1.19 CO JEST?

985 58 19
                                    

Postanowiłam być wredna.

Dlaczego?

Bo podczas gdy ja miałam wyrzuty sumienia on mówi że nic się nie stało.

Szczerze mówiąc cieszyłam się że tak zareagował, co nie zmienia faktu że mój honor ucierpiał najbardziej.

Byłam naprawdę wściekła.

W pewnym momencie do salonu wkroczył cały przemoczony mężczyzna, którego nigdy tu nie widziałam.

-Clint, co ci? Napadli cię kosmici?-zapytał Tony, śmiejąc się.

-Serio musisz znowu zaczynać?-najwyraźniej nie tylko mi przeszkadzał humor Tonego.- Lou, dobrze mówię?-spytał gdy mnie zobaczył.

-Tak.-odparłam uśmiechając się.

-Clint.-oznajmił podając mi rękę, która bez wahania uścisnełam.

-Aż tak mocno pada?-spytał Bruce.

-Żeby tylko padało. Do tego dochodzi jeszcze wiatr, tsunami i tornada.

-Dziwne. Bardzo dawno nie było takiego załamania.-skwitowała Natasha.

Niespodziewanie, w salonie zjawił się również Thor.

-Część wam. Yym Lou, możemy porozmawiać?- spytał wskazując głową na sąsiedni pokój.

Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju.

-Nie miałeś załatwić czegoś ważnego w Asgardzie?-spytałam od razu.

-Tak, ale jest coś dużo ważniejszego. Jak się czujesz?Nie jesteś może zdenerwowana?-spytał.

Teraz to totalnie się zgubiłam.

Miał ważną sprawę w Asgardzie a jest tu by spytać się jak się czuję?

-No może trochę. Ale...- nie zdążyłam dokończyć, gdyż blondyn mi przerwał.

-Słuchaj, czuć od ciebie moc. Podobną do mocy Grety-twojej babci.

-Thorze, dziś nie jest Prima Aprilis.-oznajmiłam lekko śmiejąc się.

W tym momencie za oknem rozpogodziło się.

-O boże...-powiedziałam że zdziwieniem.

-Widzisz! Jesteś w 1/4 Bogiem więc co się dziwić. Za pomocą swych emocji, kontrolujesz pogodę!-mówił z entuzjazmem.

Thor wyraźnie się cieszył, ja natomiast byłam załamana.

-Thorze, zostawisz mnie samą?

-Właściwie to i tak muszę wracać do Odyna. Do zobaczenia.- powiedział, wychodząc z pokoju.

Padłam bez sił na łóżko.

Posiadanie mocy, może wydawać się spełnieniem marzeń, ale dla mnie były wielką odpowiedzialnością.

W tym momencie tak bardzo chciałam, by był przy mnie Loki.

Ale dotarło to do mnie.

On cię zostawił Lou.

On nie wróci.

Naucz się żyć bez niego.

Musisz.

Po moich policzkach spływały, kolejne krople łez.

Chciałam by ktoś mi pomógł.
Potrzebowałam tego.

I znowu zostałam sama.
Sama, z tym wszystkim na głowie...

TONY POV:

Idąc do swej pracowni usłyszałam szlochanie.

Ktoś płakał i to napewno nie ze szczęścia.

Wszedłem do pokoju Lou, skąd wydobywał się dźwięk.

Dziewczyna była w strasznym stanie.

Nigdy nie widziałem by ktoś był aż tak smutny i pogrążony w rozpaczy.

Usiadłem obok jej i ją przytuliłem, nie pytając o powód tego lementu.

Ująłem jej podbródek bym mógł zobaczyć jej zaszklone oczy.

-Będzie dobrze. Musi być.-powiedziałem.

Nie mogłem znieść widoku jej smutnej.

Nie chciałem by te piękne błękitne oczy, uroniły choć jedną łze.

Była dla mnie ważna.

Właściwie sam nie wiem dlaczego, ale nie chciałem być tylko przyjacielem.

Jednak gdyby pomiędzy nami było coś więcej, Thor by mnie zabił.

Niespodziewanie dziewczyna wpiła się w moje usta, a ja oddałem pocałunek.

Nie mogłem odmówić.

Nie potrafiłem.

~·*°*°*·~

Czy tylko ja się cieszę z takiego obrotu sprawy?

Wiem że krótki ale miałam dziś bardzo zabiegany dzień.
Po za tym chyba moc Lou,
i ostatnia scena mnie usprawiedliwia xdd

Co o tym myślicie?

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz