dwunasty

1.2K 97 3
                                    


- No stary. - Harry położył dłoń na moim ramieniu i uważnie mi się przyjrzał. - Wyglądasz jak milion dolców.

- Lepiej go zostaw. - Louis wparował do pokoju. - Ta, z którą się dziś żeni może Cię za to skrzywdzić. - powiedział opadając na kanapę. - Nie żebym miał jakieś doswiadczenie. - prychnął, zapewne przypominając sobie moment kiedy moja księżniczka potraktowała go... cóż - przykro. 

- Spokojnie, Lou. - Harry poprawił mój krawat. - Nie możemy go wpuścić na nową drogę życia z takim krawatem. 

- Czy tylko ja stresuję się tak mocno? - Louis pochylił się by sięgnąć szklankę wody, ktora stała na stoliku. Wziął łyka i zaczął energicznie wachlować się ręką. 

- Taaa. -wywróciłem oczami. To twoje życie Tomlinson za mniej niż 5 minut stanie się zupełnie inne... lepsze? Z pewnością. Pomyślałem i mimowolnie się usmiechnąłem. 

- Jesteś pewny,że robisz dobrze? - zapytał Lou, wstając. 

Harry spiorunował go spojrzeniem, a ja tylko przełknąłem głośno ślinę nic nie odpowiadając. 

- Musimy iść. - wysyczał Harry, popychając Tomlinsona w stronę wyjścia. Delikatnie się usmiechnąłem. Tak się cieszę, ze ich mam. 


***

Przełknąłem ślinę stojąc twarzą do ołtarza. Błagam, błagam niech nie zemdleję. Wydawało mi się, że wszystkie pary oczu w kościele przeszywają mnie na wskroś. Co najlpesze? TAK WŁAŚNIE BYŁO. Wszyscy spoglądali w moim kierunku, niepewni czy dzwonić na pogotowie już teraz, czy jeszcze zaczekać. I nagle w jednej sekundzie wszystko ruszyło. Marsz weselny wypełnił cały kościół. 

- Oddychaj, Horan. - usłyszałem za sobą głos Tomlinsona. Jako świadek stał blisko mnie, cóż... Może mnie złapie, kiedy zemdleję. I NAGLE. Otworzyły się drzwi... Moim oczom ukazała się GWIAZDA. Prawdziwa księżniczka, która... Cholera... Jeszcze nigdy nie wyglądała tak idealnie, tak... NIESKAZITELNIE. Do ołtarza prowadził ją mój ojciec... I w natłoku tych wszystkich myśli,że tak, że to ta jedyna. Że wygląda jak pieprzony anioł itd. na powierzchnię wypłynęła jedna i najważniejsza myśl. Odchrząknąłem. 

- Tomlinson? - Louis też nie mogł oderwać od niej wzroku. Jednak po sekundzie leniwie przeniósł go na mnie, delikatnie zdezorientowany. 

- Hmmm? - zapytał? 

- JESTEM PEWNY. 



* wspomienie:) 


Same old love. |nh.|Where stories live. Discover now