•Eight•

370 60 6
                                    

Kim Jongin

- Soo... jesteś zmęczony?- zapytałem, przerywając ty samym ciszę, panującą pomiędzy nami od dłuższego czasu.

Przed chwilą zmuszeni byliśmy opuścić bar, a mówiąc konkretniej zostaliśmy z niego grzecznie wyproszeni, ale w sumie nie ma się czemu dziwić, która restauracja w dzień powszedni jest otwarta do pierwszej w nocy. Tak więc od paru minut szwendaliśmy się bez celu po krętych, pustych uliczkach Londynu i szukaliśmy miejsca, w którym zatrzymamy się na kolejne parę godzin.

- N-nie. Wszystko w porządku.- odparł, ziewając w między czasie.

- Właśnie widzę...- zachichotałem cicho.- Musimy kupić jakiś alkohol! Może to cię lekko pobudzi.

- Okay, ale nie chcę iść do żadnych klubów. Nie przepadam za imprezami.

- To chodźmy najpierw do jakiegoś sklepu... oby coś jeszcze było otwarte.

- Mniej więcej kilometr stąd jest mały market czynny całą dobę. Chodźmy tam.

- No to prowadź!- powiedziałem rozbawiony i posłałem mu szeroki uśmiech.

Kiedy już znaleźliśmy się przed sklepem, wyjąłem z kieszeni portfel i zajrzałem do jego wnętrza. Chciałem sprawdzić na ile możemy sobie pozwolić. Niestety, gdy go otworzyłem znalazłem w nim zaledwie parę funtów.

- Chyba wydaliśmy całą moją gotówkę, a kartę zostawiłem w mojej walizce. Masz przy sobie trochę pieniędzy?

- Zostawiłem wszystko na dworcu.- odparł ze smutkiem.- Będziemy musieli się tam wrócić, a to kawałek drogi stąd. Do tego nie ma żadnego połączenia o tej godzinie, więc musimy iść na piechotę...

Chłopak spuścił głowę i już zrobił krok w przeciwnym kierunku, ale ja złapałem go za nadgarstek, powstrzymując przed kolejnym ruchem.

- A może by tak...- zacząłem myśleć na głos i pociągnąłem do wnętrza marketu.

- Po co tu weszliśmy?

- Mam zamiar się z tobą napić w świetle księżyca, ale by to zrobić potrzebuję butelki dobrego wina.

- Nie masz zamiaru zrobić tego co myślę...

- Ależ tak.- odpowiedziałem krótko i posłałem mu zadziorny uśmiech.- Weź dla nas parę tych bułek i idź do kasy, a ja się zajmę resztą.

Kyungsoo posłał mi niepewne spojrzenie, ale po chwili zabrał ode mnie portfel i ruszył w stronę kasy. Ja wtedy szybko podszedłem do regału z alkoholem, chwyciłem jedną z droższych butelek białego wina i owinąłem ją zwinnie moją jeansową kurtką, po czym prędko podążyłem w stronę wyjścia czekając jeszcze parę sekund na Soo. Kiedy chłopak znalazł się u mojego boku, zza jego pleców usłyszałem nawoływanie sprzedawcy. Złapałem go za dłoń i pociągnąłem w nieznanym mi kierunku. Biegliśmy ile sił w nogach, aż w końcu zgubiliśmy wściekłego sklepikarza.

Nagle pomiędzy naszymi ciężkimi oddechami usłyszałem stłumiony chichot.

- Co cię tak rozbawiło?- zapytałem zdziwiony, kiedy Kyungsoo coraz bardziej zanosił się ze śmiechu.

- To była jedna z bardziej szalonych i nieodpowiedzialnych rzeczy jaką kiedykolwiek zrobiłem. Poczułem się dzięki temu wolny jak ptak. Mam wrażenie jakbym teraz mógł zdobyć cały świat!- spojrzał mi prosto w oczy.- Chyba polubię tą szaloną i nieprzewidywalną część ciebie.

Tym razem to ja zacząłem się z niego śmiać.

- Mam nadzieję, że polubisz każdą moją stronę.- odparłem, po czym puściłem do niego oczko.- A teraz chodźmy do jakiegoś parku, połóżmy się na trawie i wpatrujmy w bezchmurne, gwiaździste niebo...- zacząłem romantyzować.

- Tędy proszę!- powiedział tylko i skręcił w wąską uliczkę.

Ruszyłem za nim, a z mojej twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Każde jego działanie sprawiało, że byłem szczęśliwy i chciałem aby tak już pozostało. Chciałem brać udział w każdej chwili jego życia. Nie chciałem rozstawać się z osobą, która dawała mi szczęście. Nie chciałem rozstawać się z osobą przy której czułem się tak błogo, beztrosko, bezpiecznie i tak niezwykle. Nie chciałem rozstawać się z Do Kyungsoo i miałem zamiar nie dopuścić do tego rozstania!

Before Sunrise |yaoi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz