Rozdział 6.

42 6 2
                                    

– I gdzie ta twoja dilerka? – Mruknął, opierając się o ścianę klubu.

Stali na bokach lokalu, w ustronnym miejscu, a zegarek w komórce wskazywał godzinę jedenastą czternaście.

– Najwidoczniej punktualność nie jest jej mocną stroną. – Odparowała i zaczęła niecierpliwie stukać stopą obutą w czarne botki.

Tkwili przez kolejne sekundy w milczeniu, gdy zza rogu wyłoniła się damska, zakapturzona postać. Była cała ubrana na czarno, a jej twarz została przysłonięta szkarłatnymi włosami.

– Aisha? – Rayna zrobiła krok w jej stronę, rozglądając się dookoła, jakby spodziewała się nadchodzących członków gangu.

Dziewczyna odrzuciła kaptur i popatrzyła na blondynkę czarnymi jak węgiel oczami. Uśmiechnęła się z wyższością, widząc jej minę, niepewną i przestraszoną.

– No proszę, wzięłaś swojego chłoptasia. Dziś to on cię sponsoruje? – Zakpiła, rzucając chłopakowi pogardliwe spojrzenie. – Dobrze się nią zajmij, ostatnio jest trochę... niezaspokojona.

Aiden zacisnął pięści i ruszył do przodu, kipiąc ze złości. Rayna powstrzymała go, co było trudne, bo chłopak był od niej dwa razy silniejszy.

– Nie znam jej – syknął jej na ucho, będąc coraz bardziej podminowany.

– Kasa. Nie będę tu czekać godzinami. Dawaj. – Czerwonowłosa wystawiła dłoń, charakterystycznym ruchem ponaglając ich do zapłaty.

Rayna uniosła dłoń, uciszając dziewczynę i podeszła krok bliżej, stając z nią twarzą w twarz. Były prawie równego wzrostu, dzięki nieco wyższym butom blondynki.

– Myślę, że jednak sobie pogadamy. Shannon nie ma, a ja jestem jej siostrą, która oczekuje trochę wyjaśnień. – Odparła pewnym siebie tonem, nagle zdeterminowana, aby dostać to, co chce. Postanowiła lekko nagiąć prawdę o jej pokrewieństwie z Shann, aby zobaczyć reakcję czerwonowłosej, która mogła posiadać potrzebne jej informacje.

– Miller? – Prychnęła i uniosła prawy kącik ust. – Idealna córeczka, ale sorry, Shann na pewno nie chciałaby mieć z tobą nic wspólnego.

Osłupiała. Aiden zauważył jej otępienie, więc zbliżył się do dziewczyny, stając u jej boku i chcąc dodać jej odwagi.

– Skąd znasz moje nazwisko? – Wyszeptała, podnosząc wzrok. Nastąpiło milczenie. – Gadaj!

Rayna mocno popchnęła dziewczynę na pobliską ścianę, przez co ta uderzyła w nią głową, ale ocknęła się i uderzyła blondynkę w twarz. Aiden odsunął blondynkę od Aishy, której leciała krew z boku głowy i spływała po obojczykach.

– Ty suko. – Wysyczała i wyjęła pistolet zza paska jeansów.

Rayna i Aiden odskoczyli od niej, nie spodziewając się takiego obrotu akcji. Ich oddechy były przyspieszone, a serca biły w nierównym tempie.

– Skąd znam twoje nazwisko? – Zakpiła, akcentując każde słowo i przedrzeźniając jej brytyjski akcent. – Twoja rodzina jest gównem, pływa w nim. Pozwól, że będę głosem Shannon. Miała samych wrogów. A wiesz dlaczego? – Zaśmiała się cynicznie. – Bo była wstrętną kurwą, ale na szczęście karma wróciła i ona nie żyje. Tak, to też wiem. Była taka sama jak wy, myślała, że wszyscy będą jej sukami na posyłki. Wiem wszystko o niej i o tobie, słodka dziewczynko. Twoi rodzice powinni zbierać kasę, bo niedługo może im jej zabraknąć. Zgnijecie, wszyscy. Więcej ode mnie nie usłyszysz.

Zaczęła się wycofywać, cały czas celując do nich z broni. Aiden miał coś powiedzieć, ale gdy otworzył usta, Aisha zatrzymała się w pół kroku i opuściła broń.

Dwie TwarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz