Część 2 || Rozdział 1

2.9K 312 184
                                    

Upał był tak przenikliwy, że biała bluzka kleiła mi się do pleców. To dopiero koniec kwietnia, więc bałam się nawet pomyśleć, jak będą wyglądały wakacje. Teraz to było dla mnie nie do pomyślenia, że jeszcze dwa miesiące temu nie mogłam wytrzymać z zimna i marzyłam o takiej pogodzie, jaka właśnie nadeszła. Szłam ulicą parującą od słonecznego żaru. Obok mnie dreptał Lucas i straszył ptaki, które siadały na cienkich gałązkach drobnych drzew zasadzonych wzdłuż chodnika. Pewnie one także były zmęczone skwarem i chciały chwilkę odpocząć, jednak mały urwis nie zamierzał im na to pozwolić.

- Czy dziś mogę pójść do taty? - spytał. Zawsze pytał o to mnie. Mama nie odpowiadała na jego pytania w tej kwestii, więc to ja stałam się obiektem nalegań na zaprowadzenie go do mieszkania taty. Chciał tego prawie codziennie, więc powoli zaczynało mnie to męczyć.

- Dziś jest w pracy, nie pamiętasz? Jutro cię zaprowadzę, jeśli będziesz dziś grzecznie pomagał mamie - odpowiedziałam. Właśnie szliśmy do sklepu, żeby kupić składniki na ciasto. Za chwilę dzieci, którymi zajmowała się mama, powinny zostać odebrane przez rodziców, a my upieczemy coś na wieczór. Kiedy miałam wolne, a Ryan był w pracy, lubiłam wychodzić do sklepu. Siedzenie w domu wśród szóstki krzyczących dzieci mnie męczyło, a czas niewyobrażalnie się dłużył. Było tak prawie zawsze, kiedy byłam umówiona z Ryanem. Nie mogłam się doczekać, aż go zobaczę.

- Jutro Ryan zabiera nas na kręgle. Jesteś zapominalska! - zaśmiał się i klasnął w dłonie, żeby spłoszyć kolejnego ptaka, który przycupnął na gałęzi.

- W takim razie pojutrze.

Weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy zbierać do koszyka wszystkie potrzebne składniki. A właściwie - to Lucas je przynosił, a ja czekałam. Bo to on był dorosły i to jego mama wysłała na zakupy. Tak twierdził. Po dwudziestu minutach wychodziliśmy na rozgrzaną ulicę Bergamo z uśmiechami na twarzach.

- Co tam robią? - spytał Lucas, wskazując na dużą grupę ludzi stłoczoną przy scenie na rynku. Widocznie przyjechał jakiś artysta i właśnie dawał koncert. Współczułam mu, że musi występować na takim gorącu. Brat złapał mnie za rękę i pociągnął w tamtą stronę, nie dając się przekonać, że czas wracać do domu, zanim rozpuszczą się lody, które "dorosły" Lucas wrzucił do koszyka z własnej inicjatywy.

Kiedy byliśmy już obok tłumu, Lucas zaczął coś do mnie mówić, ale nie słyszałam jego słów. Chyba patrzył na wykonawcę i stwierdził, że go nie zna i chce wracać do domu, bo zaczął ciągnąć mnie za rękę w stronę, z której przyszliśmy. Jednak ja byłam zapatrzona w grupę dziennikarzy, którzy czekali, aż mężczyzna skończy śpiewać i udzieli im wywiadu. Z tłumu wyróżniał się mężczyzna w białej koszuli i białych spodniach, który machał do mnie uniesioną wysoko ręką. Także do niego pomachałam, a on przeszedł przez barierkę, za którą stał i ruszył w moim kierunku. Promienie słońca tańczyły na starannie wystylizowanych włosach, a twarz była tak samo opanowana, jak zwykle.

- Hej. Jak miło cię spotkać - powiedział Dominic, chwytając mnie za rękę, którą puścił Lucas na widok zbliżającego się mężczyzny. Przez dzisiejszą pogodę po raz pierwszy ucieszyłam się, że dłoń Dominica była chłodna. Widocznie nawet upał na niego nie działał.

- Ciebie również - odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech. - Co tak znany dziennikarz robi w innym miejscu niż telewizja i w mniejszym mieście niż Mediolan? - spytałam.

Zaśmiał się.

- Sam nie wiem, ale w tym momencie cieszę się, że przyjechałem. - Nie puszczał mojej dłoni i zaczynałam czuć się niezręcznie. Do tego patrzył na mnie tak intensywnie, jak nigdy. - Może dałabyś się zaprosić na kolację? - spytał, a ja ze zdziwienia uniosłam brwi. - Może dzisiaj? - dodał, widząc moje wahanie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KłamcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz