Devil May Care

884 85 46
                                    

Karen Page nie sypia.

Karen Page nie potrafi zasnąć.

Zazwyczaj leży pośrodku swojego łóżka ze spojrzeniem wlepionym w sufit.

Czasami też spędza noc z kubkiem parującej kawy, na dywanie, który kupiła kilka dni temu na wyprzedaży i wie, że choćby nie wiadomo jak mocno się starała, tym razem także nie uda jej się zmrużyć oka.

Ciężko jest bowiem spać, gdy wszystkie obrazy przeszłości tak chętnie do niej wracają. Jej brudne od zaschniętej krwi dłonie i martwe ciało Daniela Fishera leżące przed nią, sześć pocisków wystrzelonych w kierunku Jamesa Wesleya czy choćby masakra w prokuraturze. Nieprzyjemne wspomnienia wypełniają każdy atom jej prywatnego świata i mimo wszelkich starań, nic nie pomaga. Spokojny sen nie przychodzi już od wielu miesięcy.

W małym biurze – wcześniej należącym do Bena Uricha – spędza większość swojego dnia. Egzystuje głównie na hektolitrach kawy i kanapkach z pobliskiego baru przynoszonych jej przez Mitchella Ellisona. Zdarza się też, że kofeinę zastępuje jej alkohol. Zzazwyczaj wieczorami, kiedy wszyscy opuszczają redakcję New York Bulletin, a ona nadal ślęczy nad pustą kartką papieru. Od trafienia do szpitala z wycieńczenia ratują ją tylko krótkie drzemki na twardym biurku, pomiędzy chaosem dokumentów, gdzie klawiatura laptopa robi jej za poduszkę.

W takich sytuacjach bardzo rzadko śni i może dlatego bardziej preferuje krótką drzemkę na niezbyt wygodnym krześle aniżeli długi sen we własnym łóżku. Od jakiegoś czasu nawet nie wyciąga pościeli z szafy. Noc spędzona na twardym, gołym materacu w zupełności jej wystarcza.

To śmieszne, ale nigdy nie sądziła, że redakcja New York Bulletin stanie się jej drugim domem. Zawsze myślała, że to miano będzie tylko i wyłącznie należeć do kancelarii Nelson & Murdock. Jednak od czasu sprawy Punishera naprawdę wiele się zmieniło. Z Mattem od jakiegoś czasu w ogóle się nie kontaktuje – nadal nie potrafi poradzić sobie z informacją, że Murdock jest Daredevilem; Foggy dostał dobrze płatną pracę w Hogarth, Chao and Benowitz, a ona sama siedzi tutaj, w redakcji, w roli początkującej dziennikarki.

Przy takim obrocie spraw samotność doskwiera jej bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. I nawet co kilkudniowe wypady na piwo do Josie, czy to w pojedynkę, czy to w duecie z Foggym, nie poprawiają jej beznadziejnego samopoczucia. Może dlatego od jakiegoś czasu coraz częściej zastanawia się nad rzuceniem Nowego Jorku w cholerę i wyjechaniem gdzieś z dala od niego. Floryda, Kalifornia, a może Oklahoma?

Rezygnuje z tego pomysłu za każdym razem, gdy uświadamia sobie, że choćby wyjechała na drugi koniec świata, nie uda się jej uciec od siebie i swoich wspomnień.

Poza tym w jej sercu nadal tli się mały płomień nadziei na to, że swego czasu znów spotka na swojej drodze mężczyznę, o którym wciąż nie potrafi zapomnieć, który wciąż zaprząta większość jej myśli, do którego czuje coś, czego nigdy wcześniej nie czuła, coś, czego nie potrafi nazwać słowami.

Frank Castle.

Od dnia, kiedy ostatni raz widziała jego sylwetkę majaczącą na jednym z dachów, podczas strzelaniny na rogu trzydziestej szóstej i siódmej, więcej go nie ujrzała. Czasami nie może oprzeć się wrażeniu, że jest gdzieś obok niej, gdy wraca późnym wieczorem do domu, ale potrząsa gwałtownie głową, karcąc siebie za takie myśli. Przecież nie jest na tyle ważna, aby Frank Castle odgrywał rolę jej prywatnego anioła stróża.

Nigdy jednak nie zapomni chwili, w której zobaczyła go po raz pierwszy. W pustej sali, przywiązanego do metalowych ram szpitalnego łóżka, z twarzą naznaczoną purpurowymi sińcami i spojrzeniem utkwionym tylko i wyłącznie w jej drobnej sylwetce. W tamtym momencie nie potrafiła uwierzyć w to, że człowiek przed nią, zabił z zimną krwią ponad dwadzieścia osób. Leżąc tam, w jej oczach wydawał się bardziej ofiarą aniżeli oprawcą. Nie potrafiła czuć do niego odrazy czy nienawiści; jej duszę wypełniało współczucie i żal, zwłaszcza ze względu na to, że wiedziała już o śmierci jego rodziny. Dopiero jednak rozmowa w cztery oczy, podczas której dowiedziała się, że podczas strzelaniny w szpitalu, nie była celem, że była bezpieczna, pozwoliła jej na zastąpienie strachu przed nim, dziwnego rodzaju zaufaniem.

devil may care ∆ punisherOnde histórias criam vida. Descubra agora