Rozdział VI

2K 185 31
                                    

BARDZO WAŻNY KOMUNIKAT 
Prawdopodobnie to ostatni (lub przedostatni) rozdział do końca wakacji. Wyjeżdżam do roboty, a tam nie będę mieć dostępu do internetu. No chyba, że zdarzy się jakiś cud. 

Po wakacjach najpewniej do niego wrócę. 

Do zobaczenia!~ 


********
- Balin, Bifur, Bofur, Bombur, Oin, Gloin, Dori, Ori, Nori- Thorin przedstawił po kolei wszystkich swoich znajomych z klasy, samemu wymieniając z nimi serdeczne uściski.- Dwalina znasz.
Bilbo spojrzał na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, zaraz spoglądając jeszcze raz na przedstawionych mu mężczyzn. Wszyscy jak z jednej gliny robieni.
- I to są faktycznie ich imiona?- spytał, a Thoirn zaśmiał się serdecznie.
- Domyśl się.
Bilbo tylko się uśmiechnął, biorąc kolejny łyk wina z kieliszka.
- Dobrze cie widzieć szczęśliwego- skomentował Bofur, klepiąc starego przyjaciela po plecach i spojrzał na Bilba z serdecznością wymalowaną na twarzy.- To miła odmiana po tej...- mężczyzna zamilknął wskutek szturchnięcia go w ramie. Baggins druchowo spojrzał w te samą stronę co tamci i mało nie wypuścił kieliszka z ręki.
Wysoki, zgrabny mężczyzna zbliżał się do nich coraz szybszym krokiem. Jego długie blond włosy miotały się jak wahadło, a on sam zdawał się nie widzieć nic więcej poza jednym upatrzonym punktem. Jego błękitne oczy były dopełnieniem wyidealizowanego wizerunku.
- Thorin!- krzyknął z wyraźnym niedowierzaniem w głosie, rzucając się mu na szyję. Przez chwilę przytulał się z takim utęsknieniem, że żeby to zdzierżyć, Baggins wyzerował porcję trunku trzymaną w ręce. Nie żeby był zazdrosny. W żadnym wypadku.
- Thranduil... hej- Thorin poklepał go po plecach, chcąc w ten sposób nakreślić stosunki przyjacielskie, ale na mężczyźnie nie zrobiło to wrażenia, ba, odsuwając się ucałowało go jeszcze w policzek.- A to Bilbo, mój partner.
Thranduil odwrócił głowę w kierunku biednego pana Bagginsa i sprzedał mu takie spojrzenie jakiego w życiu jeszcze nie widział i którego z pewnością nigdy nie zapomni.
- Byłem pewny, że to Filli wyrósł- skomentował z kpiną w głosie, niechętnie obściskując sobie z rywalem ręce i czym prędzej wrócił wzrokiem do Thorina.- Dobrze cię znów widzieć. Wyprzystojniałeś. Napijemy się czegoś?
- Wiesz, właściwie jestem samochodem i nie za bardzo-
- Daj spokój! Jeden drink nic ci nie zrobi. W końcu prowadziłeś już nieraz w gorszym stanie- Thranduil chwycił swojego (byłego?) ukochanego pod rękę i zaciągnął w stronę baru, całkowicie ignorując obecność drugiego mężczyzny. Thorin krzyknął z oddali, że zaraz wróci.
Po trzydziestu minutach Bilbo przestał mu wierzyć.
- A niech ich... Tsss....- mruknął pod nosem, siadając na pobliskim krześle i zawiesił pusty wzrok na alkoholu w kieliszku. Właściwie stracił rachubę, która to już dolewka. Czas umilała mu rozmowa z znajomymi z byłej klasy Thorina. Opowiadali mu różne anegdotki ze szkolnego życia. Dowiedział się, że jego mężczyzna był liderem całej tej zgrai, dowodząc w takich akcjach jak kradnięcie wózka inwalidzkiego w szpitalu czy golenie się na łyso (ponoć nauczycielka nie mogła znieść bezwłosych głów) żeby odwołać kartkówkę. Mimo, że historie były naprawdę ciekawe, wciąż spoglądał w stronę baru gdzie siedział Thorin i Thranduil. A wraz z ilością wypitego trunu, wzrastała zazdrość.
- Nie przejmuj się- rzucił Dwalin, który najwyraźniej usłyszał jak Bilbo gada do siebie. Usiadł obok mężczyzny, samemu odwracając wzrok w kierunku pary byłych kochanków.
- On pije. Nie powinien pić, bo przyjechaliśmy samochodem- słowa wypowiedziane przez Bilba były na tyle przesiąknięte nienawiścią, że jego towarzysz uśmiechnął się z rozbawieniem.
- I to cię martwi?
- Tak, to też- pijany Baggins wziął kolejny łyk wina, a widok Thranduila kładącego dłoń na udzie JEGO narzeczonego (no dobrze, może nie narzeczonego, ale brzmi dramatyczniej) sprawił, że zmarszczył groźnie brwi.- Widzisz to? Mogliby się chociaż trochę maskować. A jak miał zamiar romansować ze swoim facetem to mógł mnie zostawić w domu. No patrz, a teraz drapie go po karku. Jak zaczną się całować to wychodzę.
- Spokojnie, nie zaczną. Thorin jest rozsądny. Po prostu przeżyli ze sobą kawał życia i dawno się nie widzieli- Dwalin skrzywił się lekko, bo choć próbował bronić przyjaciela, to sam uważał, że jego zachowanie nie było do końca w porządku.- Mam iść z nim pogadać?
Bilbo westchnął.
- Nie, dzięki. Nie trzeba. Poradzę sobie.
- Spróbuj go namówić na powrót do domu pieszo albo czymś innym, bo spodziewam się, że z Thranduilem nie da się skończyć na jednym drinku. Samochód wam odwiozę pod blok.
- Kochany jesteś. Dziękuję.
Dwalin uśmiechnął się pokrzepiająco do Bilba i odszedł, zauważając najwyraźniej ciekawszego rozmówcę. Baggins ponownie rzucił okiem w kierunku barku. Oboje zaśmiewali się do łez, posyłając sobie słodkie spojrzenia.
- Wystarczy. Wychodzę- szepnął do siebie i wstał z siedzenia. Wypity alkohol natychmiast dał się we znaki. Odliczył w myślach do pięciu i ruszył w kierunku wyjścia.
- Nie zapomniałeś czegoś?- usłyszał głos tuż nad swoim uchem, rozpoznając w nim bezbłędnie Thorina.
- Najwidoczniej swojej godności, skoro zgodziłem się tu z tobą przyjść- odpowiedział półszeptem, odwracając się w jego kierunku z zamiarem wygarnięcia wszystkich błędów, ale widząc Thranduila nie wydobył z siebie ani słowa.
- Miło było cię spotkać. Musimy koniecznie to powtórzyć- blondyn uśmiechnął się nad wyraz wdzięcznie, przytulając się do Thorina i całując go, ponownie, w policzek. Kiedy (nareszcie) odsunął się od niego, wyciągnął z wyższością dłoń w kierunku Bagginsa.
Zabieraj to kopyto, bo ci na nie napluje- pomyślał wściekły Bilbo, mimo wszystko ściskając ją, wymuszając przy tym w miarę przyzwoity uśmiech.
- Właśnie! Przypomniało mi się, że jak was pierwszy raz zobaczyłem to myślałem, że sobie Thorin kogoś wynająłeś żeby wzbudzić we mnie zazdrość. Ale po bliższym zastanowieniu- spojrzał na Bilba z perfidnym uśmiechem.- Nie, to niemożliwe.
- Stul pysk ty mała blond ku-
- Noooo, to by będziemy lecieć- Thorin w porę zagłuszył głos Bagginsa, który gotów był polecieć z piękną wiązanką w kierunku Thranduila.- Do zobaczenia.
Oakenshield objął Bilba ramieniem i, jak szczęśliwa parka, skierowali się w stronę wyjścia.

