Rozdział 7.

43 7 3
                                    

Zamilkła, dając mu niemy znak, że może zaczynać. Na chwilę odsunęła zmartwienia związane z jej matką, czekając na poznanie prawdy, której od początku była ciekawa. To mógł być przełom.

– Shannon miała dużo problemów, ale o wszystkim mi mówiła. Byliśmy „partnerami zbrodni", jak to zwykła żartobliwie określać. Nie wiedziałem, że to będzie miało jakiś głębszy sens, ukryty. Nie spodziewałem się wymuszenia na mnie tak ogromnej przysługi. Ona zrobiła coś strasznego, ale obiecałem to ukryć. Nie mogłem jej zawieść, przecież byliśmy bratnimi duszami.

– Powiedziała ci o adopcji? Że jej rodzice... nie są jej rodzicami?

Aiden pokręcił przecząco głową. Wziął głębszy wdech i kontynuował:

– Wiedziałem, że ma problemy z psychiką. Może coś na nią wpłynęło, może od zawsze tak miała. Nie wiem. Musiała przyjmować silne leki, które lekko ją otumaniały, ale pomagały jej powstrzymać zapędy. Najlepiej byłoby, gdyby pozostała pod ścisłą opieką specjalistów, ale dopiero teraz to dostrzegam. – Westchnął. – Miała ogrom wrogów. Wiedziała to, ja także. Była co rok ogłaszana królową balu, szkoły, czegokolwiek. Zawsze pierwsza, zawsze najlepsza, bez skazy. Sprytnie ukrywała swoją, hm... ułomność psychiczną? Nikt nic nie podejrzewał. Pomiatała wszystkim co przeszkodziło jej w drodze na szczyt. Była kowalem własnego losu, nie słuchała moich ostrzeżeń. Szczególnie upodobała sobie biedną pierwszoklasistkę, Aubrey. Odbiła jej chłopaka, tym samym ośmieszając ją przed całą szkołą. To była pierwsza i jedna osoba, która się jej przeciwstawiła. Zaczęły być swoimi najgorszymi koszmarami, prześcigały się w dokuczaniu sobie nawzajem. Shannon wybrała się na imprezę, którą organizowała siostra Aubrey. Dziewczyna była w jej wieku, nie wchodziła jej w drogę. Pokłóciły się na zewnątrz, Shannon korzystając ze swojej „siły" wydobyła na zewnątrz jej najgorsze sekrety, tajemnice, o których wiedziała tylko garstka jej znajomych. Shann miała przewagę, zawsze krok do przodu. Zaczęły się bić. Siostra Aubrey chciała uciec, wybiegła na ulicę. Nie zauważyła rozpędzonego samochodu, który w nią uderzył. Zginęła na miejscu.

Zabrakło jej powietrza. Nie mogła uwierzyć w tą okrutną i straszną prawdę. Nie wyobrażała sobie Shannon jako morderczyni. Zachowała się bestialsko, bezwzględnie...

– Boże... – Wyszeptała, mrugając powiekami i schowała twarz w dłoniach.

– Nie wiem czy była na czysto, może nie wzięła leków. Nie wiem, cholera. Zabiła tamtą dziewczynę. Gdy zaczęli jej szukać, bo Aubrey widziała tą kłótnię, załamała się. Zaczęła mnie prosić, błagać o pomoc. Nie mogłem tego zrobić. Zabrali ją, a ja chcąc chociaż trochę załagodzić sprawę postarałem się, aby myśleli, że była bez leków. Zabrano ją do psychiatryka, pod ścisłą opiekę i nie wydano ostatecznego wyroku, ale obstawiam, że gdyby jej stan się polepszył, zamknęliby ją na parę lat. – Odparł ze ściśniętym z emocji gardłem, ponieważ wspomnienia na tak bolesny okres jego życia, nagle powróciły, a on na własne życzenia rozdrapywał stare rany.

– Uciekła i zaczęła się ukrywać? Myślisz, że to Aubrey chce ją pogrążyć? I ciebie? Czemu jestem winna ja i moi rodzice? Co mam z tym wspólnego? – Zasypała go ogromem pytań, żądna satysfakcjonujących odpowiedzi.

– Uciekła, nie wiem jakim cudem. Musiała mieć jakieś dojścia z zewnątrz, była sprytna i miała wiele kontaktów. Od zawsze pamiętam, że lawirowała w podejrzanym towarzystwie. Dowiedziałem się o jej ucieczce dopiero wtedy, gdy policja zapukała do moich drzwi. Oczywiście, z miejsca zdobyłem pozycję na celowniku, ponieważ podejrzewali mnie o pomoc Shannon. Nie kontaktowała się ze mną przez parę dobrych miesięcy. Wiem, że w któryś dzień przed świętami Bożego Narodzenia zadzwonił do mnie nieznany numer z prośbą o spotkanie. Wiedziałem, że to ona i nie zawahałem się, aby pójść. Zadbałem o wszelkie środki bezpieczeństwa i zobaczyłem ją – była w koszmarnym stanie. Prosiła mnie o dostawę leków, ponieważ od momentu, gdy uciekła z oddziału, była na „głodzie". Zrobiłem to, może zadziałały emocje, że ją widzę. Cholera, byłem głupi, powinienem zanieść ją siłą powrotem do szpitala psychiatrycznego.

Dwie TwarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz