Rozdział 1

29.6K 1K 238
                                    

- Sophie! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!

Mruknęłam jedynie w odpowiedzi po czym jeszcze bardziej zakopałam się w pierzynie.

- Sophie Eastwood albo wstaniesz albo wyleję na ciebie wiadro lodowatej wody!

Znowu mruknęłam bo wiedziałam że moja mama nie jest w stanie tego zrobić.

- Dobrze, nie chciałam tego robić ale chyba muszę. David chodź do pokoju Sophie!

Usłyszawszy to imię od razu zerwałam się z łóżka i popatrzyłam na moją matkę z nienawiścią. Rodzicielka jedynie się zaśmiała a potem powiedziała żebym się pośpieszyła bo się spóźnię. I wtedy do pokoju wpadł David czyli mój starszy, irytujący brat, który zawsze ma jakiś pomysł aby mnie obudzić. Dzisiaj akurat przyniósł ze sobą bitą śmietanę, kiełbasę i naszego psa - Filusia. Dobra, wolę nie pytać. Kiedy zobaczył że jednak już nie śpię, zrobił smutną minę. David był wysokim szatynem z zielonymi oczami. Miał już 20 lat. Przy nim wyglądałam jak kurdupel, którym niestety jestem, ze swoimi marnymi 165 cm wzrostu. W przeciwieństwie do mojego jak on to mówi "niezwykle przystojnego i cudownego brata" mam długie, proste, blond włosy. Jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami jednak oczy mamy dokładnie takie same. Jest to taki piękny odcień zieleni , kolor pierwszych liści wiosną. Ja mam 18 lat. Mamy jeszcze młodszą siostrę Emily. Nasza siostrzyczka ma długie, proste ciemnoblond włosy i tak samo jak my zielone oczy oraz 15 lat. Ona też jest kurduplem jednak jeszcze ma szanse podrosnąć. Ja niestety już osiągnęłam wiek dorosłości więc nie ma na co już liczyć.

- A miałem taki wspaniały plan - powiedział mój głupi braciszek

W odpowiedzi wywróciłam oczami.

- Jak widzisz już wstałam więc czy z łaski swojej mógłbyś opuścić mój pokój? No wiesz chciałabym przygotować się do szkoły.

I właśnie w tej chwili popatrzałam na zegarek. Cholera! Była już 7:30 a szkołę miałam na 8! Zaczęłam biegać jak szalona po pokoju szukając czegoś w czym mogłabym pokazać się ludziom. David zaczął się śmiać ale przestał gdy uderzyłam go w twarz moim wspaniałym, śmierdzącym butem do biegania. Dzisiaj było bardzo ciepło więc wyciągnęłam z szafy zwykłą białą bluzkę a do tego spódniczkę w kwiatki przed kolano. Dobrałam do tego komplet białej bielizny, wzięłam kosmetyczkę i sprintem wbiegłam do łazienki. Umyłam zęby, przejechałam szczotką po włosach. Następnie lekko przejechałam tuszem po rzęsach, podkreśliłam usta różową pomadką. Potem szybko wybiegłam z łazienki, wbiegłam do pokoju, ubrałam się po czym zabrałam moją torbę z książkami. Zbiegłam na dół. Z wszystkimi się przywitałam, wzięłam moje śniadanie do szkoły przygotowane przez mamę, potargałam mojej siostrze włosy a następnie pogoniłam mojego brata, który miał mnie zawieść do szkoły.
Kiedy byliśmy już w samochodzie, David specjalnie zaczął jechać w żółwim tempie. No bo kto normalny jeździ zaledwie 30 km/h?!

Zirytowana popatrzyłam na brata, który miał zadowolony z siebie uśmieszek na swoim tępym ryju. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam:
- Czy mógłbyś przyśpieszyć idioto?

- Spokojnie kwiatuszku, złość piękności szkodzi. Chociaż w sumie to raczej tobie nie zaszkodzi bo całe piękno jest we mnie.... No może trochę tego jest w Emily. Ale u ciebie? Niestety ale go nie ma. Więc czy byłabyś na tyle uprzejma by pochylić się w fotelu ponieważ nie chcę aby ktoś pomyślał że w ogóle ciebie znam. - Odpowiedział

Zła jedynie na niego warknęłam a ten się zaśmiał. Idiota. Pod instytucją znów popatrzyłam na zegarek i kurde nie wiem jak to zrobiłam ale było jeszcze 10 minut przed dzwonkiem!

Wysiadłam z auta i powiedziałam Davidowi:
- Żegnaj debilu

- Pa idiotko - odpowiedział, po czym odjechał z piskiem opon na uniwersytet na zajęcia.

Weszłam do budynku i zaczęłam oglądać się za moimi najlepszymi przyjaciółmi - Emilem, Drakiem oraz Amandą. Dostrzegam ich koło naszych szafek. Emil to wysoki szatyn z niebieskimi oczami, które zahipnotyzowały już wiele dziewczyn. Jest człowiekiem tak samo jak ja. Drake i Amanda są wilkołakami, w dodatku łączy ich specjalna więź. Drake i Amanda są swoimi mate, inaczej bratnimi duszami, które nie mogą bez siebie żyć. Drake to wysoki blondyn o piwnych oczach a Amanda to szatynka o pięknych brązowo- zielonych oczach.

- Cześć wszystkim! - krzyknęłam po czym ich przytuliłam

- Cześć Sophie- powiedzieli jednocześnie

Wtedy Amanda na coś spojrzała po czym przyciągnęła mnie do siebie i szepnęła na ucho:
- Przystojniak numer 1 właśnie pożera cię wzrokiem.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak wlepia we mnie wzrok. Mrugnęłam do niego po czym znów zwróciłam się do przyjaciół:

- Jak wam minął weekend?

Jednak przyjaciółka zignorowała moje pytanie i zaczęła mówić:

- Dowiedziałam się od moich rodziców że główny alfa odwiedza nasze miasto i z tego powodu będzie wyrządzone wielkie przyjęcie powitalne i zarazem urodzinowe ponieważ alfa w ten dzień ma też urodziny! - powiedziała Amanda, po czym dodała - wszyscy są zaproszeni, więc Sophie nawet nie próbuj odmówić bo i tak tam pójdziesz.

Westchnęłam zrezygnowana bo wiedziałam że i tak nie wygram. Nienawidzę bankietów, przyjęć i tego typu rzeczy. To jest okropne!

Emil otworzył usta żeby coś powiedzieć ale wtedy właśnie zadzwonił dzwonek. Pożegnałam szybko chłopaków po czym wraz z Amandą, z którą akurat miałam pierwszą lekcje poszłyśmy pod salę znienawidzonego przeze mnie przedmiotu - fizyki.
Po prostu się nawzajem nie lubimy i tyle.
Zajęłyśmy nasze miejsca w ostatniej ławce a zaraz po tym weszła powszechnie nie lubiana nauczycielka. Podeszła do biurka po czym spojrzała na mnie z wrednym błyskiem w oku i powiedziała:

- Proszę do odpowiedzi, panno Eastwood

Cholera, nic nie umiem. Zapowiada się wspaniały dzień.

Moja. Tylko moja Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