Siła uczucia

4.9K 180 18
                                    

Wszystko co piękne jest tylko na chwilę. Takie przemyślenia wyciągam z mojego życia. Za czasów szkoły służyłem Voldemortowi, myślałem sobie "to wielki zaszczyt". Byłem wtedy gówniarzem, bo kto normalny by się cieszył, że zły człowiek ma dla ciebie zadania? Kiedy ty i tak masz przez to problemy. Voldemort umywał ręce, a od czarnej roboty byliśmy my. On umarł, a przed ministrem stanąć musieliśmy my, nie on. On sobie po prostu umarł, bez żadnej kary. Gdzie tu jest sprawiedliwość? No i było fajnie przez jakiś czas, dopóki nie przejrzałem na oczy. Później powróciłem do szkoły i to było to. Wrócenie do wspaniałych imprez, ładnych dziewczyn, dzikiego seksu, litrów alkoholu. Nikogo nie obchodziło, że to ostatni rok. Najważniejsza była impreza, zresztą przez jakiś czas i ja tak sądziłem. Wszystko zmieniło się przez nią. Przez upartą gryfonkę Granger. Zostałem połączony z nią w parę na lekcji eliksirów. Nowy nauczyciel uparł się na mnie i to było jasne, że będziemy w parze. Projekt trwał do końca roku, a więc to wiązało się ze spotykaniem się po lekcjach. Dla mnie to był koniec świata. Często musiałem sobie odpuścić jakąś imprezę, bo miałem z nią spotkanie w bibliotece. Bardzo mnie denerwowała wtedy, jej upartość działała mi na nerwy, ale po jakimś czasie, zacząłem ją choć trochę tolerować. Starałem się wtedy łączyć przyjemne z pożytecznym, więc kiedy już nie chciało mi się wertować kolejnej księgi, wyciągałem ja na imprezę. Na początku nie chciała, ale książę slytherinu i z tym dał sobie radę. Zauważyłem, że coraz częściej zaczęliśmy się spotykać i to nie w celach naukowych. Hermiona zaczęła mnie fascynować jak nikt inny. Z jednej strony wspaniałe ciało, długie nogi, piękne włosy (wreszcie ogarnięte włosy), słodki uśmiech, a z drugiej kujonka i osoba mugolskiego pochodzenia. Zauważyłem, że jej pochodzenie miało dla mnie coraz mniejsze znaczenie. Kiedyś po imprezie, kiedy odprowadzałem ją do jej dormitorium, stało się coś. Jej usta wyglądały niezwykle kusząco w świetle księżyca. Procenty również zrobiły swoje. Pocałowałem ją. Szybko wiedziałem, że musi być moją. Chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju życzeń. Wbrew pozorom nie poprosiłem o łóżko, tylko o stolik i dwa fotele. Chciałem spędzić z nią tę noc, ale na rozmowie. Bardzo dużo opowiadała mi o sobie, czy o złotym chłopcu, albo rudzielcu i wiewiórze. Ja za to opowiadałem jej o swojej rodzinie, postrzelonym ojcu i biednej matce. Wspominałem również o mojej przyjaźni z Blaisem. Kiedy nad ranem mieliśmy wychodzić, ona pochyliła się nade mną i mnie pocałowała. Pocałunek był tak zachłanny, że nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się bez ubrań. Tego dnia kochałem się z Hermioną Granger. I tak mógłbym zakończyć swoją opowieść, jak to kolejna laska trafiła do mojej kolekcji, ale nie chciałem. Seks z nią był wspaniały, w niczym nie przypominała innej dziewczyny. Była pod każdym względem lepsza, piękniejsza, zabawniejsza, mądrzejsza. Zrozumiałem wtedy, że kocham ją. Ja również nie byłem jej obojętny. Po ukończeniu szkoły chciałem, żeby ona zamieszkała ze mną. Spotkało się to z jej sprzeciwem. Bała się co powiedzą moi rodzice, jednak zgodziła się, kiedy w dzień opuszczenia murów Hogwartu, oświadczyłem jej się na Błoniach. Mój ojciec oczywiście nie chciał mnie znać i wydziedziczył mnie. Trudno - powiedziałem sobie. Ja dostałem świetna posadę i Hermiona również. Pracowaliśmy w Ministerstwie. Sam byłem w szoku jak wspaniale nam się układa. Pewnego dnia Hermiona źle się poczuła. Zasłabła mi na chodniku w mieście. Całe szczęście, że byłem wtedy z nią. Dzięki temu nie rozbiła sobie głowy i szybko zabrałem ją do Munga. Tam dowiedzieliśmy się, że Hermiona jest w ciąży. Była to dosyć szokująca