- Co to miało w ogóle być?!- wściekły Baggins zaczął wydzierać się na swojego towarzysza od razu, gdy tylko zeszli z głównej ulicy do parku. Był wściekły i to do tego stopnia, że najchętniej rozszarpałby połowę ludzi zgromadzonych w opuszczonym przez nich budynku. Potem być może by się uspokoił, ale w imię sprawiedliwości wybiłby i resztę.- Zabrałeś mnie tam żebym co? Patrzył jak się migadalisz ze swoim byłym?!
- Wiem jak to wyglądało, ale kochanie, posłuchaj mnie przez chwilę- poprosił, ale Bilbo przerwał mu gestem ręki.
- Nie, nie. To ty mnie posłuchaj. Bardzo interesuje mnie twoja przeszłość, ale to nie znaczy, że mam ochotę na nią patrzeć. I na pewno nie chcę być przez nią obrażany! Zauważyłem, że jest piękniejszy, szczuplejszy, wyższy i bardziej wygadany niż ja, ale to do cholery ze mną teraz jesteś. No chyba, że zmieniłeś zdanie- Thorin chciał zaprzeczyć, ale ten ponownie tylko podniósł palec żeby go uciszyć.- A jak cię fiut swędzi to już, KOCHANIE, nie mój problem.
Na chwile obydwaj zamilkli, patrząc sobie prosto w oczy. I choć Thorin widział, że mężczyzna już powoli wraca do siebie, nie odważył się odezwać.
- Przepraszam za wyrażenie. Trochę za dużo wypiłem- mruknął już nieco potulniej, odwracając wzrok.
- Nie przepraszaj. Masz całkowitą rację. Zachowałem się jak skończony idiota. I to ja przepraszam- mimo początkowej wielkiej chęci zrobienia z całej sytuacji żartu, Oakenshield poszedł do tego poważniej. Bilbo tylko machnął ręką i usiadł na ławkę, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów.
- Chcesz?
- Dzięki, mam swoje.
Siedzieli więc na ławce, paląc ukochane fajki i nie wymieniając ani spojrzenia, ani słowa. Robiło się coraz chłodniej, ale podpity Baggins nawet tego nie zauważał. Emocje zaczęły schodzić, a co za tym szło, jego myśli stały się bardziej klarowne. Jasne, dalej był na niego zły, ale czy nie zareagował trochę za bardzo impulsywnie?
- Właściwie to twoje potrzeby powinny być moim problemem- przerwał ciszę, posyłając towarzyszowi półuśmieszek rozładowujący sytuację.
- Poczekam- odpowiedział, odwracając wzrok w jego stronę. Uniósł też jedną rękę by Bilbo mógł się do niego przytulić, z czego zresztą chętnie skorzystał.
- To o czym chciałeś mi opowiedzieć?
- Nieistotne. Nie mam usprawiedliwienia- Thorin zaniechał tematu.
- Proszę. Chcę posłuchać- ułożył dłoń na jego kurtce, zaczynając bawić się zamkiem. Przez zimno powoli odparowywał i alkohol.
- Moja sytuacja z Thranduilem nie była prosta. Wspominałem ci o swoim trzyletnim związku...
- Który zakończyłeś dwa lata temu, tak, pamiętam- wtrącił Baggins.
- Tak, dokładnie. A poznaliśmy się jeszcze w szkole. Nasza znajomość trwała bardzo długo i przyznam ci, że po tych dwóch latach rozłąki trochę za nim tęskniłem. Ma swoje odzywki i potrafi być chamski, ale to część jego.. poczucia humoru? Stylu bycia?
- To dlaczego już razem nie jesteście?
- Trzy lata ciągłego imprezowania to było za dużo. Przynajmniej dla mnie. Obiecywał mi, że się zmieni. To bogaty skurwiel i żyliśmy właściwie tylko z jego pieniędzy. Odsunąłem się w tym czasie od Dis i chłopaków, a właściwie całkowicie wyrzuciłem ich ze swojego życia. Thranduil wiele razy mi powtarzał, że to, że moja siostra zrobiła sobie dzieciaki to nie moja wina i nie mogę układać pod ten fakt swojego życia. Że to jej sprawa i nie powinienem się tym przejmować. A ja go słuchałem i zamiast zajmować się rodziną to pływałem jachtami, zalewając się w trupa u boku swojego ukochanego. I pewnie robiłbym to dalej gdyby nie to, że Dis mało nie zabrali dzieci. Dziwię się, że Thranduil wciąz ma opiekię nad synem
- On ma syna?- Bilbo zdziwił się przez chwilę, ale potem przypomniał sobie, że Filli i Killi sami o tym mówili.- Faktycznie.
- Ma syna, Legolasa. Matka zmarła przy porodzie, Thranduil się załamał i chyba do tej pory się z tego nie podniósł. Kiedyś mi mówił, że po prostu nie może tego dziecka pokochać, ale wtedy tyle się nawciągał, że nie wiem na ile to była prawda- Thorin wzruszył ramionami, przeciągając dłonią po blond loczkach Bilba.- Zimno jest, wracamy?
- Tak... pewnie- odparł, ziewając i zasłaniając usta ręką. Chętnie dowiedziałby się więcej o przeszłości mężczyzny, ale zmęczenie robiło swoje i pewnie jeszcze chwilę by tak poleżał, a by zasnął.
- A ty mi coś o sobie opowiesz?- zagadnął Thorin, ale Baggins tylko pokręcił przecząco głową.
- Ja nie nabroiłem- zaśmiał się bezgłośnie, a mężczyzna obok tylko mocniej go do siebie przytulił i powoli wrócili do swoich domów.

Dogonić przeszłość (Bagginshield)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz