Blondyn otworzył usta i natychmiast przysłonił je dłonią. Przytulił Caluma, a ja poczułem małe ukłucie w sercu. Jednak mina Michaela szybko zmieniła wyraz, jakby coś sobie przypomniał. Spuścił wzrok.

- Myślę, że nie będę mógł tam iść Calum, przepraszam - spojrzałem na niego i wyszeptałem ciche „chcesz porozmawiać?". Mike pokiwał głową i ruszyliśmy natychmiast w kierunku toalet.

Zamknąłem za nami drzwi, a Michael natychmiast mocno mnie objął, wtulając się w moją klatkę piersiową. Przerastałem go o dobre piętnaście centymetrów. Przyciągnąłem go bliżej siebie i pocałowałem uroczo jego czoło. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami, które teraz były zeszklone.

- Co się dzieje? - spytałem. - Dlaczego nie chcesz iść na koncert z Calumem? Nie lubisz go? - to było pierwsze, co przyszło mi do głowy. Chłopak pokręcił głową. - Może wolałbyś tam pójść ze mną?

- To prawda, że wolałbym tam pójść z tobą - pociągnął nosem. - Ale...ja nie mogę tam iść - wydukał przez łzy.

Gładziłem jego plecy w uspakajającym geście. Jego drobne ciało drżało. Cieszyłem się, że w toalecie nie było nikogo. Przekręciłem zamek w drzwiach i spojrzałem na niego. Kciukami przejechałem po jego czerwonych od płaczu policzkach.

- Nie wiem, czy moi rodzice się na to zgodzą, a po drugie...ja...to niezręczne dla mnie Luke, ale nie mam pieniędzy. To jedyna szansa w moim życiu, a moja sytuacja finansowa na to nie pozwala - westchnął w moją koszulkę, mocząc ją swoimi łzami.

- Mogę porozmawiać z Twoimi rodzicami - zacząłem.

Nieszczególnie podobał mi się pomysł, aby poszedł tam z Calumem. Fakt to miłe z jego strony, ale jeśli coś mu się stanie, osobiście go wykastruję.

- Ale pieniądze...Luke? Wyczarujesz je? Kupisz zestaw magika? Wygrasz w zdrapkach? A może okradniesz bank? Nawet nie myśl o tym ostatnim.

Zaśmiałem się lekko i spojrzałem na niego z uwielbieniem.

- Zapłacę za ten bilet.

- Luke, nie możesz...

- Mogę Mikey, dla Ciebie...

Nie dokończyłem, bo rzucił się na mnie. Przesunął podest dla dzieci, postawił przede mną i zaczął całować każdy centymetr mojej twarzy. Przygadałem się mu z uśmiechem.

- Jesteś taki słodki, Mike.

- No wiem, wiem - wywrócił oczami. - Wiesz, że spełniłeś jedno z moich największych marzeń - powiedział. - Ale...nie powiesz Calumowi, że to ty...

- Skoro tak chcesz, tak zrobię. Chcę jednak, abyś wiedział, że Cal nie jest tym typem człowieka, który ma ubaw z czyjejś sytuacji materialnej.

- Wolę jednak...

- W porządku. Chodźmy już, bo zaraz nas stad wyrzucą - zaśmiałem się, ciągnąc za sobą Michaela

Zajęliśmy swoje poprzednie miejsca przy stole. Calum i Ashton wymienili się znaczącymi spojrzeniami. Jeden z nich odchrząknął.

- Cally - powiedział słodko Michael, a ja myślałem, że zaraz rozpłynę się pod wpływem jego słodkości. Oczywiście nie pokazałem nic po sobie. - Przyjmuję twoje zaproszenie. Razem zobaczymy All Time Low! - krzyknął trochę za głośno, bo kilka osob, skupiło na nas wzrok. O dziwo, Michaela to wcale nie ruszyło, tylko przytulił się do Caluma.

- Aw, Mike - zaśmiał się Hood. - Luke ma rację, że jesteś jak przytulanka.

Ashton spojrzał na zegarek i westchnął pod nosem.

- Zaraz moja przerwa się skończy i czas nakładać te głupie skrzydełka.

- Nie pracujesz już w barze? - zapytał Calum, gdy Mike usiadł już prosto. Kciukami dotykał moich dłoni. Szturchaliśmy się tak do końca naszej rozmowy.

*

Gdy Ashton poszedł już na swoją zmianę, Calum poszedł na randkę ze swoją dziewczyną, a siedzenie w jednym miejscu od około dwóch godzin sprawiło, że mój tyłek niemal przylepił się do krzesła, spytałem:

- Idziemy? - Mike przyglądał się przez moment mojej twarzy, jakby chciał znaleźć na niej jakiś element, której wcześniej nie dostrzegł.

Ostatecznie jednak pokiwał głową i podniósł się spokojnie z miejsca. Skupiłem wzrok na jego idealnym tyłku, po czym położyłem dłonie na jego biodrach. Na co natychmiast się ode mnie odsunął, posyłając mi mordercze spojrzenie.

- Jesteśmy w miejscu publicznym.

- Wiem, a ja chcę pokazać wszystkim, jak bardzo jesteś dla mnie ważny.

Wywrócił oczami, po czym wyszliśmy z KFC. Wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłem auto, akurat w radiu leciało „Arctic Monkeys - R U Mine", uśmiechnąłem się już na pierwsze dźwięki piosenki.

- Jedziemy do mnie, czy do Ciebie? - spytałem, skręcając na osiedle.

- Do mnie - odpowiedział. - Stęskniłem się za moją Molly.

Po około dziesięciu minutach zaparkowałem przed jego domem. Mike wyciągnął klucze, przekręcił zamek, otworzył drzwi.

- Czuj się jak u siebie - powiedział, śmiejąc się.

Wszedłem do środka i ściągnąłem buty. Zanim się zorientowałem, Mike siedział już na łóżku w swoim pokoju z Molly na swoich kolanach.

*

Nie mogłam się powstrzymać i dodaję już kolejny! Nie potrafię uwierzyć, jak wiele osób czyta to ff. To takie motywujące, jak w kilka godzin ilość głosów przekracza setkę.

Pamiętajcie o hasztagu #WMBKff

skymichael

» wanna be my kitty? | muke ✔️Where stories live. Discover now