Rozdział II

2.5K 236 71
                                    

Bilbo westchnął głośno, odrzucając koszulę na fotel. Już trzecia, która nie chciała się dopiąć w okolicy brzucha. Miał świadomość, że w ciągu ostatnich paru miesięcy trochę przytył. Koszule jednak dobitnie pokazały mu, że 'trochę' to zbyt delikatne określenie.
- Może się skurczyły w praniu...- mruknął pocieszająco sam do siebie, choć wiedział,że to tylko wymówka. Spojrzał raz jeszcze na swoje odbicie w lustrze. Włosy roztrzepane, pierwsze zmarszczki i okulary zasłaniające pół twarzy (mi się podobasz)...
Parsknął śmiechem, odganiając od siebie wspomnienie wczorajszych słów wypowiedzianych przez  sąsiada. Nie może być, co za marne pocieszenie! Wzrok zawiesił na swoim torsie. Tak, do figury modela było mu daleko. Bliżej do progu otyłości.
Zrezygnowany narzucił na siebie swój ulubiony beżowy sweterek. Wygodny, luźny,ciepły. Nie ma się przecież(masz po prostu inny typ urody)... dla kogo stroić.
- Przestań...- upomniał sam siebie, masując skronie. Było już południe, a od pobudki słowa Thorina odtwarzały się w jego głowie jak zdarta płyta. Gdyby miał policzyć, który to już raz je dzisiaj słyszy to nie starczyłoby mu palców by policzyć. Nawet wliczając te u stopy. Obu stóp.
Wolnym krokiem skierował się do kuchni w celu odcedzenia ziemniaków na obiad. Cud, że przy takim stanie skupienia nie zrobiły się z nich rozgotowane kluchy. Gorzej za to było z kurczakiem, który, przez nieuwagę, zamienił się w spalony węgiel.
- Do stu diabłów i- zacisnął zęby, mieląc przekleństwa, które cisnęły się na usta.- Co się stało?-spytał, zmieniając ton na życzliwy, gdy tylko dostrzegł stojącego obok Froda.
- Ktoś puka- poinformował nieco obrażony,przypominając sobie najwidoczniej pogadankę o nie otwieraniu drzwi. Przynajmniej okazała się skuteczna.- Wujek, śmierdzi! Nie będę tego jadł!
-Nie będziesz musiał, słonko- Bilbo odparł z uśmiechem, odkładając patelnię na zgaszony palnik.- Zrobię jajka-poinformował go tylko i udał się do przedpokoju, w duchu modląc się o to żeby gościem nie okazał się jego sąsiad. Tyle, że duchy nie były po jego stronie.
- Hej, mam sprawę- Thorin bez zaproszenia wszedł do domu Bagginsa, a zaraz za nim wbiegli Killi i Filli.- Muszę zawieźć Dis do lekarza i nie mam z kim tych knotów zostawić. Miałbyś czas się nimi zająć?
- Ach...- tyle zdążył z siebie wydać, bo Frodo widząc tę dwójkę zaczął krzyczeć ze szczęścia, zaciągając ich do swojego pokoju.- Tak, jasne... z przyjemnością.
- Dzięki- mężczyzna już chwycił za klamkę by wyjść, jednak nieoczekiwanie raz jeszcze się odwrócił.- Ładny sweterek- rzucił na odchodne i zaraz się zmył.
Bilbo zamrugał parę razy, kierując wzrok na swoje odbicie w lustrze w przedpokoju.
- Wiem, że ładny- odpowiedział już tylko wspomnieniu Thorina, wypinając dumnie pierś. Tyle tylko mógł zrobić, bo na wycofanie się z niańczenia, w które został wrobiony w mniej niż dwie minuty, nie było już czasu. I chyba nawet by nie chciał.
- Co tak śmierdzi?- z zamyślenia wyrwało go pytanie Killiego, który, podkreślając swoje słowa,zatykał gorliwie nos.
- To, hm, nic takiego. Zaraz wywietrzę- Bilbo przewrócił oczami i, zgodnie z obietnicą, otworzył okno w salonie.- Jesteście głodni?
- Nie, ale zjemy- odpowiedział Filli, nie przerywając uważnego przeglądu zabawek Froda. Właściciel mieszkania tylko się zaśmiał i wrócił do kuchni by przyrządzić obiad do końca. Dobrze, że chwilę wcześniej zdecydował się na dietę, bo inaczej byłby zawiedziony swoim przydziałem posiłku.
Po całym cyrku z obiadem (tego nie będę jadł, tego chcę więcej, fuu jajka, mogę więcej mleka?) i zmywaniu, postanowił zrezygnować z codziennego sprawdzania testów, na rzecz pilnowania dzieciaków. Z samym Frodem nigdy nie było problemów. Nawet gdy przychodził do niego kolega z przedszkola, Sam, ale tej starszej dwójce nie ufał nawet w ułamku procenta. I to wcale nie dlatego, że już podczas jedzenia wylany został wazon z kwiatami.
- To jak wam się chłopaki mieszka w nowym mieszkaniu?- zagadał, rozsiadając się w fotelu i, chcąc nie chcąc, przerywając im zabawę. Mimo wszystko doszedł do wniosku,że musi z pierwszej ręki dowiedzieć się czy aby na pewno Thorin nie bagatelizuje choroby siostry. Choć pewnie od chęci pomocy, przeważała zwyczajna ciekawość.
- Fajnie- odpowiedział starszy z braci, a drugi tylko przytaknął gorliwie. Zaraz też wymienili porozumiewawcze spojrzenia, podśmiewając się pod nosem.-A ja też mogę zadać pytanie?
- Jasne, śmiało, pytaj-odpowiedział, nieco zdezorientowany, a przede wszystkim zawiedziony,że nie zdołał się nic dowiedzieć. Chłopaki jeszcze chwilę się naradzali, a że Frodo poczuł się wykluczony to demonstracyjnie rzucił swoją czerwoną ciężarówką i poszedł usiąść na kolana Bilbo.
- Lubisz naszego wujka?- zapytał w końcu Filli, wykręcając palce na wszystkie strony świata, jakby odpowiadał przy tablicy.
- Thorina?- powtórzył, zamyślając się na chwilę.- Pewnie. Wasz wujek jest bardzo miły.
- Ale nieee- jęknął Killi, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.- Tak lubisz lubisz!- wytłumaczył po swojemu, przez co Bilbo mało nie udławił się samym powietrzem.
- Co wy mi, gagatki, sugerujecie w ogóle?
- No bo jego poprzedni chłopak był głupi- odezwał się Filli.
- I miał głupiego syna. A ciebie lubimy.
- I Frodo jest słodki!- Killi entuzjastycznie klasnął w dłonie, co zaraz skopiował Baggins junior. Faktycznie, dobrze się z nimi dogadywał, nawet mimo różnicy wieku.
Bilbo za to kompletnie nie mógł za nimi nadążyć.Czyżby dwójka dzieciaków chciała bawić się w swatkę? I skąd w ogóle taki pomysł? Może... Może Thorin coś wspominał..? Na samą myśl zrobiło mu się niedorzecznie gorąco, więc na wszelki wypadek wolał przerwać temat. Jak najszybciej.
- Em... A jak wam się układa z mamą?- rzucił z prędkością światła, zdejmując Froda ze swoich kolan. Mało subtelna zmiana tematu, ale to w końcu tylko dzieci.
- Dobrze, no. Mama jest kochana-odpowiedział ze znudzeniem Filli.
- Powiedz!- krzyknął nagle Frodo, włączając się do dyskusji, czym zaskoczył chyba wszystkich obecnych.
- Słonko... Ty powinieneś być po mojej stronie- Bilbo wychylił się z fotela i delikatnie uszczypnął chłopca.- To jaki był ten były chłopak Thorina?
Bracia spojrzeli się na siebie i jak lustrzane odbicia, skrzywili się w tym samym momencie.
- Wysoki, chudy
- Miał długie włosy, żółte
- Był dziwny i dużo krzyczał
- I jego syn w ogóle nie chciał się z nami bawić

- I wujek cały czas z nim siedział
- A nas nie zabierali nigdzie- młodszy Oakenshield nabrał powietrza w usta,krzyżując dłonie na piersi, obrażając się na samo wspomnienie tamtego mężczyzny. I ciężko było mu się dziwić, jeśli to, co mówili to była prawda. Fakt, nie był to najdokładniejszy opis na świecie, ale co trzeba było zrobić by tak mocno zniechęcić do siebie jakiekolwiek dziecko?
- Rozumiem...- Bilbo odparł w zamyśleniu, a że atmosfera zrobiła się, jak na takie towarzystwo, smutna, postanowił coś z tym zrobić.- To może na pocieszenie zjemy lody i obejrzymy jakąś bajkę, co?
Frodo na samo słowo'lody' zaczął podskakiwać w miejscu i klaskać w dłonie, zaraz zajmując miejsce na kanapie przed telewizorem. Bracia zareagowali nieco mniej entuzjastycznie, ale widać było, że pomysł ten też im się spodobał. Niestety jednak Baggins ledwo zdążył odpalić bajkę, a do drzwi rozległo się donośne pukanie, po którym do mieszkania wszedł Thorin.
- O niee, wujek!- Killi krzyknął zrozpaczony, przyklejając się do najmłodszego towarzysza.- Chcemy zostać!
- Ja też się stęskniłem- skwitował Thorin,przenosząc wzrok na właściciela mieszkania, niosącego trzy miseczki lodów.- Jeśli Bilbo się zgodzi to możecie zostać do końca filmu. 

Bilbo oczywiście nie miał z tym najmniejszego problemu. Wręczył im obiecane łakocie i zaraz, razem z sąsiadem,ulotnił się do drugiego pokoju pod pretekstem zapalenia papierosa. Poczęstował go ze swojej paczki, chwilę spędzając w zupełnej ciszy. Za to, gdy tylko wypuszczał dym z ust, spoglądał ukradkiem na postać Thorina. Był przystojny i to bez względu na płeć oceniającego. Umięśniony, wysoki... choć i tak te cechy bladły w momencie gdy zwróciło się uwagę na jego oczy. Ich morski niebieski kolor był mocno uwydatniany dzięki czarnym włosom i brodzie w takim samym odcieniu.
Nie żeby w ogóle go to interesowało.
- Jak sprawowali się chłopcy?- Oakenshield zagarnął rozmowę, wyrywając Bilba z przemyśleń.
- Świetnie. Grzeczni... jak na siebie.
I znów cisza, bo tamten tylko odwrócił głowę w kierunku okna.Baggins nie wiedział czym było to spowodowane. Sam nie czuł się w stu procentach swobodnie, ale starał się tego nie pokazywać. Mimo tego nie chciał żeby ich rozmowy wyglądały jak te sprzed tygodnia. Wczoraj było dobrze. Dziwnie, ale dobrze. I choć nigdy by tego nie przyznał, pierwszy raz poczuł fizyczne zainteresowanie jakąś osobą. Jeśli jednak wczorajszy dzień był pierwszym i ostatnim tego typu to nie miał co liczyć na lepsze poznanie mężczyzny.
- Powiedz mi- zaczął niepewnie Bilbo, desperacko podejmując próbę podtrzymania rozmowy.- Jakim cudem Dis pozwoliła żebyś zostawił jej synów z kimś obcym?
- Powiedziałem jej, że zadzwoniłem po naszego brata i to on się nimi zajmie.
- Macie jeszcze brata?- spytał zaskoczony.
- Nie, ale jej to nie przeszkadza- podsumował, gasząc papierosa.
Reszta oglądanego przez dzieciaki filmu dorosłym minęła w milczeniu. Po wszystkim Thorin musiał jeszcze chwilę powalczyć z rodzeństwem, żeby poszli do domu, ale obyło się bez większego płaczu. Aż dziwne jak swobodnie czuli się w nieswoim domu. Bilbo oczywiście odprowadził ich pod same drzwi, będąc trochę zawiedzionym, że nie usłyszał nawet zwykłego 'dziękuję'. Taki już urok niektórych ludzi.
-Mam nadzieję, że jutro dasz się zaprosić razem z Frodem na obiad. Ja stawiam- usłyszał w momencie gdy zamykał za nimi drzwi.- Wezmę też Filliego i Killiego żeby się nie nudzili. Zadzwoń po pracy- i to mówiąc, wręczył mu jeszcze karteczkę ze swoim numerem.
Facet umiał zaskoczyć.



Rozdział krótki, ale jest. Matury i choroba to złe połączenie, powiadam.
W następnym tygodniu może się nie pojawić wcale, przepraszam!

Dogonić przeszłość (Bagginshield)Where stories live. Discover now