wiadomość, ale w sumie ucieszyliśmy się. Zaczęły się przygotowania do ważnej roli w naszym życiu. Miałem dużo obaw, czy aby na pewno będę dobrym ojcem, Hermiona oczywiście zapewniała mnie, że tatą będę wspaniałym, abym tylko nie brał przykładu z własnego ojca. Po 9 długich miesiącach, pewnej nocy, Hermiona obudziła mnie swoim krzykiem. Krzyczała przeraźliwie, a ja dowiedziałem się , że „to już" . Obudzony całkowicie zabrałem ją do Munga. Poród był niestety długi i dla Hermiony wyczerpujący, ale po długich godzinach powitaliśmy na świecie razem małego Scorpiusa. Kiedy zobaczyłem małego oszalałem. Zresztą nie tylko ja, Hermiona również była bardzo szczęśliwa. Po roku odbył się nasz ślub. Nasze życie było prawdziwą idyllą. Niestety dowiedziałem się też ,że mój ojciec zmaga się z chorobą psychiczną. Został również zamknięty w mungu, bo mógł stwarzać zagrożenie nam, czy innym ludziom. Niby nie miałem z nim kontaktu od paru lat, ale jednak to był mój ojciec. Trochę się zmartwiłem, jednak moje idealne życie trwało nadal. Zbliżała się nasza 9 rocznica ślubu. Po tylu latach nadal zachowywaliśmy się jak młode małżeństwo. Niestety nie mieliśmy więcej dzieci, bo Hermiona zachorowała. Wiele pieniędzy włożyłem w to, by była zdrowa i udało się, jednak nie mogliśmy starać się o kolejne małe maleństwo. Moja żona bardzo to przeżyła, ale zapewniałem ją, że to nic, że Scorpius nam wystarczy. Wracając do rocznicy ślubu. Chciałem przygotować na tą okazję coś na prawdę fantastycznego. Postanowiłem, więc, że zabiorę ją na kolację, kupiłem jej też piękny bukiet róż i piękny diamentowy naszyjnik. Była zachwycona, zresztą, która kobieta by nie była? Po wykwintnej kolacji postanowiła, że wrócimy do domu na pieszo. Zgodziłem się, ale chyba to był błąd. W połowie drogi spotkaliśmy mojego ojca, który miał obłęd w oczach, pół roku wcześniej dowiedziałem się, że uciekł z Munga, ale przez tyle czasu nie dawał znaku życia, myślałem, że gdzieś wyjechał i się ukrywa. Moja żona była przestraszona, zresztą ja również. Mój ojciec krzyczał, wymachiwał różdżką i mówił, że przyniosłem wstyd mu i całej rodzinie. Groził, że zabije nas oboje. Nie sądziłem, że mówił serio. Pierwsze śmiercionośne zaklęcie wyleciało w moim kierunku. Zamknąłem oczy i czekałem na mój koniec, ale nic takiego się nie stało. Zaraz tylko poczułem jak cos się o mnie opiera i leci na ziemię. Była to moja żona, która mnie zasłoniła. Złapałem ją szybko i delikatnie opuściłem na ziemię. Bardzo szybko zrozumiałem, że to już koniec. Szybko wyjąłem swoją różdżkę i bez wahania zabiłem mojego ojca. Mój świat wtedy przestał istnieć. Moja ukochana oddała życie za mnie. Teraz wiem, że nie daje sobie rady bez niej. Myślałem jeszcze, że może jakoś to będzie, ale tak bardzo się myliłem. Dotarło do mnie, że nawet nie potrafię bez niej normalnie oddychać. Moja żona umarła tydzień temu, dziś odbył się jej pogrzeb. Tak bardzo chcę ją zobaczyć i ją zobaczę. Jeszcze dziś będziemy razem i nic nie stanie mi na przeszkodzie. Mam tylko nadzieję, że mój syn pozbiera się z tej tragedii i zrozumie. Chcę, by zaopiekowali się nim rodzice Hermiony, tam będzie miał należytą opiekę. Mój synu, jeżeli czytasz to teraz, to pewnie jesteś już dorosły. Przepraszam cię, że nie dałem sobie z tym rady, ale twoja matka była dla mnie wszystkim. Niestety, ale nie widzę sensu w dalszym życiu bez niej. Jeżeli kiedyś kogoś pokochasz, jak ja twoja matkę to nie pozwól, by ktoś odebrał wam to szczęście i strzeż swój skarb. Będziemy cię pilnować z góry.

Tata

Odłożył list na swoje miejsce i zrozumiał, że drugiej takiej miłości nie widział, a oni na zawsze pozostaną dla niego przykładem. Dziś we śnie zobaczył swoich rodziców. Byli szczęśliwi, bo byli razem.

Miniaturki Draco + HermionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz