01; maybe its nothing

1.1K 125 42
                                    

Wyślij do Freya:

Może to nic, że piszę akurat do Ciebie. Ale kochałem Cię zawsze. Pamiętam dzień w którym po raz pierwszy na mnie spojrzałaś. Byłaś wtedy jeszcze spokojna i uśmiechnięta. Moje serce przyspieszyło i miałem w brzuchu te przysłowiowe motylki (nigdy nie myślałem, że to może być prawdą, myślałem że to wymysły tych autorek romansideł, ale nie).

Kocham Cię nadal. Myślę o Tobie codziennie. Co mogę jeszcze zrobić żebyś wróciła? Żeby Hope i Dylan także wrócili?

Nie radzę sobie już. Codziennie staczam się na coraz większe dno. Myślę o samobójstwie. Tak. Nigdy o tym nie myślałem. Ale teraz wszystko się zmieniło.

Pamiętam gdy pierwszy raz próbowałem Cię uratować. Krzyczałaś na mnie. Mówiłaś abym się odsunął. Ale Cię wtedy nie posłuchałem i wcale tego nie żałuję. Pojechaliśmy do szpitala. Moje dłonie były całe we krwi. Od tego dnia zaczęły się największe kłopoty.

Uciekaliśmy. Nawet jeśli byliśmy w miejscu w którym nikt nie mógł nas znaleźć nadal uciekaliśmy. Zaczęłaś mieć te napady. Twoje dłonie coraz częściej się trzęsły. Zawsze mówiłaś, że to nic poważnego, a ja głupi starałem się wierzyć. Zawsze powtarzałaś, że nikt nie może o Nas wiedzieć. Miałaś wtedy rację.

Teraz żałuję, że Cię nie słuchałem. Nikt Nas nie rozumiał. Wszyscy Nam się dziwili, ale tylko My znaliśmy się na tyle, aby uciec bardzo daleko.

Harry.

~~~~
To moje pierwsze fanfiction w tej formie, ale myślę, że nie ostatnie. Jeśli możesz dodaj to ff do twojej listy czytelniczej, ponieważ nie zawsze będę miała czas aby powiedzieć o nowym rozdziale. A po drugie będzie znaczyło to dla mnie bardzo dużo.

Proszę komentujcie, gwiazdkujcie, dodawajcie do listy lektur i obserwujcie mnie.

~Dominika

Please Write Back || styles ✔Where stories live. Discover now