Rozdział IXX

3.1K 192 32
                                    

Perspektywa Draco

Gdy ich razem zobaczyłem... coś we mnie pękło. Nie spodziewałem się tego.

Nie byłem na nią zły. Byłem zawiedziony. Jednak zachowałem się jak dupek. Zostawiłem ją wtedy.

Przesiadłem na kamieniu, a rękę Glorii postawiłem po swojej prawej stronie. To dlatego mnie nie widzieli a ja ich tak.

Perspektywa Sary

Udało mi się znowu włączyć w wir bitwy. Nie chciałam walczyć, pomagałam tym, którzy tego potrzebowali. Nie ważne czy był to przyjaciel czy 'wróg'.

Myślami cały czas byłam przy pocałunku z Harry'm.

A co z Draco?

Byłam w rozterce. Jednak to nie był czas i miejsce do takich rozmyślań.

Nagle wszyscy zamarli. Po Hogwarcie rozległ się głos. Głos, którego nienawidziłam. VOLDEMORT.

- Walczyliście dzielnie. Lord Voldemort potrafi docenić męstwo. Ponieśliście ciężkie straty. Jeśli nadal będziecie stawiać opór, czeka was śmierć. Wszystkich. Nie pragnę tego. Każda przelana kropla krwi czarodziejów to strata i marnotrawstwo. Lord Voldemort jest litościwy. Natychmiast rozkażę moim oddziałom, aby się wycofały. Macie godzinę. Zbierzcie ciała swoich zmarłych. Zajmijcie się rannymi. A teraz zwracam się do ciebie, Harry Potterze. Pozwoliłeś, by twoi przyjaciele zginęli za ciebie, zamiast otwarcie stawić mi czoło. Będę na ciebie czekał w Zakazanym Lesie. Przez godzinę. Jeśli się nie pojawisz, jeśli się nie poddasz, bitwa znowu rozgorzeje, ale tym razem ja sam ruszę do boju, Harry Potterze, odnajdę cię i ukarzę każdego mężczyznę, kobietę i dziecko, którzy będą próbowali ukryć cię przede mną. Masz godzinę. (wypowiedź Voldemorta jest fragmentem z książki)

Wszyscy śmierciożercy zniknęli. Wszyscy z wyjątkiem jednego. Mnie.

Szybko pobiegłam w stronę drzwi prowadzących do Wielkiej Sali. Po drodze zrzuciłam płaszcz.

- Harry! - Rzuciłam się na szyję chłopakowi, którego udało mi się dostrzeć.

- Sara. - Wyszeptał. Patrzył na mnie smutno.

- Co się stało? - Martwiłam się o niego.

- Chodź ze mną. - Złapał mnie za rękę i poprowadził ciemnymi korytarzami.

W tym czasie starałam mu się bliżej przyjrzeć (było ciemno, więc słabo widziałam). Po oczami miał ciemne plamy. Oczy - zwylke mocno zielone - były prawie szare. Włosy roztrzepane i pełne pyłu. Sięgnęłam ręką, aby mu go strzepać, jednak w ostatniej chwili mnie powstrzymał.

- Sara ja... uznałem, że na razie lepiej będzie jak zostaniesz z Malfoy'em. Kocham cię, ale... tak będzie lepiej. - Zabolało. Mówił, że mnie kochał. A to były tylko puste słowa. Nic nie warte. Mimo wszysto go kochałam. Zależalo mi na nim.

- R-r-rozumiem. - Wydukałam.

- Ale.. chcę żebyś wiedziała, iż... nadal cię kocham. - Po tych słowach przybliżył się do mnie chcąc mnie pocałować.

- Harry... wiesz, że ja też tego chcę, ale.. jeśli to koniec to nie możemy...

- Ciii... - Przyłożył mi palec do ust. - Rozumiem.

- To dobrze. Gdzie idziemy?

- Zobaczysz. - Uśmiechnął się tajemniczo i poprowadził dalej.

Sara Riddle |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz