rozdział 8

33 1 0
                                    

~*~
4h później

-Tak, dziękuje Dziadku!
- nie ma za co Nastko! Dla ciebie wszystko moja najkochańsza wnusiu.- odpowiedział dziadek Rockie z łzami w oczach.- trzymaj się moja dzielna wnusiu!
-Kocham Cię Dziadku!
-Ja ciebie też Nasiu.- mówił dziadek Rockie wciąż szlochając.
-Ellise...- powiedziała ,,Nasia'' (haha! Serio Nasia?).
-Tak, oczywiście... Nasiu -wybuchłam śmiechem.
-Żegnaj dziadku- zdruzgotana mówiła nie patrząc mu nawet w oczy.
-Dowidzenia- skinęłam głową w stronę staruszka.
-Pa wnusiu, Do widzenia Pani!
-No to jak ... Nastko? Dokąd idziemy?-spojrzałam na nią ukratkiem.
-Zamknij się dobra?!- odparła z wielką agresją.
-słucham?! Ty rozpuszczona dziwko! Jeśli jeszcze raz tak się odez...-przerwała mi.
-Daruj sobie udawania mojej starszej siostry.- mówiła wsiadając do samochodu.
-Haha! Serio myślisz, że ktoś chciałby udawać twoją siostrę? Jeśli jest tak jebnięta jak ty, to podziękuje!!!- wiem, że przesadziłam, ale mnie wkurzyła.
-fajne kondolencje.- była bardzo smutna.
-Przepraszam ... - jejku :/
-Daruj ... Po prostu wejdz do tego pieprzonego samochodu, i jedź stad jak najdalej!
-Ok.-odparłam wsiadając do samochodu.- więc dokąd jedziemy?
-Jak to gdzie?- dziwiła mi się - szukać Suzan!-faktycznie, całkiem o niej zapomniałam.
-Ale gdzie?
-Do Shmoyrtan Righten. Tam są!
-Skąd wiesz?- odparłam ze zdziwieniem.
-Nie ty spedziłas z nimi 1.5h na wycinaniu mi gałek ocznych. Dużo gadali. - mówiła śmiejąc się.
-Ale gdzie to?
-Jeśli dobrze pamiętam ,Jedź 15 alejek prosto, po czym skręć na Rondzie w lewo. Jeszcze 2 przecznice prosto. Pierwszy budynek po prawej- udawała debila
-Ok ... Najpierw 15 przecznic prosto tak? - gadałam jak niedorozwój.
-Tsaa?... A nie słuchałaś?- momentalnie zmieniła się w przerażająco wkurzającą osobę.
-Dobra, przez 15 przecznic bądź cicho, albo zrobię ci to.- powiedziałam podnosząc koszulkę, pod którą były okropne siniaki i blizny po nie starannym szyciu.
-Ale przecież nie możesz mi zrobić tego tutaj, bo nie masz noża! - mówiła z pewnością siebie, po czym wyciągnełam ze stanika scyzoryk.
-Albo się zamkniesz, albo wbije ci to w szyje!- spojrzałam na nią z wzrokiem lwa. Zapadła cisza. Po 20 min byłyśmy na miejscu. Kazałam zostać Rockie w samochodzie, na co ona odparła totalną wściekłością i strachem. Nie mogłam jej odmówić.
Poszłyśmy do starej piekarni, w której mieściła się baza tych jebniętych płaskonosych skurwieli.
Podeszłyśmy do najbliższego okna, wpatrując się w środek piekarni.
-Widzę ją!- odparła głośnym szeptem Rockie.
-Gdzie ?
-jest na końcu tej Hali!
-Widzę ją! Zaraz wracam, pójdę po nią!- powiedziałam z Dumą w głosie.
-Nie! Ktoś idzie- mówiła ciągnąc mnie za koszulkę w dół.
Przyglądałyśmy im się chwile, po czym zobaczyłam miecz w dłoni jednego z tych mutantów.
Ruszyłam w stronę Suzan. Kiedy byłam juz w środku, usłyszałam tylko trzask drzwi. Odwróciłam się w ich stronę żeby upewnić się ze to te drzwi. Po czym poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się w stronę Suzan i zobaczyłam, że bezokich tam juz nie było. Pobiegłam szybko do związanej łańcuchem na rogrzewającym się stoliku Suzan, kiedy odkleiłam taśmę z jej twarzy. Powiedziała:
-To pułapka! Oni nie chcieli mnie, oni chcieli ciebie!!!

PSYCHOPATKATahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon