Rozdział 8

2.2K 109 2
                                    

      Holly wsiadła do samochodu kilka minut później. Nie odzywaliśmy się do siebie, przez co można było wyczuć napiętą atmosferę. Najważniejsze, że nie będzie tego widać na zdjęciach, prawda? Nie, wcale że nie. Zależało mi na dobrych kontaktach z szatynką, ale jak mogłem je mieć, kiedy znowu pojawiał się ten cały Liam Hamsworth? Musiałem porozmawiać ze Scooter'em o chłopaku Holly oraz o przyspieszeniu naszego udawanego związku. Nie mogłem dłużej czekać, nie wtedy, gdy Liam był w pobliżu. Niesamowicie irytowało mnie jego zachowanie. Najpierw miał do niej jakieś pretensje, spotykał się z inną kobietą, a teraz miał czelność przyjeżdżać na mój koncert? Na koncert chłopaka, który ma zamiar odbić mu najpiękniejszą dziewczynę na świecie? Zapewne miał jakiś plan, jednak ja byłem o wiele bardziej sprytniejszy.

Dziewczyna wysiadła z samochodu jako pierwsza po dojechaniu pod nasz hotel. Wraz z ochroniarzami weszliśmy w spokoju do hotelu, w którym czekał na nas Scooter oraz Tricia. Holly powiedziała coś do swojej mamy, po czym ruszyła w stronę wind. Odprowadziłem ją wzrokiem, patrząc niemal cały czas na jej zgrabne pośladki. Jeszcze nigdy takich nie widziałem, a było ich wiele. W momencie, gdy wsiadła do windy, posyłając mi słodki uśmiech, który oznaczał kłopoty, spojrzałem na Scooter'a.

- Justin, zapraszam cię do mojego pokoju - powiedział do mnie poważnie.

Kiwnąłem tylko głową, wkładając ręce do kieszeni swoich spodni. Byłem całkowicie zmęczony tym dniem, a jeszcze wieczorem czekał mnie koncert. W takich chwilach żałowałem, że w tak młodym wieku zostałem idolem nastolatek na całym świecie. To było totalne szaleństwo. Szedłem za Scooter'em, zastanawiając się nad tematem naszej rozmowy. W sumie mogło chodzić o wszystko, jednak głos z tyłu mojej głowy, szeptał mi, że chodzi o Holly. Nie mylił się ani trochę.

- Dlaczego ją obraziłeś, Justin? Na litość boską! Ile jeszcze razy mam ci powtarzać, że swoją dumę i temperament musisz schować głęboko do kieszeni?! No ile?! - wyrzucił ręce w powietrze, a chwilę potem usiadł na jednym z krzeseł.

- Co ona znowu wymyśliła? - głośno westchnąłem.

- Powiedziała swojej matce, że na początku było miło... Byłeś jak prawdziwy przyjaciel, a później zadzwonił Liam i wszystko się spieprzyło! - zacisnął usta w cienką linię.

- Nie obraziłem jej, tylko zostawiłem samą, a sam poszedłem do samochodu! To wszystko twoja wina! Nie zachowywałbym się tak, gdyby Holly nie dostała pozwolenia na mówienie o swoim związku! Jak wy sobie to wyobrażacie?! Teraz Holly wszędzie rozpowiada, jak to bardzo kocha swojego chłopaka, a za trzy tygodnie, co wymyślicie?! Że już go nie kocha, bo zakochała się w swoim przyjacielu?! No proszę, was! - prychnąłem pod nosem.

- Justin, natychmiast się uspokój! Nie mogę na razie ci nic więcej powiedzieć. To jest także część planu, jednak cały czas go modyfikuję - wytłumaczył.

- To modyfikuj go szybciej, bo nie ręczę za siebie - warknąłem, po czym wyszedłem z jego pokoju, trzaskając głośno drzwiami.

Wychodząc z pokoju Scooter'a, wpadłem na Holly, która przyglądała mi się dokładnie. Natomiast ja widząc jej twarz, nie mogłem się powstrzymać od jakiegokolwiek komentarza. Miałem dość jej kłamstw, intryg czy pułapek. Po prostu dość.

- Wiedziałem, że mnie nienawidzisz, ale żeby aż tak?! Po co to wszystko wymyślasz?! Myślisz, że mnie w ogóle nie męczy ta sytuacja? Że nie wolałbym być z jakąś modelką, która od razu rozłożyłaby przede mną nogi?! Nie tylko tobie jest trudno! - wyminąłem ją, aby nie powiedzieć czegoś więcej.

- Justin... - zaczęła cicho, jednak nie chciałem jej słuchać. Szybkim krokiem skierowałem się w stronę mojego pokoju i zostałem tam, aż do wieczora.

     O 20.00 zaczął się drugi koncert w Londynie na The O2 Arena. Każde miejsce było zajęte, co niesłychanie mnie cieszyło. Uwielbiałem moje fanki z całego świata. Codziennie okazywały mi swoje wsparcie oraz miłość dla mojej muzyki i twórczości. Nie wyobrażałem sobie życia bez nich czy choćby jednego dnia bez koncertu. Muzyka była całym moim życiem, odkąd tylko pamiętałem. Zaśpiewałem swoje największe hity z najnowszej płyty, przez co cała arena śpiewała razem ze mną. To było niesamowite uczucie, którego nie dało się opisać. Holly tak, jak ostatnio zachowywała się profesjonalnie, jednak tym razem czułem jej spięte ciało, kiedy ją dotykałem. Chłonęłem każdy jej dotyk, każde spojrzenie, abym zapamiętał to, na jak najdłużej. Koncert skończył się planowo o 24.00, przez co moi tancerze ledwo żyli dokładnie tak, jak ja.

Kiedy chciałem wejść do swojej garderoby, aby się przebrać w codzienne ciuchy, zobaczyłem Holly, która stała oparta plecami o ścianę, a przed nią stał Liam, który bawił się jej włosami. Uśmiechała się do niego szeroko, czego nie mogłem pojąć. Zacisnąłem ręce w pięści, powstrzymując się od wybuchu. Przymknąłem powieki, licząc w myślach do dziesięciu, po czym ruszyłem w ich stronę. Uśmiech Holly zniknął w tym samym czasie, gdy stanąłem obok nich, dokładnie się im przyglądając.

- Holly, przedstawisz mi swojego chłopaka? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem.

- Um... Liam, to jest Justin. Justin, to jest Liam - wyciągnąłem w jego stronę rękę, jednak on spojrzał na nią z pogardą, prychnął pod nosem, po czym objął Holly w talii, niezmiernie mnie tym gestem wkurzając.

Dziewczyna spojrzała na mnie z niemymi przeprosinami, a potem spojrzała na swojego chłopaka ze zmrużonymi oczami. Liam głośno westchnął, wyciągając w moją stronę dłoń, którą z wahaniem uścisnąłem.

- Nie wymagasz ode mnie za wiele?! Może jeszcze mam się z nim zaprzyjaźnić?! Holly, on chce mi cię zabrać! - zacisnął mocniej dłonie na jej talii, przez co syknęła.

- Liam, robisz jej krzywdę! Nie widzisz tego?! - odciągnąłem jego ręce z ciała Holly, a zaraz potem dostałem od niego z pięści w twarz.

Zatoczyłem się lekko do tyłu, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Słyszałem jeszcze jego stłumione, głośne krzyki. Nagle zobaczyłem przed sobą zmartwioną twarz Holly, po której spływały łzy. Jeszcze nigdy nie widziałem jej łez, aż coś ścisnęło mnie w klatce piersiowej.

- Przepraszam - szepnęła, odwracając się tyłem do mnie.

Później widziałem tylko, jak biegła za Liam'em, wciąż płacząc i próbując mu coś wytłumaczyć. Mimo, że ją obroniłem, zostawiła mnie na środku korytarza, prawdopodobnie z limem pod lewym okiem. Wybrała jego, zamiast mnie, ale wszystko miało się zmienić.
Justin, wytrzymaj jeszcze trochę, a później będziesz triumfował.
O tak, innego scenariusza nie przewidywałem.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, kochani!😙
Przepraszam za wszystkie błędy oraz mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał 💋
Kocham was 💕💖💓💕💖💗

Dopóki mnie kochasz [J.B.] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz