3. W końcu spokój...

709 40 2
                                    

sierpień 2008, farma Luke


- Jace, Simon, co wy robicie ? - zapytała Izzy śmiejąc się z chłopaków, którzy o coś się sprzeczali w wodzie jeziora
Byli na farmie Luke'a, na upragnionych wakacjach. Clary, Jace, Simon, Izzy, Luke i Jocelyn. Teraz ci ostatni są na spacerze po chrust na ognisko, które mieli rozpalić wieczorem, a młodzież bawiła się nad jeziorem. Dziewczyny opalały się na plaży, leżąc na kocach i rozmawiając o tym, co zaszło podczas 17 -stych urodzin rudowłosej, czyli kilkanaście dni temu. Chłopaki za to pływali w jeziorze, nie chcąc słuchać "babskich rozmów", ale z tego wynikło coś zupełnie innego.
- Robimy wyścig. Do drugiego końca jeziora. Kto pierwszy ten lepszy. - mruknął Simon
- I ten kto wygra dostaje soczystego buziaka od swojej dziewczyny! - dodał Jace i posłał całusa ukochanej
- Okey. - mruknęła Clary i podeszła do wody
Usiadła na granicy wody z lądem i spojrzała na chłopaków. Wyszli z wody na brzeg jeziora. Miało być sprawiedliwie więc postanowili chwilkę odsapnąć, aby wyścig był emocjonujący. Izzy szła piaszczystym brzegiem na miejsce mety, aby orzec, kto wygrał. Clary miała ich wystartować.
- Gotowi ? - zapytała i spojrzała na ciało Jace'a
Miodowa skóra oznakowana była bliznami i stałymi runami. Jego mięśnie były idealne. Mokre włosy kręciły się od ciepła, które biło od jego skóry. Ociekał wodą, a jego czarne bokserki lekko lśniły od wody odbijającej się w słońcu. Był taki piękny i tylko jej. Aż nie mogła znów w to uwierzyć.
- Tak. - mruknął Simon i przyjął postawę
Jace naprężył mięśnie szykując się do skoku do wody.
- Start ! - krzyknęła rudowłosa i zobaczyła jak chłopaki wskoczyli do wody
Piana i woda uniosły się nad powierzchnie wody. Zaburzyły trochę widoczność na chwilę, gdyż po sekundzie dopiero ich zobaczyła. Jace był pierwszy. Spodziewała się tego - miał lepszą od Simona skoczność i nawet runy Simona, który jako nowy Nocny Łowca otrzymał kilka na początku lata nie rekompensowały wrodzonych umiejętności blondyna. Clary jednak wiedziała, że szatyn jest uparty i nie podda się łatwo.
Wstała i zaczęła biec do Izzy, która cały czas krzyczała "Si-mon, Si-mon!" dopingując swojego chłopaka. Byli na środku jeziora, gdy obie dziewczyny stały koło siebie i obserwowały, jak Simon zbiera siły i zaczyna doganiać Herondale'a.
- Jace, szybciej ! - krzyknęła Clary, gdy blondyn spojrzał na brzeg, na nią przez sekundę
Zobaczyła jego lekki uśmiech. Przyspieszył. Tak jakby to nie był dla niego taki straszny wysiłek. Simon został w tyle. Po kilku minutach Jace wyszedł na niski brzeg.
- Pierwszy. - powiedział i popatrzył na Clary
Stała w brzoskwiniowym bikini, które górę miało bez ramiączek, a trzymało się dzięki jakimś trikom producenta ma miejscu, nawet kiedy w teorii powinno osunąć się. Dół był ozdobiony kryształkami na boku. Stopy miała bose, a skórę lekko opaloną. Jej ogniste włosy były rozpuszczone, opadały na ramiona.
- Okey, jesteś lepszym pływakiem. - mruknął Simon siadając koło niego
- W pewnym momencie, mogłeś mnie dogonić, a może i nawet przegonić. - mruknął i klepnął przegranego w ramię
Wstał i podszedł do Clary. Przyciągnął ją do siebie. Zobaczył jaki dreszcz ją przeszedł, gdy mokrymi i chłodnymi dłońmi dotykał jej rozgrzanej skóry. Uśmiechnął się figlarnie i pocałował ją. Nie musiał czekać długo na odwzajemnienie pocałunku przez ukochaną. Poczuł jej ciepłe, małe dłonie na karku. Wplątała palce w jego włosy. Odetchnął. Zsunął rękę na jej plecy. Chciał już ją podnieść, gdy usłyszeli jak Izzy odchrząkuje.
- Zostawimy was samych, ależ oczywiście. - powiedziała i pociągnęła Simona, który wytarł się już trochę
Poszli w stronę ścieżki prowadzącej do małego lasku koło farmy.
- Nie są dyskretni. Prowadzi go do lasu. - mruknął Jace patrząc na ich malejące postacie
- Zostaw ich w spokoju. Mieli trudny okres, nie licząc tego strachu, że Simon mógł nie zostać Nefilim.
- Ale został, a my jesteśmy sami. - zauważył Jace i złapał ją za tyłek
- Co robisz ?! - zapiszczała, gdy zobaczyła, jak ją prowadził do wody
- Nauczę cię pływać. - rzucił z uśmiechem
- Umiem trochę pływać... Już. - mruknęła
- Trochę. - zauważył i postawił ją w miejscu, gdzie woda sięgała jej do bioder - Płyń, a ja cię ubezpieczam.
- Dobrze, że nie powiedziałeś zabezpieczam, choć i to masz robić, na razie. - prychnęła, a blondyn roześmiał się przez jej aluzję
- Clary, ty niegrzeczna dziewczynko. - zaśmiał się
- Jace, ty skandalicznie idealny chłopaku, skłamałeś. Nie ubezpieczasz mnie. - zarzuciła mu
- Ale zabezpieczam. - mruknął i podszedł do niej - No już, płyń.
- Ale na pewno ? - zapytała
- Tak, na Anioła.
- Okey. - mruknęła i zanurkowała
Bąbelki powietrza pokazały się, ale po chwili zniknęły. Jace obserwował wodę, ale nie zauważył nigdzie Clary. Serce mu przyspieszyło ze strachu.
- Clary ? Cholera, Clary ! - krzyknął i zanurkował szukając jej
Po chwili z toni jeziora wyłoniła się właśnie ona, ale była o jakieś 5 metrów dalej. Zaśmiała się i nabrała powietrza w płuca, kiedy zobaczyła, że blondyn zaraz się wynurzy. Zanurzyła się.
Jace wypłynął na powierzchnię. Był cholernie przestraszony. Pomyślał, że jego ukochana najprawdopodobniej utopiła się. Serce mu prawie stanęło na tę myśl
- Clary ! - krzyknął i uderzył pięścią w wodę - Powiedz, coś... - szepnął, gdy poczuł, jak ktoś zarzuca się na jego plecy
Chciał już przerzucić napastnika przez ramię, gdy poczuł, że to...
- Clary. - szepnął i wypuścił powietrze z płuc już spokojniejszy
- Sądziłeś, że się utopiłam ? - zapytała i cmoknęła jego policzek
- Tak cholernie się przestraszyłem. Jak mogłaś mi to zrobić ?! - zapytał z wyrzutem
- Jace, to...
- Teraz nawet nie wyobrazisz sobie, jaka cię spotka kara. - mruknął i uśmiechnął się łobuzersko
Wziął ją na ręce i wyniósł z wody. Kiedy wyszli na plaże położył ją na niej. Przysiadł obok i zwisł na chwilę nad nią.
- Teraz będziesz torturowana okrutnie za to co mi zrobiłaś. - rzucił i bez ostrzeżenia zaczął ją łaskotać w jej najczulszych miejscach - przy szyi, pod pachami i wzdłuż boków.
Zaczęła się śmiać i lekko odpychać Jace'a, jednak on był silniejszy. W końcu usiadł na niej. Udawała, że zaczęła się dusić, ale to na nic się nie zdało. Tylko zaczął ją bardziej łaskotać. Ta walka została przez nią przegrana i mogła jedynie śmiać się przez łaskotki blondyna, który uśmiechał się do niej.

Dary Anioła : Anielskie KronikiWhere stories live. Discover now