Rozdział 6 : Na rozdział weny starczyło, na tytuł brakło ;_;

847 80 32
                                    

Wiktoria POV.

Ciemność. Wszędzie czarny. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie jestem i dlaczego. Wtedy zalała mnie fala wspomnień. Wszystko wróciło : mała dziewczynka, fioletowa kula, Sans, Papyrus, i cała reszta mojego nędznego życia. Nie wiem, czy umarłam, czy może to tylko zły sen. Nagle z lewej strony pojawił się mały promyk światła. Z prawej natomiast zaczęła zionąć pustka, tak niezmierzona, że mimo woli zadygotałam. Skierowałam się w stronę jasnego czegoś. Zobaczyłam mojego brata, który z kimś walczył. Chciałam go powstrzymać i ruszyłam w jego stronę, wyciągając rękę. Nagle coś mnie unieruchomiło. Próbowałam się wyrwać z dziwnej, niebieskiej poświaty, która mnie otaczała, jednak nie wyszło. I wtedy to usłyszałam. Strzępki czyjejś rozmowy, niewiarygodnie zniekształcona. Wytężyłam słuch, i nagle mnie olśniło : to głos szkielebraci ! 

Sans POV.

To już trzeci dzień, odkąd Wiktoria zapadła w dziwny rodzaj śpiączki. Ustaliliśmy z Papsem warty, on w dzień, ja w nocy. Akurat zajmowałem się robieniem obiadu, gdy nagle usłyszałem wołanie. Natychmiast pobiegłem do pokoju, gdzie mój brat próbował powstrzymać dziwne drgawki, które dopadły dziewczynę. Natychmiast zmieniłem kolor jej duszy na niebieski, ignorując płonący oczodół, co było niezgoła wyczynem, ponieważ jej świadomość była okropnie niestabilna.

- Sans... ona wyjdzie z tego, prawda ? - zapytał cicho Paps, pomagając mi magią.

- Mam nadzieję... - wetchnąłem.

*Time skip do nocy*

Zamieniłem się z Papyrusem jakieś dwie godziny temu. Zero niepokojących sygnałów. Delikatnie ująłem jej dłoń i splotłem nasze palce. Byłem niespokojny, bałem się o nią. I wtedy coś poczułem. Lekki, prawie niewyczuwalny nacisk na moją dłoń. Patrzyłem na powieki dziewczyny, tak jakby zaraz miała wstać. Pogładziłem lekko jej czoło, po czym ostrożnie położyłem głowę tuż przed obok niej.

- S...sans ?

Cichy, niewyraźny głosik Wiktorii zmącił ciszę nocy. Wydawało mi się, że to sen. Poderwałem czaszkę. Miała otwarte szeroko oczy, a jej źrenice okropnie... zwężone ? Wyglądały jak kocie. Zaniepokoiło mnie to.

- Mój brat... - szepnęła - Walczy... muszę... go powstrzymać...

Próbowała się podnieść, ale sekundę potem opadła na materac.

- Spokojnie... - odparłem cicho - Nie bój się, jestem tu...

Przytuliłem ją. Objęła mnie mocno i przyciągnęła na łóżko. Trzęsła się. Okryłem nas kołdrą. Leżeliśmy tak bez słowa. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnęła. Chciałem wstać i ją zostawić w spokoju, aby odpoczęła, jednak Wiktoria trzymała mnie kurczowo. Odczekałem chwilę, i gdy jej uścisk zelżał, pomału zszedłem z materaca. Usiadłem na podłodze. Czekając na nadejście dnia, próbowałem zrozumieć, o kim mówił Gaster. To nie mogli być Chara i Asriel, ponieważ dziewczynka umarła, a As siedzi w podziemiu jako Flowey. Zmęczony zamknąłem oczodoły, aby sekudę później otworzyć je ze zdumienia. Wiktoria chwyciła moją dłoń przez sen. To sprawiło, iż nie byłem w stanie więcej ignorować uczucia, które nasilało się z każdą sekundą. Położyłem się za nią i delikatnie przytuliłem. W końcu usnąłem, czując, jak moja dusza się uspokaja, mając przy sobie dziewczynę.


==============================================================

==============================================================

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Awwww... Nie spodziewałam się, że wyjdzie to tak uroczo (maine opinion)

Mniejsza xD Więc, dla wszystkich, którzy myśleli, że historia z poprzedniego rozdziału jest o Charze i Asrielu... Buuu !! xD Źle :P

Za to mieliście rację co do Chary, iż to ona pojawiła się z tym "dziwnym, fioletowym światłem".

Zacytuję Gastera : "Wiesz dobrze, że nie mogę stąd wyjść.", a teraz przeczytajcie ponownie rozdział pierwszy. Coś tu chyba nie pasuje...

Za to ja idam pisać dalej :v Trzymajta się :v

PS Zerknijcie na "Zapowiedzi/Speciale" ;P

Nienazwane uczucie - Opowiadanie "Undertale"Where stories live. Discover now