1.4 Tato gdzie jesteś?

2.4K 123 5
                                    

Ostatnio dużo czasu spędzałam z Lokim. Zauważyłam, że jest inny niż wszystkim się wydaje. Oni myślą ze jest wcieleniem zła. Tylko, dlatego ze popełnił kilka błędów? To tylko bardziej utwierdza mnie w fakcie ze nic o nim nie wiedzą, nie znają go!
Tak naprawdę Loki jest miły, zabawny, opiekuńczy, utalentowany, romantyczny i kochany. Jest po prostu idealny!
Siedziałam na polanie, gdy dotarło do mnie, że od dawna nie widziałam Thora. Polubiłam go. Wydawało się ze jest przyjaźnie nastawiony do wszystkiego, oprócz swego przyrodniego brata. Dziwiło mnie to, gdyż pamiętam, że jako dziecko zawsze chciałam mieć rodzeństwo, i na pewno nie byłabym taką siostrą, jakim Thor jest bratem. Blondyn, zresztą tak jak jego ojciec, sceptycznie podchodził do Lokiego. Jednak nie było to odwzajemnione. Zielonooki na każdym kroku próbował przypodobać się ojcu i bratu. Chciał żeby w końcu go zaakceptowali, i choć czekanie trwało tyle lat, widać, że nie stracił nadziei i że wierzy, że może być inaczej, że w końcu go uznają.
-Co o tym myślisz?- usłyszałam głos Lokiego.
-Ymm.... Co?- spytałam, a chłopak tylko się zaśmiał.
-Pytałem czy wracamy do Wallahalli?- powiedział nadal szczerząc się.
No tak znowu cały dzień przesiedzieliśmy na tej uroczej polanie. No, ale co ja poradzę, że to miejsce jest jak ze snu wzięte.
-Lepiej tak, bo ZNOWU będą się martwić.- odparłam.
Ostatnio, gdy do późna obserwowaliśmy gwiazdy, Odyn nie źle się namęczył pouczając Lokiego. Nie chciałam by kolejny raz za mnie oberwał.
-Loki?
-Uhm.
-Wiesz może gdzie jest Thor? Dawno go nie widziałam...-powiedziałam.
-Thor...-to imię wywołało u niego śmiech- rzeczywiście, dość długo go nie ma. Pewnie jest u Jane.-stwierdził.
-Jane?- spytałam zdziwiona.
-To ukochana Thora. Ziemianka oczywiście.-odparł.
-Rozumiem.
Przez całą drogę między nami panowała grobowa cisza.
Skoro Thor jest z człowiekiem, i jeszcze przebywa na Ziemi tyle czasu, Odyn musi o tym wiedzieć. A jeżeli on o tym wie, musiał ją zaakceptować, i zgodzić się by ona i jego syn byli razem. Ale... jeżeli zaakceptował Jane, czemu nie może pogodzić się z tym, że tu mieszkam? Czemu nie może mnie polubić? Przecież nie mieszkam tu z własnego wyboru. W każdej chwili mogłam wrócić, zapomnieć i zacząć życie od nowa. Na Ziemi. Tylko...czy tego właśnie chciałam?
Z moich przemyśleń wyrwał mnie zielonooki.
-Lou, zdaję sobie sprawę, że musi ci być strasznie ciężko tu żyć, i że tęsknisz za Ziemią, za ludźmi, ale ...
-Zaraz! Stop! Dobrze mi tutaj i nie chcę wracać!- i w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam.
Nie chcesz wracać?!
Będziesz do końca swojego nędznego życia męczyć się tu z Odynem?!
Czyś ty do końca zgłupiała?!
Zaraz... Czemu ja rozmawiam ze sobą...
Bo jesteś głupia!
-Nie chcesz?- spytał zdziwiony.- Znaczy to również twój dom, ale myślałem, że... Z resztą nie ważne. Ale mimo tego, że nie tęsknisz może chciałabyś się tam wybrać?
-W sumie... to, czemu nie? Można by pozwiedzać i w ogóle.
-Świetnie. Jeszcze o tym porozmawiamy, ale póki, co...- stwierdził.
-Pośpieszmy się- dodałam.

~*~*~*~
-W takim razie miłej nocy.-powiedział Loki.
-Nawzajem- odparłam uśmiechając się, po czym każdy udał się do swojego pokoju.

Usiadłam na parapecie i patrzyłam na gwiazdy.
Nie wiem, czemu ale coś mnie do nich przyciągało.
Były cudowne, pamiętam, że gdy byłam mała tata dużo mi o nich opowiadał.

WSPOMNIENIA

-Zobacz Lou. To jest mały wóz.
-Tato, ale samochody nie jeżdżą po niebie.
-Nie Lou. To nie samochód, to gwiazdozbiór. Widzisz z gwiazdami jest tak jak z ludźmi. Same, niewiele znaczą. Ale razem tworzą coś bardzo ważnego.
-Nawet ta najmniejsza?
-Tak skarbie. Nawet ta najmniejsza. Kocham cię Lou, nigdy o tym nie zapominaj.

W tym momencie po moim policzku spłynęła samotna łza.

Nie wiele pamiętałam z dzieciństwa... Ale mówią, że jest coraz lepiej, że odzyskuje wspomnienia.

Dla jednych może nie znaczyć nic, pierwsze pięć lat życia, ale dla mnie znaczy to wiele.
Tylko w taki sposób. Tylko we wspomnieniach, mogę mieć mojego tatę.
Człowieka, który oddał swoje życie za mnie.
Człowieka, który nie poddał się po śmierci mamy.
Człowieka, który walczył.
Ale przede wszystkim człowieka, który kochał mnie bezgranicznie i bez względu na wszystko...

~*~*~*~
Wiem, wiem i wiem. Rozdzialik troszkę dobijający, ale cóż w ogóle nie miałam w planach go dodawać.
Korzystając z tego, że jest weekend, i że wrócił mój komputer, macie kolejny rozdział. Jutro
BYĆ MOŻE pojawi się kolejny, ale nic nie obiecuje.
Mam nadzieje, że się podoba.
Buziaczki Mua ;*

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz