six

342 32 4
                                        

Theo przyszedł punktualnie, z małym uśmiechem na ustach, ale jego szare oczy były zmartwione. Jego psiak nie wykazywał żadnych oznak, że jego stan zdrowia się polepszył i to naprawdę smuciło blondyna. Jakby nie patrzeć; Dick był jego jedynym przyjacielem.

Był w Beacon Hills od niecałego roku i dalej nie potrafił znaleźć tutaj dla siebie miejsca. Po prostu był samotnym psychologiem z cichą miłością do miejscowego, młodego weterynarza.

Wchodzi do przychodzi weterynaryjnej, kiwając głową kilku osobom na przywitanie. Pyta, kto jest ostatni do Stilinskiego i rumieni się, gdy zauważa, że wypowiedział nazwisko bruneta z uczuciem.

Młody, niski szatyn podnosi dłoń, pokazując, że ton on jest ostatni w kolejne. Na jego kolanach jest klatka z miauczącym kotem. Theo mówi cicho, że będzie po nim i siada. Głaszcze od czasu do czasu swojego pupila, cierpliwie czekając na swoją kolej. Gdy ona przychodzi, szybkim krokiem wchodzi do gabinetu Stilesa, uśmiechając się i rumieniąc.

- Jak tam? - Pyta Stiles. Jego głos jest cichy i wysyła dreszcze w dół kręgosłupa Theo. Dick zostaje postawiony na specjalnym stole. Weterynarz sprawdza psiakowi oczy i na jego ustach pojawia się grymas - Nie widać żadnych większych popraw. Kropiłeś mu oczka?

- Tak, jak zaleciłeś - Mówi Theo. Jego głos jest cichy i patrzy uważnie na pracę weterynarza. Stiles uśmiecha się do niego i blondyn odwzajemnia gest. Oboje rumienią się mocno i myślą, czy mają wolną sobotę.

- Cóż, to nie wygląda dobrze, ale uszkodzenie rogówki długo się leczy. Przepiszę ci inne krople, które stosuje się tak samo jak te, co już masz; kropić co cztery godziny.

Theo kiwa głową, zabierając na ręce swojego pupila. Drapie go za uszkiem, uśmiechając się lekko, a po chwili bierze w dłonie krople do oczu. Gdy dłoń blondyna spotyka się z dłonią Stilesa po ich ciałach przechodzi dreszcz. Rumienią się i uśmiechają lekko do siebie.

- A jak u ciebie? - Pyta Stiles.

- Jest okej, dziękuję. C-czy masz wolną sobotę?

- Tak, czemu pytasz?

- Ja lubię ciebie, ty lubisz mnie, więc chodźmy na randkę - Mówi odważnie Theo, patrząc jak Stiles rumieni się jeszcze bardziej. Brunet przełyka głośno ślinę i myśli, że to nie jest wcale taki zły pomysł. A poza tym chciał poznać blondyna i był jego ciekaw. Kiwa głową, przypominając sobie, że, na szczęście, już mają swoje numery telefonów.

- Jasne, z chęcią. Mam teraz kolejnego pacjenta, szczegóły dogadamy SMS'ami?

Theo uśmiecha się szeroko, idąc z psiakiem do drzwi od gabinetu Stilesa.

- Okej, piękny.

◇No Way◇  •Sterek•Steo•Where stories live. Discover now