>>05<<

83 6 1
                                    


Olivier okazał się być bardzo miły i zabawny. Siedzieliśmy w kawiarni do 14. To dość długo, zważywszy, na to że przyszłam tu chwilę po 10.
- Myślę, że powinnam się już zbierać- powiedziałam powoli wstając z krzesła.- Ile za czekoladę?- zapytałam sięgając po portfel.
- Na koszt firmy- Swift uśmiechnął się uroczo. 
- Chyba żartujesz- spojrzałam na niego przekrzywiając nieco głowę.
- Jestem całkiem poważny. To na początek znajomości, a to- podał mi małą złożoną na pół karteczkę -coś, żeby tę znajomość utrzymać- otworzyłam ją i zobaczyłam wypisany ciąg liczb.
- Spodziewaj się niedługo wiadomości ode mnie.- powiedziałam opuszczając lokal.

***
Założyłam słuchawki i podpięłam je do telefonu. 
Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i wracałam do domu. Postanowiłam, że pójdę dziś dłuższą drogą, czyli przez park. Jednak jak się okazało to nie był dobry pomysł, bo po drodze spotkałam McVaya
- Nicole?
- A kto? Duch Święty?- odpowiedziałam sarkastycznie wyciągając słuchawki z uszu.
- Co cię ugryzło mała?

- Nic.- wzruszyłam ramionami 
- Myhym- mruknął- Nie wiem co Ci zrobiłem, ale przepraszam- spojrzał na mnie wyczekując na odpowiedź.

***
- Dobra! Już mnie puść!- śmiałam się jak świeżo upieczona psychopatka, która uciekła z psychiatryka.
- No dawaj. Powiedz to.

- Nigdy w życiu!- miotałam się 
- W takim razie Cię nie puszczę. 
-Niiick- przeciągnęłam - Nie bądź dzieckiem - uderzyłam go pięścią w plecy.

- Nie zabronisz mi mała.
- Puszczaj mnieee- zaczęłam znów bić go po plecach 

- Jak sobie księżniczka życzy- zaśmiał się stawiając mnie na ziemi.
- Jesteś głupi
- Ranisz- powiedział teatralnie kładąc rękę "na sercu" - Jakie chcesz?

- Hm?

- No lody.- wskazał na coś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam budkę .
- Myślisz, że mnie przekupisz jakimiś tam lodami?

- Z bitą śmietaną i posypką.

- Ugh. Dobra, wygrałeś.- McVay się wyszczerzył.
- Więc jakie?
-Śmietankowe i cytrynowe, poproszę.

***

- Żartujesz?

- Jestem w 100% poważny.- uśmiechnął się pod nosem.- Nadia wkurzyła Izzy więc ta, prawie zrzuciła ją ze schodów... i od tej pory nie jesteśmy razem. - zaśmiał się cicho

- Aaaa...- zamyśliłam się starając sobie przypomnieć czy Nick kiedykolwiek wspominał o tym, że ma siostrę.- Ile ona ma lat?
- Izzy? Nooo 8.
- W takim razie jest dość...
- McVay? Co ty robisz po za szkołą z tą dziwaczą?- zaśmiał się Nate podchodząc do ławki na, której siedzieliśmy.
- Zresztą, to że gadasz z nią w szkole jest dość niepokojące.
- Daj jej spokój.- powiedział Nick groźnie spoglądając na bruneta.

- Bronisz jej jeszcze? Co jest z tobą stary? Przecież to dziwaczka.
- Chodź Nicole.- Nick zwrócił się do mnie wstając z ławki. Również to zrobiłam.
- Stracisz swoją reputację  w szkole. Ona nie jest tego warta.
Jak ten typ mnie wkurza.
- Jak mam być szczera, to ty nie byłeś warty tego, żeby się urodzić ale cóż... 

Przez chwilę na twarzy Nate'a widziałam coś w stylu zaskoczenia jednak po chwili znów głupkowato się uśmiechnął.
- No proszę. Mała Nicole jednak ma język i potrafi mówić. _zaśmiał  się. Zazwyczaj z nikim nie rozmawiam, a jak już to pytają mnie czy mam pracę domową i czy dam spisać albo czy umiem na sprawdzian i czy bym im nie pomogła. Nie rozmawiają ze mną, ale nie są chamscy.
- Przeleci cię i tyle będzie po waszej znajomości.

- Zamknij się Nate.- powiedział wkurzony McVay.
- Posłuchaj mnie uważnie.- podeszłam do bruneta.- Nie obchodzi mnie twoje zdanie na mój temat. Mam gdzieś co myślisz albo mówisz o mnie do tych przygłupich znajomych. Możesz sobie uważać, że Nick mnie przeleci a potem kopnie w dupę, ale tak nie będzie. Pomagam mu tylko w matmie, żeby nie wyleciał z tej pieprzonej drużyny, więc Ty z łaski swojej nie wpierdalaj się w nie swoje życie.- chłopak stał przede mną z szeroko otworzonymi oczyma. Nie bał się. On był przerażony.
- T- t- twoje oczy.- jąkał się. Co z nimi nie tak? Złapałam moją torbę leżącą no ławce i po prostu uciekłam.
 
***
Siedzę pod drzewem w części parku,  w której praktycznie nikt nie chodzi. Moje oczy były całe czarne. Nie tylko tęczówki, ale i białko było kruczo czarne. Wróciły one do normy gdy mój puls w miarę zwolnił. Ale do cholery! Co to miało być? Wyglądałam jak... jakiś pieprzony demon.

*** Drew. Parę minut wcześniej ***
Nate jest osobą, którą bardzo łatwo podpuścić, w sumie do wszystkiego, więc wykorzystałem to. Kiedy tylko zobaczyłem McVaya z O'Conner powiedziałem mu żeby trochę poszedł jej podogadywać. Trochę, ale tak żeby się najlepiej popłakała. Tak naprawdę nie chodziło mi o to. Chciałem tylko zobaczyć jej reakcję. Jako pretekst tego, że nie chcę z nim iść podałem, to że zamierzam to nagrać. Tak naprawdę to wolałbym, żeby dziewczyna nie widziała we mnie wroga. Jest inna. A ja chcę dowiedzieć się w jaki sposób inna, ale żeby to zrobić muszę zdobyć chodź trochę jej zaufanie.
Nigdy wcześniej nie zwracałem na nią uwagi. Jednak teraz, kiedy Nick spędza z nią przerwy, dosiada się na lekcjach i jak się okazało spotyka się też po szkole, Nicole jest w centrum zainteresowania.

Nate właśnie idzie w stronę ławki, na której siedzi ta dwójka a ja stoję schowany za drzewem parę metrów dalej.

- Posłuchaj mnie.- dziewczyna definitywnie się zdenerwowała. Podeszła do bruneta z rękoma uformowanymi w pięści. Wygląda jak by była gotowa w każdej chwili zaatakować Nate'a. Jednak to co zobaczyłem po chwili dało mi do myślenia. Jej oczy były kruczo czarne. Jest inna, tak jak mówiłem. Nie jest tym czym jestem ja, ale nie jest też zwykłym człowiekiem.


_________________________________
 Dzień dobry/ Dobry wieczór

Także tego. Witam. 
1. Przepraszam, że znów tak długo mnie nie było ale wena to dziwka.
2. Pozdrawiam Klaudię xx


Niech nas będzie więcej!

Do następnego. 
Holly xx

Who I am? [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now