Znowu

29 1 2
                                    

Obudziłam się w białym pokoju.
To cholerne uczucie bycia tam gdzie nie chcesz. Trafiłam tutaj znowu.
No jakże by inaczej.
Moja ręka była zszyta, zabandażowana.
Nie chce spędzić moich ostatnich dni w tym wariatkowie. Nie należę do nich.
Kurwa.
Próbuję wstać, ale pasy mnie przytrzymują. Dlaczego? Dlaczego??
Krzyczę. Inaczej nikt nie przyjdzie.
Za chwilę przybiega pielęgniarka.
-COS SIE STALO?
-Nie widzi Pani? Przywiązano mnie. Prosze mi to zdjąć - łkałam.
-Nie mogę Arsyn. Twoja rodzina chce abyś była zdrowa. Wyzdrowiej. Musisz tego chcieć.
-Nie rozumiesz. Oni chcą dla mnie jak najgorzej. Nie pomagają mi. Marnują mój czas.
-Wiemy, że jesteś chora, dostajesz odpowiednie leki. Nikt nie marnuje twojego czasu. Chcemy ci pomóc.
-GÓWNO WIECIE! - Wściekłam się - mój brat został zamordowany. Oni mnie dopadną i też zabiją.
Pielęgniarka lekko się cofnęła i wcisnęła czerwony guzik.
Chwilę później pojawił się lekarz z 'lekarstwem'. Wstrzyknął mi coś i odeszli. Odpłynęłam.

Każdy dzień w tym psychiatryku przebiegał podobnie.

Nie jestem nienormalna. Po prostu nie poddam się. Nie moge, nie teraz. Dzisiaj zostaje wypisana z tego całego chorego świata. Wreszcie zobaczę coś innego niż biały kolor. Zwariować można od tej samej, białej farby w każdym pomieszczeniu tego budynku.
Ubieram się. Normalne ubranie.
Wybieram jakieś spodnie i koszulkę mojego ulubionego zespołu. Po chwili trzymam telefon i wychodzę z sali na korytarz. Nie wiem, gdzie zmierzam. Do wypisu zostały mi jakieś cztery godziny, ale już mi odpuścili. Po 3 tygodniach męczarń - wreszcie.
Na korytarzu jest jak zwykle biało. Moją uwagę przyciągają tylko dwie postacie. Rozmawiają, głośno.
- ZOSTAW TO MNIE! - mówi facet.
- Nie mogę przyglądać się temu z daleka. Znasz reguły. Nie możesz tak zrobić. Co innego, gdyby znalazła się u mnie. - odpowiada kobieta.
- Nieważne, gdzie będzie. Ważne, aby była bezpieczna. Nie pozwolę jej skrzywdzić.
Podeszłam bliżej. Ludzie prowadzą coraz dziwniejsze konwersacje... Może ja faktycznie jestem chora.
Nie. To niemozliwe. Z każdym kolejnym krokiem byłam coraz bardziej pewna, że ta kobieta to ta, której wyjawiłam wszystko. Tylko z kim ona rozmawia. Pewnie z ojcem jakiegoś innego wariata...
Kurwa. Nie.
To mój nauczyciel. Co on TU robi?
Rozmawiają. Może po prostu są parą.
Uspokój się Arsyn. Wdech. Wydech.
Kate wzdrygła się, gdy mnie zobaczyła. Zaczęła się nerwowo śmiać z żartu nauczyciela, który nigdy nie został wypowiedziany.
Stanęłam. Przed nimi.
- Dzień dobry. - rzekłam.

Wielki błądWhere stories live. Discover now