1.24 Prawda

927 60 13
                                    

Loki spojrzał na mnie a potem na moją rękę która dość mocno ściskała dłoń Tonego.

Na moje oczy cisnęły się łzy.

-Przepraszam.-powiedziałam cicho patrząc Tonemu w oczy.

Chłopak skinął głową i przychylił mnie mówiąc.

-Dasz radę mała. Wierze w was.

Pocałował me czoło po czym odszedł.

Źle czułam się z tym że go tak zraniłam. Doskonale wiedziałam jak to jest. Jednak wiedziałam też że Tony z tego wyjedzie, że da sobie radę. Natomiast ja nie mogłam siebie cały czas okłamywać.

Mówiłam że zapomniałam. Że to przeszłość która nigdy nie wróci. Kłamałam. Tak długo, że sama w to uwierzyłam.

Przez ten cały czas tak bardzo pragnęłam być znów w jego ramionach. Poczuć jego zapach i czuć jego dotyk na swoim ciele.

-Loki.-powiedziałam głośno przełykając ślinę.

Brakło mi słów.

Co mam powiedzieć po tak długim czasie?

Skąd mam.wiedzieć czy on czuje do mnie to co ja do niego?

Tyle pytań, a jeszcze więcej niewiadomych.

Wiedziałam tylko jedno, chciałam jego szczęścia, nie ważne czy przy mnie, czy gdziekolwiek indziej.
Zgodzę się na wszystko, co da mu szczęście.

-Lou, ja przepraszam. Wiem że to wszystko to moja wina i nic mnie nie usprawiedliwia. Ja... Nie mam prawa psuć ci życia i...bądźcie szczęśliwi.-mówił zrezygnowany.

Pierwszy raz wiedziałam bo w takim stanie.

-Tak bardzo tęskniłam.-powiedziałam rzucając mu się na szyję tym samym mijając złotą barierę.

Trwaliśmi tak jeszcze chwilę A w wokół nas panowała cisza.

-Lou, ja nie zasługuje...

-Kocham cię.-powiedziałam, a w moim sercu powstało dziwne mrowienie, spowodowane słowem które tak dawno nie padło z mych ust.-I nie zamierzam cię znowu stracić. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Rozumiesz?

Obserwowałam jak kącik jego ust delikatnie unosił się do góry. Zadarłam lekko głowę by móc spojrzeć w głębię jego szmaragdowych oczu.
Patrzył na mnie że zdziwieniem. Nie rozumiał. Ale ja, wiedziałam że nie musi rozumieć.

Wystarczy uczucie.

Nie była to zwykła miłość, ani żaden książkowy przypadek. Było to dziwne uczucie łączące dwie osoby. Pewien rodzaj uzależnienia, który powoduje że dla tej osoby byłbyś w stanie zrobić wszystko. W prawdzie można próbować zapomnieć, ale to tak jakbyś do końca swego życia żył w połowie, nic nie byłoby takie samo. Nic nie byłoby w stanie sprawić że na twych ustach znów zagości uśmiech. Może to tylko słowa...

Tak, to zdecydowanie tylko słowa. Bo nic nie jest w stanie wyjaśnić tego, co wtedy czułam.

Złączyłam nasze usta.

Tak bardzo mi tego brakowało.

W tym pocałunku zawarte było wszystko, te wszystkie emocje które nami rządziły.

Jak mogłam myśleć, że kiedykolwiek o nim zapomnę.

Jak mogłam być taka głupia.

-Cieszę się że jesteś.-powiedział Loki, ledwo łapiąc oddech.

Uśmiechnęłam się a on lekko musnął moje usta.

Niestety to musiało się kiedyś skończyć.

-Pani, już pora.-powiedział jeden ze strażników których wcześniej razem z Thorem namówiłam aby dali mi się spotkać z zielonookim.

-Do zobaczenia Loki.-powiedziałam uśmiechając się smutno.

Chłopak ostatni raz przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

Sama nie wiedziałam co czuję.
Byłam rozdarta.

Miałam tyle pytań, a jednocześnie na żadne nie chciałam znać odpowiedzi.
Chciałam zacząć życie od nowa.
Zapomnieć o przeszłości i żyć tym co dzieje się teraz i tu.
Chciałam być szczęśliwa.
Z Lokim.

W mojej komnacie czekał Thor.

-I jak?-spytał zdenerwowany.

-Dobrze.-odparłam.-Yyy a gdzie jest Tony?

-Szedł w stronę Bifrostu. Lou co tam się stało?

Nie odpowiadając na pytanie gromowładcy, wybiegłam z komnaty.

Musiałam zatrzymać Tonego.

Nie chciałam by mnie opuszczał.
W pewnym sensie nadal coś do niego czułam, jednak byłam pewna że to Loki jest tym jedynym.

-Tony zaczekaj! Muszę ci to wyjaśnić!-krzyczałam gdy byłam już blisko chłopaka.

Brunet odwrócił się w moją stronę i powiedział:

-Nie musisz Lou. Rozumiem. Ale ja muszę wracać, Natasha jest ranna.

-Co?! Co jej jest?!-pytałam zdenerwowana.

Chłopak tylko parsknął śmiechem i odparł.

-Twój chłopak napadł na Nowy Jork, zabił tysiące ludzi, zniszczył Stark Tower, zabił Clinta, i zranił Natashe.

-Do zobaczenia Lou.-rzucił ironicznie i zostawił mnie osupiałą.

~·*°*°*·~
Jakiś czas temu pisałam że zbliżamy się do końca.

Nie kłamałam.
Myślę że wyrobie się w pięciu-sześciu rozdziałach.

Sama nie wiem jak to zniosę...

Miłego dnia kochani :*

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz