Rozdział 57

3.2K 371 4
                                    

   Spokojnie zakończyłam śniadanie i zmyłam po sobie talerz. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Na szczęście brak jakichkolwiek wiadomości. Usiadam przy kanapie i włączyłam telewizor.
Szybko przełączyłam program z mini-mini na TVP1, chcąc się upewnić, że mój sen się nie powtórzy.
  Leciał jakiś serial, jednak po chwili nastąpiły napisy końcowe. Parę minut później skończyły się reklamy, a na ekranie pojawiła się reporterka. W tle widniała szkoła ze śladami po ogniu i dymie.

   - Dzisiaj w nocy nastąpił pożar w gimnazjum sportowym numer 26. W tym samym czasie trwał tam bal maskowy zorganizowany przez samorząd szkolny. Sprawca nie został jeszcze zidentyfikowany, jednak policja ma podstawy do oskarżenia winnego. Dowódca straży zadeklarował, że jak zdobędzie dostateczne dowody, wyjawi nam tożsamość sprawcy.

   Chwila ciszy i nagranie z telefonu jednego ze świadków zdarzenia. Już złapałam za pilota, aby wyłączyć sprzęt, jednak w tym momencie film się urwał, a oczom telewidzów znów ukazała się reporterka.

- Wiadomości z ostatniej chwili. Policja jest właśnie w drodze do domu oskarżonego.

   W tym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Moje serce zabiło szybciej. Zerwałam się z kanapy i zbiegłam po schodach na dół. Babcia już stała na ganku i z kimś rozmawiała.

- Aniela, ktoś do ciebie - powiedziała widząc, że już stoję na korytarzu.

Podeszłam bliżej, bojąc się zobaczyć, kto znajduje się w drzwiach naszego domu.
Babcia odsunęła się na bok, a mi dane było zobaczyć naszego gościa.
Szczerze powiedziawszy, chyba wolałabym zastać tam policję.

- Siema, moja najlepsza kumpelo - powiedział szeroko uśmiechnięty Kamil.

- Cześć - burknęłam, czując na sobie wzrok babci. Spojrzałam na nią błagalnie, jednak chyba źle zrozumiała mój niemy przekaz.

- No, to ja was tu zostawię - powiedziała szybko, puszczając nam oczko, a ja miałam ochotę ją rozszarpać.

Mój wzrok znowu powędrował na Kamila, który stał niedbale oparty o futrynę drzwi.

- Mogę wiedzieć co cię do mnie sprowadza?- spytałam go, widząc, że chłopak nie zamierza zacząć rozmowy.

- Chciałem cię przeprosić - powiedział pewnie, a ja omal nie zemdlałam z zaskoczenia. On mnie? Przeprosić?

W pierwszym odruchu od razu chciałam przyjąć jego słowa, jednak w ciągu ostatnich tygodni nabyłam coś w rodzaju instynktu. Wyczuwałam w tych słowach nutkę kłamstwa, jednak nie byłam tego pewna.

- Powtórz to co powiedziałeś- odpowiedziałam cicho.

- Przepraszam.

Przy tym jednym słowie patrzyłam prosto w jego oczy, ale on skutecznie unikał mojego spojrzenia. Mignął w jego oczach dziwny błysk. Te słowa nie były szczere. Kłamał, a ja już byłam niemal pewna dlaczego.

- A tak na serio?- zapytałam.

- Mówię prawdę.

- Nie, nie mówisz. Justyna kazała ci tu przyjść? - zapytałam z nutką zawodu.

- Skąd ty to wiesz?- zapytał, tracąc nagle swoje opanowanie.

- Magia - powiedziałam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

   Wróciłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam się na łóżku i przytuliłam się do poduszki. Po chwili jednak odwróciłam się na plecy. Westchnęłam, a po chwili zaczęłam cicho nucić. Od ostatniej nocy muzyka stała mi się bliższa.
  Nagle pierścień zaczął delikatnie schładzać moją skórę na palcu. Otoczyła mnie jasność, a wiatr zawiał mi w twarz.
  Stałam pośrodku mojego pokoju. Odetchnęłam głęboko i położyłam się na łóżku. Leżałam na boku, wpatrując się w pokrytą malowidłami ścianę. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam.

Światy: PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz