1. Kiedy "kocham" wydaje się tylko snem.

11.4K 894 357
                                    

Wielki, czerwony rumieniec rozlał się w zastraszającym tempie od policzków, poprzez resztę twarzy aż na szyję Hinaty. Odetchnął głęboko, próbując się uspokoić, ale na niewiele się to zdało, bo poczuł jak po plecach przechodzą mu ciarki. Kageyama patrzył na niego nieco zdziwiony, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi niższemu chłopakowi. Odchrząknął zniecierpliwiony.

-Hinata, pośpiesz się... Nie chcę się spóźnić na obiad.- warknął ze złością. Shouyou podniósł na niego żarliwe, pełne wiary, brązowe oczy i na jednym wdechu powiedział to, co od kilku tygodni leżało mu na sercu.

-Ja... Lubię cię, Kageyama.- mruknął i spuścił wzrok na swoje stopy.

Czarnowłosy najpierw uniósł zdziwiony brwi, nie bardzo rozumiejąc słowa przyjaciela, później otworzył usta robiąc przysłowiową "rybkę", aż w końcu poszedł w ślady Hinaty i poczerwieniał zawstydzony. Zakrył usta dłonią, starając się nie roześmiać nerwowo. Uciekł wzrokiem gdzieś w bok i chrząknął cicho.

-Um... Czy...- zająknął się patrząc na rudą czuprynę. Poczuł jak ściska go w żołądku.

-Przepraszam. Rozumiem, jeśli ty nic nie tego... Bo ten... No ja nie chcę nic tego... Nie żebyś ty coś źle, wtedy zrobił... Znaczy nie! Bo ten tego... To... Ugh!- Shouyou zapowietrzył się, gorączkowo mieszając w słowach. 

-Ja... Też cię lubię.- Hinata aż podskoczył słysząc te słowa z ust Tobio. Uśmiechnął się tak szeroko jak tylko potrafił, miał wrażenie, że zaraz oczy wypadną mu z orbit i od razu bez żadnych pytań, rzucił mu się na szyję. Kageyama objął go lekko, ciesząc się w duchy, że zostali w szatni po treningu zupełnie sami i wcisnął nos w rude kosmyki. 

-Tylko nie myśl sobie, że przez to będę milszy, krewetko.- burknął półgębkiem, wplatając palce w jego włosy. Hinata zaśmiał się w jego bluzę. Nawet on nie był tak głupi, żeby oczekiwać od chłopaka aż tak dużej zmiany w zachowaniu.

-Chyba nie myślisz, że kocham cię za bycie miłym.- wyszeptał, odsuwając się od niego lekko. Tobio zaczerwienił się ponownie. Shouyou parsknął wesoło, czując jak całe napięcie, które zbierało się w nim od czasu, gdy postanowił powiedzieć Kageyamie co czuje, spada.

-Więc za co mnie kochasz?- czarnowłosy odkaszlnął i odsunął się od chłopaka, by chwycić swoją torbę. Hinata poszedł w jego ślady i razem wyszli z szatni. Kageyama zabrzęczał kluczami, gdy stanęli przed wejściem do sali, którą mieli dziś zamknąć.

Hinata zamyślił się, wydymając wargi. Przez chwilę patrzył na twarz wyższego chłopaka, myśląc intensywnie.

-A bo ja wiem.- wzruszył w końcu ramionami. Kageyama jęknął, prawie upuszczając klucze, którymi właśnie miał zamknąć drzwi. Rudy zarechotał zadowolony z jego miny.

-A ty?- Czarnowłosy zamarł z kluczem wsadzonym do zamka. Spojrzał na Hinatę z uniesioną brwią.

-No co? Przecież chyba też mnie kochasz, skoro przyjąłeś moje uczucia?- rudy wyszczerzył się radośnie.

-A bo ja wiem?- powiedział udając głos Hinaty. Rudy wydął wargi i zmarszczył brwi niezadowolony.

-Głupek.- burknął. Kageyama zaśmiał się swobodnie, co sprawiło tylko, że Shouyou pomyślał, by zatrzymać ten śmiech na zawsze. Tobio schował klucze do torby i poczochrał go po włosach.

-Kocham cię za być krewetką.- westchnął lekko i pochylił się, by przytknąć delikatnie swoje usta do warg Hinaty. 

Rudy najpierw w lekkim szoku, otworzył szerzej oczy, ale gdy pierwsze zaskoczenie minęło, powoli opuścił powieki i niewiele myśląc, zarzucił Kageyamie ręce na szyję, na co rozgrywający zareagował takim entuzjazmem, że stopy niższego uniosły się w powietrzu, gdy tylko uniósł go nad sobą.

W tamtej chwili czuli się jak we śnie.

***
Proszę bardzo o komentowanie :) chciałabym wiedzieć co poprawić i co wam się podoba, żeby kontynuować tę historię. Dziękuję uprzejmie! <3

Nasza miłość~Kageyama i Hinata ||| BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz