Rozdział 16

2.1K 284 41
                                    

Irwin także nie chciał mnie widzieć. Nie otwierał drzwi, mimo że widziałam, że w kuchni pali się światło. Nie odbierał także moich telefonów i nie odpisywał na wiadomości. 

- Przepraszam, ale nie dam rady dziś się z tobą spotkać. Coś wypadło mi w pracy i muszę zostać do późna - mówił Dominic przez telefon. Kolejna osoba, której dziś nie zobaczę. - Szkoda, że nie udało ci się porozmawiać z ojcem. Myślę, że niedługo wróci i wtedy jeszcze będziesz miała okazję. Ludzie zwykle nie znikają tak nagle i niespodziewanie. - Po tonie jego głosu słyszałam, że naprawdę mu przykro, że nic z tego nie wyszło. - Obiecuję, że jutro spędzimy ze sobą cały wieczór.

Zostałam sama. Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i usuwałam nieodczytane maile od Ryana. Tylko przez ostatnie dwa dni przysłał mi ich pięć. Kusiło mnie, żeby sprawdzić, czy naprawdę jest w nich zaproszenie na ślub albo jakieś inne wytyczne odnośnie do organizacji wesela. Może oczekiwał mojej pomocy, a na pewno nie byłabym w stanie jej udzielić. Obawiałam się jeszcze jednego. Mógł z zachwytem wspominać to, co się stało i chcieć spotykać się ze mną mimo związku z Rosalią. To nawet do niego pasowało. Myślałam, że może przekonywać mnie do powrotu lub spotkania w Mediolanie. Wbrew rozsądkowi, nie ufałam swojej silnej woli, jeżeli chodziło o niego. Bałam się, że w końcu przekona mnie, do czego chce.

Lepiej było po prostu go ignorować. Mój telefon dzwonił już trzeci raz, ale wyciszałam go i starałam się nie zastanawiać, jak zabrzmiałby jego głos, jeśli bym odebrała. Dziś był nad wyraz uparty i nie dawał mi spokoju.

W końcu telefon przestał dzwonić. Zamknęłam laptopa i wzięłam prysznic, a potem zabrałam się za książkę. Lubiłam czytać, książka była ciekawa, ale wyjątkowo ciężko było mi się skupić. Ciągle zastanawiałam się, czy mój ojciec zniknął gdzieś tylko na chwilę, czy może przeprowadził się w inne miejsce i właśnie przepuściłam jedyną w życiu szansę na szczerą rozmowę. Nie traciłam nadziei, że wróci. Skoro go tu znalazłam, to muszę z nim porozmawiać. Już nie będę zwlekać i wykorzystam pierwszą możliwą okazję, gdy wróci.

Telefon znowu zadzwonił i z ulgą zobaczyłam, że to mama. Odebrałam, ale po drugiej stronie odezwał się ktoś inny.

- Cześć, Marina - usłyszałam cienki głosik Lucasa.

- Hej, kochanie! - Zdałam sobie sprawę, że jego też bardzo mi tu brakowało. Nie odzywał się przez chwilę i wydawało mi się, że ktoś coś do niego powiedział. Pewnie mama kazała mu mnie wypytać o adres. Może myślała, że jemu to zdradzę bez problemu, bo jest tylko dzieckiem.

- Co słychać? Nie tęsknisz za nami? - Tak, to na pewno mama zrobiła z niego detektywa. Detektywa tym groźniejszego, że potrafił grać na moich uczuciach.

- Oczywiście, że tęsknię. Codziennie o was myślę i nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła was odwiedzić - powiedziałam. - Mam nadzieję, że już niedługo.

- Chcemy do ciebie przyjechać, ale nie wiemy, gdzie mieszkasz. Czy już nie chcesz nas widzieć? - W jego głosie zabrzmiał smutek i przez chwilę miałam ochotę naprawdę wsiąść do pociągu i do nich wrócić.

- Jak bym mogła nie chcieć was widzieć? Przecież jesteś moim ulubionym bratem!

Zaśmiał się, jak zawsze, gdy tak mówiłam.

- Przecież masz tylko jednego brata! - żachnął się. - Ale ty też jesteś moją ulubioną siostrą!

Ja też się zaśmiałam.

- Zaczęłam tu pracę w gazecie. Pamiętasz, że zawsze marzyłam o pisaniu artykułów, które później ludzie będą mogli czytać?

- Tak. I twoje marzenie się spełniło. Ja też chcę, żeby moje marzenie się spełniło. Chciałbym grać w kręgle tak dobrze, jak Ryan. Mówiła ci mama? Byłem z nim już na kręglach trzy razy odkąd pojechałaś. Jestem coraz lepszy i w końcu go pokonam!

- Na pewno jesteś świetny, kochanie...

- Często rozmawiamy wtedy o tobie. On też za tobą tęskni i nawet powiedział, że niedługo cię znajdzie. Jeśli się uda, to... - Przerwał. Z drugiej strony słuchawki dobiegł mnie hałas.

- Marina? Hej, córeńko - usłyszałam zdenerwowany głos mamy. Musiała wyrwać mu telefon i nie pozwoliła dokończyć zdania. To było dziwne, nawet jak na nią.

- Cześć, mamo. O co chodzi? Coś się stało?

- Nie, nie, nic. Opowiadaj, jak tam twoja nowa praca - powiedziała, jakby nigdy nic. Przez chwilę się wahałam, ale zaczęłam relacjonować jej po kolei mój pierwszy dzień w redakcji. Po raz pierwszy wydawało mi się, że nie słucha mnie tak uważnie, jak zawsze. Wydawała się rozkojarzona i czasem gubiła wątek, pytając o to, co już jej powiedziałam. Kiedy skończyłam, zaczęła mówić o remoncie u państwa Castella, którzy odnawiali drugie piętro swojej rezydencji. Miała jeszcze więcej sprzątania niż zwykle.

- Udało się - usłyszałam w tle cichy męski głos.

- Kto tam z tobą jest? - spytałam, zdziwiona.

- Nikt, kochanie, elektryk. Muszę kończyć. Trzymaj się tam i uważaj na siebie. Pamiętaj, że bardzo cię kochamy. Dobranoc.

- Elektryk o tej porze? No dobrze... Dobranoc.

Rozłączyła się, a ja odsunęłam telefon od ucha i patrzyłam przez chwilę na odpryskującą farbę pomiędzy ścianą a futryną, tak naprawdę nic przed sobą nie widząc. To było dziwne. Mama musiała mieć ciężki dzień, skoro była taka podenerwowana. Albo miała ochotę mi coś powiedzieć, a wiedziała, że nie może tego zrobić. Czasami miewałam podobne uczucie.

Wróciłam do książki, ale teraz tym bardziej nie udawało mi się skupić. Sens tego, co czytałam, gdzieś zanikał i miałam wrażenie, że czarne literki na białych stronach specjalnie ktoś pomieszał, żebym nie mogła niczego zrozumieć.

Dochodziła północ, gdy w końcu zgasiłam światło i położyłam się, naciągając na siebie cienką białą kołdrę. Było mi zimno i nie mogłam zasnąć. W końcu odpłynęłam i przyśniło mi się głośne stukanie. A później znowu zadzwonił telefon i przebudziłam się, zdając sobie sprawę, że stukanie było prawdziwe. Ktoś pukał do moich drzwi wejściowych.

Założyłam kapcie i niebieski szlafrok, żeby nie zmarznąć, gdy otworzę drzwi. Odrzuciłam połączenie od Ryana i postanowiłam, że jeżeli to Dominic, powiem mu, że spotkamy się jutro, a jeżeli Irwin, to chyba uderzę go czymś, co znajdę pod ręką. Cały dzień mnie ignorował, a teraz nagle chciał porozmawiać?

Jednak, kiedy otwierałam drzwi, coś mi mówiło, że to nie był żaden z nich. Dziwna rozmowa z bratem i mamą obudziła podejrzliwość i choć wiedziałam, że to niemożliwe, miałam pewne przeczucie, kogo tam zobaczę.

Tak, to był on. Drzwi nie otworzyłam do końca, bo straciłam czucie w palcach i moje ręce bezwładnie zsunęły się z klamki. Rozchyliłam usta i szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia, zastanawiając się, czy na pewno już się obudziłam. Może to wciąż był sen, bo przecież jego nie mogło tu być. Nie mógł stać przede mną, dokładnie taki sam jak kiedyś. Dokładnie tak samo przystojny. Nie czekał aż się odezwę. Może bał się, że bezceremonialnie zatrzasnę mu drzwi przed nosem, tak jak odrzucałam połączenia i wiadomości. Nie czekał na nic. Pociągnął za drzwi i złapał mnie mocno, przyciskając do siebie, jakby chciał, żebym już mu nie uciekła. Gorącą dłoń położył na moim policzku, a gorącymi ustami przylgnął do moich, całując mnie czule i namiętnie, tak, jak tamtej nocy. Miał miękkie usta i ręce tak ciepłe, że nie chciałam, żeby kiedykolwiek mnie puszczał. Na chwilę całkowicie zatraciłam się w tym pocałunku. A potem uchyliłam oczy, dostrzegłam rażący blask lampy znajdującej się nad drzwiami i wróciła do mnie rzeczywistość. Gwałtownie się odsunęłam, a Ryan nie protestował. Patrzył na mnie i miał teraz tak błyszczące radością oczy i tak piękny uśmiech, że mało brakowało, a zapomniałabym, że postanowiłam być stanowcza. Odwróciłam wzrok. To pomagało nad sobą zapanować.

- Co tu robisz? - Bardzo się starałam brzmieć na zdenerwowaną jego przyjazdem, ale sama nie wiedziałam, czy mi się udało. Prawie nie słyszałam swojego głosu.

- To nie są najmilsze słowa na powitanie ukochanego, skarbie - powiedział. Nie powiedziałam, że może wejść, ale sam dał sobie pozwolenie i wszedł do środka, a ja zamknęłam drzwi. O wiele prościej było go ignorować, kiedy był daleko stąd. Już był w środku i wiedziałam, że teraz coraz trudniej będzie mi się zdobyć na dosadne słowa. Ale tak musiało być. Wbrew sercu, które z radości biło jak oszalałe, musiałam teraz wyprosić go z mieszkania i ostatecznie z mojego życia.

KłamcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz