-Z tobą na trzeźwo nie da się przebywać-wyjaśniłem, na co Luke przewrócił oczami.

-Irwin, w końcu jesteś!-zawołał jakiś głos, więc odwróciliśmy się równocześnie z bratem, zauważając Caluma, który szedł razem z Michaelem w naszą stronę. Było widać, że byli już pijani.

-Hood, Clifford, siema-odezwał się mój brat, przybijając z każdym piątkę.

-Co on tu robi?-zapytał brunet, wskazując na mnie.

-Matka kazała mi wziąć go ze sobą-oznajmił.

-Spoko, im więcej gości, tym większa zabawa-powiedział.

-Lukey!-usłyszeliśmy pisk jakieś dziewczyny, która po chwili wisiała blondynowi na karku, całując go namiętnie. Gdy się od siebie odkleili blondynka mnie zauważyła, skanując moją sylwetkę od góry do dołu. Zarumieniłem się i spuściłem głowę.

-A co to za przystojniak?-zapytała, dalej mi się przyglądając, niech przestanie.

-Cher, to Ash, mój młodszy brat-powiedział Luke.

-O ile młodszy?-całej tej sytuacji przyglądali się Cal z Mike'iem, śmiejąc się pod nosem, co jeszcze bardziej mnie krępowało.

-Rok, ale wara od niego-zagroził.

-A czemu?

-Bo matka mnie zabije, jeśli jemu się coś stanie.

-Spokojnie nie dotknę go. W końcu mam ciebie, misiaczku-cmoknęła go w policzek. Zaśmiałem się cicho, znowu biorąc łyka mojego alkoholu. Ponownie się skrzywiłem, ale teraz było zdecydowanie lepiej.

-Niby miało mu nic nie być, a pije takie mocne alkohole-odezwał się czerwonowłosy.

-Niech się wyszaleje chłopak, ja na mojej pierwszej imprezie nawet ćpałem-powiedział blondyn.

-Bo tyś wpadł w złe towarzystwo-przypomniał mu Calum.

-A ja to jestem dobre towarzystwo?-zapytał z sarkazmem Luke.

-Na pewno lepsze niż Black i Walker-stwierdził Mike.

-Racja, oni to diabły wcielone-dodała Cher.

-Więc dlaczego byłaś z Blackiem?-zapytał Luke.

-Wypraszam sobie. Nie byłam, tylko się z nim pieprzyłam, tak jak z tobą kochanie-uśmiechnęła się słodko.

-No tak-mruknął i wziął łyka piwa. Nie miałem zamiaru dalej słuchać ich rozmowy, więc biorąc jeszcze jeden kubek udałem się w kierunku jednej z kanap, na której usiadłem, wpatrując się w tańczących ludzi na parkiecie oraz popijając napój. Nie czułem już drapania w gardle, gdy go piłem. Spojrzałem tam, gdzie stał mój brat z jego "paczką". Nawet nie zauważyli, że mnie z nimi nie ma. Nagle obok mnie usiadła szczupła, ubrana skąpo jak każda dziewczyna tutaj ruda nastolatka .

-Co tu robisz tak sam?-zapytała, więc spojrzałem na nią, była ładna.

-Piję-odpowiedziałem bez żadnych emocji. Nie miałem ochoty tutaj być.

-Vanessa jestem-rzuciła.

-Ashton.

-Który to już kubek?-zapytała, wskazując na daną rzecz.

-Drugi.

-Widzę, że jesteś nie w humorze.

-Zgadłaś.

-Dziewczyna cię rzuciła?

-Nie, po prostu jestem zmuszony by tu siedzieć i się nudzić.

-Dlaczego?

Brothers, or maybe not? - LashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz