Rozdział IX

1.9K 129 12
                                    

Leo stał w tej samej pozycji i szczerzył zęby już co najmniej trzydzieści sekund. Nadal było jednak tak cicho, że można było usłyszeć chrapanie dzieci Hypnosa z drugiego końca obozu.
- Dobra. Już dłużej nie wytrzymam - jęknął Valdez masując obolałe po podróży plecy.

Nawet gdyby na samym środku obozu Imprezowe Kucyki urządziły piżama party z greckim ogniem jako główną atrakcją nie zrobiłby większego zamieszania.
Wszyscy naraz krzyczeli, zadawali pytania, klepali Leona po plecach (synowie Aresa), przytulali się i osuwali wdzięcznie w jego ramiona (córki Afrodyty).
Rachel zaraz po wyściskaniu Valdeza, odeszła kawałek i krążyła w kółko marocząc pod nosem coś o pieprzonych przepowiedniach i braku informacji od Apolla.
Annabeth weszła na głaz i zaczęła uciszać oszalały z radości tłum. Po kilkunastu minutach udało jej się usadzić większość nabuzowanych adrenaliną nastolatków z ADHD (Co było nie lada wyczynem) na trawie.
Valdez usiadł na tej samej skale na której wcześniej stała Annabeth i zaczął swoją opowieść.
Wiadomo, jak to on, wiele rzeczy podkoloryzował by jego historia brzmiała bardziej bohatersko, ale nikt nie wątpił w jego słowa. Wszyscy zgodnie uznali, że syn Hefajstosa zapisze się w historii Obozu już na zawsze.
Kiedy wreszcie skończył opowiadać zrozumiał, że zapomniał o najważniejszym. A raczej o najważniejszej.
Kalipso siedziała w cieniu drzewa, a wiatr targał jej kasztanowymi włosami. Uśmiechała się lekko, patrząc na niego.
- Ale najlepsze zostawiłem na koniec - Valdez podszedł do nimfy i podał jej rękę pomagając wstać. Cały tłum zamarł obserwując parę z zapartym tchem.
- To jest właśnie Kalipso.
Wciąż słychać było tylko ciche szepty i szmery między nastolatkami. Większość kojarzyła dziewczynę jako złą postać ukaraną przez bogów i uwięzioną na bezludnej wyspie.
- Kalipso to Wielki Tłum Półbogów. Wielki Tłumie Półbogów to Kalipso.
Rozległy się paraknięcia śmiechem i chichoty.
- Skoro wytrzymuje z kimś takim jak ty to musi naprawdę być świetna! - krzyknął ktoś.
Valdez posłał udawanie zbolałe spojrzenie w stronę z której dobiegł okrzyk. Pomyślał, że wrócił. Że nareszcie wrócił do domu.

Olimpijscy Herosi - Percy Jackson. Dalsze losy herosów - fanfiction.Where stories live. Discover now