>>04<<

107 8 1
                                    


Wyjrzałam przez okno. Przed podjazdem stała toyota McVaya. Nie wiem gdzie podczas wczorajszego dnia umknął mi moment gdy zgadzam się na to całe ognisko... ale był taki moment! Przechodząc obok szafy spojrzałam w lustro wiszące na jej drzwiach. Wyglądałam całkiem dobrze. Czarne rurki z wysokim stanem i pastelowo niebieski crop top. Jest ciepło, więc raczej nie zmarznę.

***
- No świetnie. Po prostu, kurwa cudownie.- ten idiota mnie wystawił. Powiedział, że „idzie się odlać" a nie ma go już dobre 15 minut.

***
On sobie chyba żartuje! „Będę Cię pilnował". Akurat. Nigdy więcej z nim nigdzie nie wyjdę. Po co ja się w ogóle godziłam na to głupie ognisko?
Pół godziny?! Ugh, pies go srał. Wracam do domu. Sama. To co, że... w sumie nie mam pojęcia gdzie jestem... Fajnie. Mam dobrą orientację w terenie, ciemność nie jest przeszkodą, jest nią jedynie to, że jestem w środku lasu. Pierwszy raz to miejsce na oczy. Sięgnęłam po telefon. Włączyłam Internet, potem lokalizację i spojrzałam na ekran. Według mapy jestem w jakiejś czarnej dziurze, około 8 kilometrów od miasta. Cudownie. Zabiję tego gnojka. Ruszyłam w stronę, która według mojej orientacji i nawigacji w komórce wydawała się odpowiednia. Przeszłam nie więcej niż 25 metrów gdy usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się gwałtownie.
- Rany, tu jesteś.- powiedział jakby z ulgą- szukam Cię od pół godziny słoneczko. – podszedł bliżej- jak ty mnie wystraszyłaś.- przytulił mnie. Bardzo mocno.
- Naruszasz moją przestań osobistą. I to bardzo. Za bardzo.- powiedziałam próbując wydostać się z uścisku
- Nie marudź.- fuknął

***
Nick?- zaczęłam się rozglądać
- Tu jestem słoneczko.- usłyszałam za plecami.- Nie bój się, już Cię nie zgubię.- zgodziłam się jeszcze chwile zostać na ognisku, choć nie widzę większego sensu siedzenia tu, skoro i tak z nikim nie rozmawiam.
- O! McVay! Już z nową panienką? Szybki je...- spojrzał na mnie Drew.- Hey?
- Hej.- powiedziałam cicho spuszczając głowę. Żeby nie było, nie jestem aspołeczna, tylko czasami nieśmiała.
- Nick, skąd wytrzasnąłeś taką śliczną dziewczynę? Bo mam wrażenie, że skądś ją kojarzę.- no to jest jakiś nie śmieszny żart chyba. Rozpuściłam włosy, trochę się umalowałam on jest lekko wstawiony i już mnie nie poznaje?
Szatyn chciał odpowiedzieć, jednak wyprzedziłam go – Ze szkoły.
- Och, ale chyba z innej co mała?- czy on próbuje ze mną flirtować? Wolne żarty.
- Siedzę przed tobą na każdej lekcji techniki. Gdybyś się tak nie wgapiał w dekolt pani Thompson może byś to zauważył.- Nick parsknął śmiechem a Drew wgapiał się we mnie z lekko uchylonymi ustami i wielkimi oczyma.
- Nicole?
- Akuku, Sherloku- McVay zaczął się śmiać jeszcze bardziej.
- Wow... Ty jesteś... Wow.- powiedział gubiąc się w słowach brunet.
- Dobra. Drew nie pozwalaj sobie. To moje słoneczko.- McVay objął mnie w tali i lekko przyciągnął do swojego boku. Czy oni są wszyscy zdrowi? Spojrzał na niego unosząc brwi.
- No tak, średnio bym powiedziała.- strzepałam jego rękę.- Chcę do domu.
- Słońce, dopiero zaczyna się dobra zabawa. Zostaniemy jeszcze trochę.
- Okey...
- Naprawdę?- zapytał szybko, przerywając mi tym samym
- Nie. Wrócę na własną rękę.
- Żartujesz?
- Czemu zadajesz takie durne pytania? Jasne, że nie żartowałam. To, że tu z tobą przyjechałam nie znaczy, że z Tobą wrócę.- powiedziałam odwracając się
- Stary, to był właśnie objaw buntu- zaśmiał się brunet gdy oddalałam się od chłopaków.
- Wiem- westchnął- zauważyłem.
- Nie robisz z tym nic?
- Przecież ona sama nie trafi do domu- powiedział z pewnością
- Jeszcze się zdziwisz pajacu.- powiedziałam na tyle głośno żeby mnie usłyszeli
- Ej, ale słucha ma nienajgorszy- powiedział jakby sam do siebie Drew.

***
I co? Że nicy nie trafię do domu? Ciekawe.
Wlazłam na najniższą gałąź drzewa, które rosło tuż obok domu, przez co mogłam spokojnie dostać się do pokoju.

8.59
Od: Nick
Gdzie jesteś maluszku? Martwię się :c
Wywróciłam oczami i prychnęłam pod nosem.
Do: Nick
Nie musisz się martwić. Wczoraj się nie martwiłeś to i dziś nie musisz :) Jestem w domu :))
Od: Nick
Jak to? :o
Do: Nick
Normalnie?
9.43
Od: Nick
Jezu. Umieram ;-;
Do: Nick
Chyba pomyliłeś numery. Nie jestem Jezusem.
Od: Nick
Nie bądź niemiła :c
Do: Nick
Nie bądź idiotą :))
Od: Nick
O co Ci chodzi?
Do: Nick
O NIC :)
Od: Nick
Myhym. Kropka na końcu, wielkie litery i uśmiech sarkazmu. TA, AKURAT O NIC :)
Do: Nick
Nie podnoś na mnie czcionki gzymsie :)))
Od: Irytujący pajac :)))
O co Ci chodzi Nicole?

Do: Irytujący pajac :)))  

JUŻ MÓWIŁAM. O NIC :)))
Od: Irytujący pajac :)))  
Nie rozumiem kobiet...

Postanowiłam mu już nie odpisywać. Zdenerwował mnie bo, po pierwsze, to co wczoraj zrobił było jednak trochę... trochę bardzo chamskie. Już nie chodzi nawet o to, że mnie olał... chociaż nie. Jednak chodzi głównie o to. Nie czuję się urażona czy coś, tylko... cholera no! Dzisiaj się zaczął nagle martwić? Czy on myśli, że jestem aż taką sierotą? Tyle czasu radziłam sobie bez niczyjej pomocy to i teraz dam radę. Palant. No a po drugie to mam okres. Mam powody żeby być na niego zła? No ... w sumie to nie mam. Cokolwiek. Jestem kobietą. Wolno mi.

***
- Dziś bez chłopaka?- zapytał znajomy już kelner. Podniosłam nieco głowę napotykając jego wzrok.
- To nie jest mój chłopak.- powiedziałam mniej miło niż zamierzałam, więc żeby go nie spłoszyć lub coś w tym stylu, uśmiechnęłam się do niego.
- Oh, okey, przepraszam.- powiedział troszkę skrępowany.- więc co podać?
- Gorącą czekoladę.
- Już się robi.- po chwili wrócił z moim zamówieniem. Nie miał już na sobie bordowej, firmowej koszulki tylko białą z miśkiem z "Ted'a".
- Mogę się dosiąść?
- Jasne.- powiedziałam cicho
- Jestem Olivier- wyciągnął dłoń nad stolikiem
- Nicole

_______________
Dzień dobry/ Dobry wieczór

Cieszę się, że znów się tu pojawiłaś/ pojawiłeś.
Dziękuję, za ponad 100 wyświetleń, niby to mało ale mega się cieszę. ^^

W mediach macie zdjęcia Oliviera. Przynajmniej ja tak go sobie wyobrażam. :) 
Głosujcie i komentujcie xx

Niech nas będzie więcej!

Do następnego 
Holly xx

Who I am? [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now