11. Historie z Gwiazd

341 18 1
                                    

Idris 2019

- Mamo ! - Clary usłyszała krzyk swojej pięcioletniej córki, Alice
- Tak kochanie ? - zapytała rudowłosa
Spojrzała na blondynkę. Jej córeczka tak bardzo przypominała jej Jace'a - miała podobnego koloru blond włosy, ale już teraz o wiele dłuższe - sięgały dziewczynce do łokci, gdy jej ręce są prost, tuż przy jej ciele. Duże, zielone oczy jednak były po niej. Ich kształt był podobny do jej oczu i kolor - przypominający kryształ lub zielone równiny Idrisu na wiosnę, kiedy miękka trawa porasta wzgórza. Różowa sukienka na krótki rękaw cicho szeleściła. Była tak długa, że zasłaniała jej buciki.
- Gdzie Will ? 
- Z tatą. Chciał zobaczyć jak tatuś robi serafickie ostrza. Chcesz do nich iść ?
- Nie. Chcę żebyś mi opowiedziała jedną z historii..
- Jaką chcesz słoneczko ? - Clary wzięła ją na ręce i przytuliła do siebie
- Gwiazd. - szepnęła i wskazała na widok za oknem
Była już zimowa noc w Idrisie. Ciemne niebo usłane było wieloma jasnymi punktami - gwiazdami, które tworzyły niesamowite konstelacje. Tu, na niebie kraju Nefilim, które nie było oświetlone światłem elektrycznym, a jedynie magicznymi kamieniami astronom miałby raj, gdyż widoczne były nawet dalekie konstelacje w takie noc, jak ta - zimową, bezchmurną. 
- Chcesz żebym opowiedziała historię zapisaną w gwiazdach ? - zapytała jeszcze raz rudowłosa i posadziła córkę na parapecie, na którym specjalnie zostało zrobione siedzisko 
Ona sama usiadła koło niej i spojrzała w niebo. 
Patrząc w gwiazdy czasem widziała różne historie - był to niejako przymiot aniołów, gdyż to one zapisywały historie w gwiazdach, chcąc upamiętnić pewne wydarzenia. Gwiazdy to był najstarszy język aniołów - stworzony razem z powstaniem nieboskłonu i wszelkich ciał niebieskich. Michał opowiadał jej wtedy, że anioły układały wtedy gwiazdy, a każdy gwiazdozbiór to była inna wiadomość lub postać anioła, który został opisany na niebie za pomocą symbolu i tak na przykład gwiazdozbiór panny zapowiadał, że kiedyś Archanioł Michał będzie posiadać żonę - Anielice Wiktorię.
Wiedziała jednak jedno - znaczenie zapisów gwiezdnych zmieniało się. Michał nie raz opowiadał jej, że panna najpierw oznaczała Wiktorię, lecz potem oznaczała właśnie ją. Wtedy zrozumiała i bliskość lwa - Jace'a. Zawsze przecież porównywała go do lwa.
- Spójrz. Widzisz Pannę i Lwa ?
- Tak. - powiedziała po chwili dziewczynka
- To ja i twój tatuś. - wyszeptała Clary - Kiedy spotkałam go po raz pierwszy porównałam twojego tatę do lwa - odważnego, nieposkromionego, potężnego. Dalej tak o nim myślę. Spójrz, tam koło Lwa jest jeszcze Warkocz Bereniki, choć tak na prawdę to mój warkocz.
- Jak ?
- Kilka lat temu była wielka wojna kochanie. Walczyłam w niej ja, twój tata i twój wujek Sebastian razem z resztą rodziny kochanie. Podczas ostatecznej bitwy poszłam sama na Królową Jasnego Dworu, osoby, która dowodziła głównymi siłami wroga. Podczas walki z nią zaskoczył mnie inny faerii. Sturlaliśmy się po drugiej stronie wzgórza, na którym walczyłam sama, bo zgubiłam i tatusia, i wujka. Przeciwnik wstał pierwszy. Stanął nade mną. Ów faerii chciał mnie zabić przez ocięcie głowy, ale zrobiłam unik i... Obciął mi warkocz.
- Ale wygrałaś z nim ?
- Tak. A potem tatuś pokonał Królową, ale stracił przytomność, bo był bardzo zmęczony. Bardzo się o niego martwiłam, bo twój tata był, jest i będzie dla mnie prawie wszystkim.
- Prawie ? - zapytała marszcząc czoło
- Jeszcze jesteś ty i twój brat. - ucałowała ją lekko w czoło - Ale po kilku dniach po bitwie obudził się. A ja byłam przy nim cały czas - dnie i noce, bo tak bardzo go kochałam. Tak bardzo czekałam aż znów usłyszę jego głos, bo wiesz kochanie - jak kogoś bardzo się kocha to zawsze chce się słyszeć głos tego kogoś i zawsze jest lepiej mieć kogoś, kogo się bardzo kocha, bliskiego nam, naszemu sercu.
- Dlaczego ?
- Bo wtedy świat wydaje się lepszy, a w ciężkich chwilach nie jesteśmy sami, bo prawdziwa miłość nie opuszcza nas w biedzie. Jeśli ktoś nas kocha to w trudnej sytuacji przyjdzie, pocieszy, pomoże lub po prostu przytuli nas i da znać tym, że jest blisko. Wspiera, a to bardzo ważne. I na razie ty masz nas, swoją rodzinę. Mnie, tatusia, dziadków, wujostwo, Willa. I wszystkich błogosławionych Fairchildów. My wszyscy zawsze będziemy wspierać siebie nawzajem bo taka jest rodzina. Wspiera się.
- Mamo, a czy w gwiazdach jest zapisana przyszłość ?
- Czemu pytasz ?
- Bo chciałabym wiedzieć, czy kiedyś będę jak ty i tata. Będę miała kogoś...
- Och kochanie, jest jeszcze czas. - zaśmiała się i popatrzyła na córkę
- Ale ja mam czasem dziwne sny...
- Jakie ?
- No, że jestem już duża. Jestem taka ładna jak ty i jest jakiś dwóch chłopaków...
- I ... ? - zapytała zmartwiona
- I się kłócą... A potem zaczynają bić. I cały czas słyszę moje imię. A potem biegnę do jednego. I słyszę wasze głosy, jak krzyczycie coś w oddali, ale nie rozumiem co.
- I co się dzieję potem ?
- I nagle jestem w Mieście, w Domu. Stoję przed lustrem i widzę się w złotej sukni, a ty za nią. Cała uśmiechnięta. I taka ładna. Dumna.
- Och kochanie. - szepnęła Clary i przytuliła ją
Spojrzała w gwiazdy. Inni widzieli by po prostu gwiazdozbiory, ale nie ona. Nie Clary, która była bardziej aniołem niż Nefilim. Nie Clary, która była ulubienicom Archanioła.  Nie Clary, która tyle przeszła. Nie Clary, która widziała w gwiazdach przyszłość. Nie Clary, na którą anioły zsyłały prorocze sny.
Zobaczyła jakby poruszające się obrazy z gwiazd. Jakby konstelacje tworzyły kontury. Widziała młodą dziewczynę, która rzuca się na szyję młodzieńca. Widziała, jak z Panny i Lwa powstają sylwetki jej i Jace'a, które tulą młodą parę. Widziała szczęście swoje córki. Uśmiechnęła się lekko.
- Alice, jeśli człowiek ma dobre serce, anioły będą mu sprzyjać. Nie zapominaj też o tym, że są prawa, których się nie łamie, a wtedy będzie wszystko dobrze.
- Widziałaś coś ? - zapytała blondynka, która pomimo młodego wieku była świadoma tego, że jej matka może zajrzeć w przyszłość
- To, że będziesz szczęśliwa z kimś za kilkanaście lat. - wyszeptała jej i wstała - Nie mów tacie. Odseparuje swoją piękną księżniczkę od każdego chłopaka. - wyszeptała - Idę do chłopców. Idziesz ?
- Nie. Chcę popatrzyć w gwiazdy. - powiedziała dziewczynka pochłonięta obserwacją nieba
Usłyszała jeszcze delikatny śmiech matki i to jak wychodzi z pomieszczenia. 
Patrzyła na Pannę i Lwa, marząc o księciu z bajki, kiedy coś przykuło jej uwagę. Nagle na niebie zaczął poruszać się Strzelec, Wilk i Skorpion. Trzy postacie na niebie. Skorpion trzymał Wilka, gdy Strzelec strzelił w serce jadowitego zwierzęcia. Alice zobaczyła jednak jak Skorpion zmienia się w postać człowieka, który upada martwy od strzały. Wilk zaczął biec do swego obrońcy i zmieniać się - przybiegł już w postaci dziewczyny, a Strzelec zmienił się w młodzieńca, który objął ją, okręcił wokół własnej osi i przytulił do siebie. Mocno. Nie chcąc ją wypuścić ze swoich ramion.
Dziewczynka westchnęła widząc ową scenę. Scenę, w której zwyciężyła miłość. Była tym zauroczona. Gdy jednak mrugnęła spostrzegła, że wszystko wróciło do normy. Gwiazdozbiory były niewzruszone na swoich miejscach.
Ona jednak zapamiętała co widziała.
- Przysięgam, że nigdy tego nie zapomnę. - wyszeptała i jeszcze raz spojrzała w niebo mając nadzieję, że ujrzy to jeszcze raz.
Niestety - wszystko było w normie. Zsunęła się z parapetu i postanowiła pobiec do zbrojowni do reszty rodziny, ale nic im nie mówić. 

Archanioł Michał patrzył na małą Alice. Westchnął. Wiedział, co czeka pogrążoną w nadziejach dziewczynkę. Chciał jednak by była silna już teraz by wiedziała co zrobić gdy nadejdzie czas próby.
- Widziała to ? - zapytała Wiktoria
- Tak.
- Nie powinieneś. Ona nie wie co to znaczy...
- Wiem. - odparł krótko - Ale nadzieja wiele działa.
- Jeśli dowie się kiedyś co oznacza wilk...
- Oprócz tych jest też nieustępliwość. - mruknął
- A skorpion ? Kawałek zła ?
- Wiktorio, zaufaj mi.  Wiem co robię, tylko posłuchaj. Sam nie chcę stracić Alice. Muszę ją przestrzec.
- Ona o tym zapomni. Tam czas jest inaczej postrzegany.
- W odpowiedniej chwili sobie przypomni. - odpowiedział i znów spojrzał na małą dziewczynkę, która siedziała teraz na kolanach rudowłosej i patrzyła na ojca - Wiem to. Jest trochę jak matka. W odpowiedniej chwili widzi to co, jako dziecko nie dostrzegła.   


Dary Anioła : Anielskie KronikiWhere stories live. Discover now