ROZDZIAŁ #14

3.4K 173 7
                                    

*OCZAMI TRIS*

      Od mojego cudownego uzdrowienia minęło pięć dni i dzisiaj jest szósty grudnia, czyli mikołajki. Dumbledore pozwolił chłopakom i dziewczynom mnie odwiedzać. Ale było to tylko siedem osób. O tym, że już mogę się ruszać wie tylko Lily. Postanowiłyśmy, że zrobimy chłopakom niespodziankę. Chciałam z SS wyjść od razu jak doszłam do pani Pomfrey, ale powiedziała mi, że mam jeszcze leżeć i mogę się już trochę ruszać, ale nie za dużo żebym "się nie nadwyrężyła". Serio? Nie nadwyrężyła? Czy to są jakieś żarty? W każdym razie udawałam, że dalej się nie ruszam kiedy byli u mnie Huncwoci. Lily pomagała mi dochodzić do siebie aż w końcu pani Pomfrey stwierdziła, że mogę wyjść. Ubrałam się w to, co przyniosła mi Lily, czyli czarne jeansy i mój ukochany sweter z mikołajem. Obiecałam pani Pomfrey, że będę na siebie uważać. Rozczesałam włosy, które spływały falami na moje ramiona. Końcówki straciły trochę koloru, ale dalej są fioletowe. Idąc z Rudą u boku przez korytarze szkoły czułam się niesamowicie. Byłam szczęśliwa i zarazem się bałam. To chyba dlatego, że nie czuję się tutaj już bezpiecznie.

*OCZAMI JAMESA*

      Tris wychodzi dzisiaj z SS. Jest święcie przekonana, że wie o tym tylko Lily. Ale Lily nigdy nie umiała kłamać, więc czy chciała czy nie powiedziała nam. Tak więc teraz, kiedy Ruda poszła po nią, razem z Syriuszem siedzimy na kanapie w PW i czekamy aż wrócą. Od kilku minut siedzimy w milczeniu. Łapa jest wyraźnie zdenerwowany, chociaż nie mam pojęcia dlaczego. Uśmiechnąłem się do siebie i pomyślałem, że to może dlatego, że dawno nie całował żadnej dziewczyny. Zaraz potem pomyślałem, że pewnie za kilkanaście minut będzie całował moją siostrę i mina mi zrzedła. Mimo, że wiedziałem, że on jej nie zrani umyślnie, to wiedziałem też, że może to zrobić przez przypadek. Wiem, że Tris jest silna, ale jest też człowiekiem, który ma uczucia. I mimo, że raczej się tym nie chwali, jest bardzo wrażliwa i wbrew pozorom bardzo łatwo ją zranić. Po prostu ciężko ją załamać. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Wszyscy zerwaliśmy się z miejsc i obróciliśmy się w stronę wejścia. Na progu stała Tris, a za nią uśmiechała się do nas Lily.
- Zabiję cię, Lily - szepnęła Tris, ale w pomieszczeniu panowała cisza, więc wszyscy ją usłyszeliśmy. Lilka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i popchnęła ją lekko w naszym kierunku. Elizabeth i Alice podbiegły do niej zanim ona zdążyła zrobić dwa kroki. Dziewczyna zaśmiała się głośno i przytuliła dwie przyjaciółki. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo mi jej brakowało. Tego jej głośnego śmiechu, głosu, tego uśmiechu, tych zielonych oczu, kompletnie nie podobnych do moich. Brakowało mi jej obecności. I może to dziwnie zabrzmi, ale brakowało mi jej łez, bo tylko wtedy się do mnie przytulała. Być Może to dziwne, ale kocham kiedy to robi. Czuję wtedy, że rzeczywiście mnie potrzebuje. Z rozmyślań wyrwał mnie jej głos.
- Puśćcie mnie! - zawołała. - Muszę się przywitać! - Dziewczyny puściły ją niechętnie, a ona napotkała moje spojrzenie. - JAMES! - krzyknęła podbiegając do mnie i rzucając mi się na szyję. Przytuliłem ją mocno. - Tęskniłam za tym - szepnęła. Uśmiechnąłem się.
- Ja też - szepnąłem i puściłem ją. Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się tak szeroko jak to możliwe. Później przywitała jeszcze Remusa, Petera, Molly, Artura, Franka, Alice i kilkanaście innych osób. Widziałem jak błądziła wzrokiem po twarzach zebranych prawdopodobnie w poszukiwaniu Syriusza. Kiedy już wszyscy odsunęli się od niej rozejrzała się po pomieszczeniu. Po chwili napotkała wzrok opierającego się niechlujnie o ścianę, z rękami w kieszeniach i próbującego zachować obojętną minę Syriusza. Udaje mu się udawać nie zainteresowanego sytuacją dopóki nie napotyka wzroku mojej siostry. Uśmiecha się do niej szeroko i rozkłada ramiona. Tris podchodzi do niego niespiesznie, ale zamiast przytulić go staje na palcach i całuje go w usta. Chłopak uśmiecha się i również ją całuje. Kręcę głową z uśmiechem. Nie mogąc się powstrzymać wyciągnąłem aparat i zrobiłem im zdjęcie. Czuję czyjąś rękę na ramieniu. Odwracam głowę i napotykam wzrok uśmiechającej się Lily.
- Są szczęśliwi - mówi. Kiwam powoli głową i uśmiecham się szerzej.
- Są - mruczę cicho. Patrzę na nich i widzę uśmiechniętą twarz Syriusza, który przytula Tris. Ona odsuwa się od niego, a on całuje ją w czoło. Uśmiecha się szeroko i odwraca do nas.
- James, co z moją niespodzianką? - pyta z uśmiechem.
- Czeka u góry - odpowiadam. - Lily, mogłabyś? - Dziewczyna kiwa głową i wchodzi po schodach do ich dormitorium. Po chwili schodzi a ja obserwuję uważnie Tris. Patrzy na schody i kiedy widzi, że za Rudą schodzi jeszcze jedna Ruda i niska blondynka z kręconymi włosami wytrzeszcza oczy i kręci z niedowierzaniem głową.
- NATHALIE!!!! WANDA!!!! - wrzeszczy kiedy trzy dziewczyny stają przed schodami. Podbiega do nich z prędkością światła i wiesza się na szyi wyższej z nich z taką gwałtownością, że tamta prawie upada. Po chwili odkleja się od niej i przytula stojącą obok blondynkę. Po jej policzkach płyną łzy szczęścia. Uśmiechałem się szeroko patrząc na dziewczyny. Nathalie i Wanda to nasze kuzynki, są bliźniaczkami, chociaż nie są do siebie ani trochę podobne. Wanda to wysoka, ruda dziewczyna z brązowymi oczami, a Nathalie to dosyć niska blondynka z niebieskimi oczami, jej włosy były kręcone. Tris podeszła do mnie i przytuliła mnie. - Dziękuję - szepnęła. - Za niespodziankę, bo wiem, że ich rodzice je tu przysłali - sprostowała, a ja parsknąłem śmiechem.
- Jasne, nie ma za co - mruknąłem.  Puściła mnie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Uśmiechnęła się nagle.
- Kto gra w butelkę?! - krzyknęła stając na środku pokoju. Rozległ się chóralny okrzyk Gryfonów, ale większość powoli zaczęła się wycofywać w stronę schodów prowadzących do dormitorium. No tak, gra w butelkę z Huncwotami to samo w sobie wyzwanie. Zostałem ja, Syriusz, Remus, Peter, Tris, Lily, Alice, Elizabeth, Frank, Alice, Nathalie i Wanda. Dwanaście osób. Usiedliśmy w kółku na podłodze i Syriusz przyzwał butelkę po piwie kremowym z naszego dormitorium. Tris złapała ją i położyła na ziemi. Zakręciła. Wypadło na Nathalie.
- Prawda! - zawołała.
- Kto, w tym pomieszczeniu, podoba ci się najbardziej? - spytała.
- Ale że z wyglądu? - spytała zdenerwowana rozglądając się po pomieszczeniu nerwowo.
- Mhm - mruknęła Tris. Posłała jej zabójcze spojrzenie i westchnęła.
- Remus - powiedziała cicho. Głośne "uuuuu" rozległo się w pomieszczeniu i kilka osób zaczęło się śmiać. Tris spojrzała na Remusa, który spuścił wzrok. Uśmiechnęła się szeroko do niego i przeniosła wzrok na Nathalie, która strąciła właśnie z ramienia rękę Wandy. Wzięła do ręki butelkę i zakręciła. Wypadła jej Tris.
- Wyzwanie!
- Pocałuj jakiegoś chłopaka. - Kiedy już pochyliła się nad Syriuszem dodała: - Który nie jest twoim chłopakiem. - Uśmiechnęła się chytrze, a Tris rozejrzała się po twarzach zgromadzonych. Jej wzrok padł na Franka.
- Przepraszam - szepnęła do Alice, dziewczyny Franka, i pochyliła się nad nim po czym cmoknęła go w policzek. - Nie sprecyzowałaś! - zawołała w stronę Nathalie, która uśmiechnęła się przebiegle.
- Nie dałaś mi skończyć: chłopaka, który nie ma dziewczyny. I w usta. - Tris pokręciła lekko głową i otworzyła usta z niedowierzaniem. Znowu rozejrzała się po PW. Tym razem jej wzrok błądził między Peterem a Remusem. Byłem pewien, kogo wybierze tak jak wszyscy zebrani. Łącznie z Remusem. Tris podeszła do niego nieśmiało i pocałowała go delikatnie w usta. Osunęła się i nie patrząc na niego usiadła między mną a Syriuszem. Kiedy już miała rękę na butelce drzwi za nami otworzyły się gwałtownie. Odwróciłem się. W drzwiach stał uśmiechnięty Drops.
- Tris, dobrze cię widzieć - powiedział miło.
- Pana też - odpowiedziała.
- Mogę cię prosić? Razem z Jamesem i Syriuszem - powiedział. Wstałem równo z dziewczyną. Syriusz się nie ruszył.
- Po co tam ja? - spytał zimno.
- Należą ci się wyjaśnienia - powiedział Trzmiel nie przestając się uśmiechać. Chłopak natychmiast wstał.
- Grajcie dalej - powiedziała Tris wychodząc za dyrektorem. Razem z Syriuszem ruszyliśmy za nią. Kiedy byliśmy już w jego gabinecie usiadł za biurkiem, a nam wskazał krzesła. Usiadłem po prawej stronie Tris, Syriusz po lewej.
- Jak się czujesz, Tris?
- Dobrze, cieszę się, że już wszystko w porządku - odpowiedziała dosyć sucho.
- Tris, Syriusz, wygląda znajomo? - spytał stawiając na biurku różę w doniczce. Tris zbladła, a Syriusz otworzył lekko usta. - Tak myślałem. - Muszę poważnie porozmawiać z siostrą. - Tris, opiekuj się tą różą jak należy. - Wręczył ją dziewczynie, a Syriusz spojrzał na niego krzywo. Tris była blada jak ściana i wyglądała jakby miała za chwilę zemdleć.
- To gdzie moje wyjaśnienia? - spytał Syriusz lekko zdenerwowany.
- Tris jest Magiem Nocy - powiedział bez ogródek Dumbledore. Syriusz otworzył usta e zdumienia, a Tris przymknęła oczy.
- Co?
- Syriusz, jestem Magiem Nocy - zaczęła spokojnie Tris. - To dlatego wtedy, w Skrzydle stało się to.... coś. To przez moje... moce. Nie panuję jeszcze nad nimi i chyba one mnie w pewnym sensie uzdrowiły - powiedziała niepewnie. Nie patrzyła na niego, a on błądził wzrokiem po jej twarzy. Dumbledore pokiwał prawie niezauważalnie głową.
- Powinniście odpocząć, przetrawić to, ale muszę was jeszcze chwilę pomęczyć - powiedział dyrektor. - Tris, po tym co się stało uważam, że powinnaś mieć osobne dormitorium z którymś z obecnych tu panów - powiedział Dumbledore, a Tris wytrzeszczyła oczy.
- Słucham? - spytała z niedowierzaniem. - Dlaczego?
- Nie chodzi tutaj o niebezpieczeństwo - powiedział. - Chodzi o to, że ty możesz nie czuć się bezpiecznie, albo mieć problemy ze snem.
- I dlatego mam mieć osobne dormitorium ze swoim chłopakiem - Syriusz spojrzał na nią zaskoczony - albo bratem? Przepraszam, ale czy pana pogięło? - Parsknąłem śmiechem razem z Syriuszem.
- Nie, Tris, nie pogięło mnie - odpowiedział spokojnie. - Po prostu pomyślałem, że mając obok któregoś z nich będziesz się czuła bezpieczniej niż gdybyś miała obok Lily Evans - wytłumaczył.
- Coś w tym jest, jeżeli uznam, że jest mi to potrzebne to na pewno do pana przyjdę - powiedziała opierając się.
- A tak czysto teoretycznie, z kim wolałabyś mieszkać? - spytał. Dziewczyna westchnęła. Widocznie chciała uniknąć tego pytania. Spojrzała na Syriusza, później na mnie. Z jej miny nie można było  nic wyczytać.
- Nie wiem... - powiedziała niepewnie. - Chyba z... z Syriuszem. - Cios poniżej pasa. Byłem pewny, że powie, że ze mną. No ale co się dziwić. Gdybym miał wybrać mieszkać z nią czy z Lily powiedziałbym, że Lily. Nie mogę mieć jej tego za złe.
- Dobrze. Uważaj na siebie - powiedział do niej po czym zwrócił się do mnie i Syriusza: - Pilnujcie jej. Za żadne skarby nie zostawiajcie jej samej. - Tris zrobiła oburzoną minę.
- Nie muszą mnie pilnować. Poradzę sobie sama - powiedziała z wyrzutem. Dumbledore puścił to mimo uszu.
- Możecie iść. Odpocznijcie. - Tris rozłożyła ręce i chciała coś powiedzieć, ale Syriusz objął ją ramieniem i powiedział "Chodź już". Pokręciłem głową tłumiąc śmiech.
- James, mógłbyś zabrać to do Pokoju? - spytała Tris kiedy byliśmy na korytarzu wskazując różę. - Muszę porozmawiać z Syriuszem.
- Jasne, daj - powiedziałem zabierając od niej kwiat. - Idźcie. 

Jedna z HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz