4. Uciekający deser i ścieki

Zacznij od początku
                                    

- Pospieszmy się... Zaraz będzie świtać.

- Ajaj, kapitanie! - zasalutowała dziewczyna.

Wypłynęli z portu i obrali odpowiedni kurs.

Drużyna podziwiała zmianę koloru nieba z granatowej przez fioletową, różową i pomarańczową aż do czystego błękitu, podobnego odcieniem do futra Alex.

***

Ciastek wyskoczył z łódki i wyciągnął się. Jeże też zeszły z pokładu i rozprostowały nogi. Drużyna spacerkiem zaczęła kierować się w stronę Londynu.

- Co mamy do roboty? - zapytała Alex z entuzjazmem.

- Szyszel! Ty kupujesz bilet na zwiedzanie Pałacu Buckingham. Szukasz Szmaragdu, zrozumiano?

- Jakiego?

- Tego to nawet najstarsi górale nie wiedzą - odpowiedział jeż koledze. Ciastek westchnął i biegiem, w postaci dymu udał się do siedziby monarchów brytyjskich.

- A co my robimy? - niebieskooka jeż bujała się na boki, patrząc przyjacielowi w oczy.

Uśmiechnęła się do siebie. Rozmarzona stała na środku łąki, wpatrując się w przestrzeń przed sobą.

- Heeeej! Ziemia do Aleksii! Młoda! Halooooł? - Sonic machał rękoma przed jej oczami.

Dziewczyna zamrugała szybko parę razy. Potrząsnęła głową i spojrzała się na kolegę.

- Odlatujesz coraz częściej - zauważył jeż.

Alex zarumieniła się i odwróciła wzrok.

- Sorry!

- Nie ma sprawy. Jak mówiłem wcześniej, my pójdziemy poszukać nowej broni Doktorka.

***

Ciastek bez najmniejszego problemu kupił bilet. Przed wejściem zaczepiło go parę osób, prosząc o zdjęcie i autograf. Dzięki rozproszonej uwadze, ludzie mniej przejmowali się swoimi miejscami w kolejce, więc Szynsz korzystał.

Jego przewodnikiem był jakiś młody Anglik z kilkudniowym zarostem. Z zapałem opowiadał o wszystkich zabytkach, znajdujących się w Pałacu. Gdy chłopak znalazł toaletę, dyskretnie wszedł do niej i odczekał parę chwil, by wycieczka się oddaliła. Podszedł do lustra. Popatrzył w swoje odbicie. Przejechał dłonią po włosach i trochę je ułożył. Usłyszał pisk i skrzywił się. Dźwięk był podobny do odgłosu, który wydaje balonik, kiedy wypuszcza się z niego powietrze, rozciągając wylot.

„Wada dobrego słuchu... Niech pani przestanie, bo ogłuchnę!" - krzyczał w duchu. Odwrócił się w stronę głosu, zasłaniając uszy. Dostał mocne uderzenie torebką w twarz. Gdy zasłonił miejsce, które oberwało, dostał w brzuch. Potem w brodę. Wyleciał przez drzwi.

- I żebym więcej cię tu nie widziała, podglądaczu! - pogroziła mu pięścią starsza pani, która wychyliła się z toalety. Głośno trzasnęła drzwiami.

Chłopak westchnął i skierował się do jednego z najbliższych pokoi. I w ten sposób dotarł do kuchni. Ukrył się za jedną z szafek. Zauważył tort. Na jego szczycie zobaczył...

- Jasny gwint! Czerwony Szmaragd! - zawołał, następnie zakrył usta dłonią. Wyjrzał ze swojej kryjówki, ocierając drugą ręką pot z czoła. Miał szczęście, że nikt go nie zauważył.

„Muszę opracować jakiś plan! Tylko jaki?" - zastanawiał się. W pewnym momencie zauważył wieszak, a na wieszaku strój kucharza.

„Bingo!" - pomyślał. Ciastek poczekał na odpowiedni moment i przekradł się do wieszaka z fartuchem i czapką. Szybko założył to na siebie. Tak okryty powędrował w stronę tortu. Wszedł na małe przenośne schodki i sięgnął po kamień. Już miał go w swoich rękach, gdy niespodziewanie ciasto odjechało. Tak po prostu, dało dyla. Zielony szynszólik rzucił się w kierunku deseru. Miał na nim wylądować, ale jeden z kucharzy znowu przesunął wózek, na którym tort był ulokowany. Inny zabrał wózek ze sobą. Ciastek zebrał się z podłogi i pognał za ciastem.

***

Alex rozejrzała się po okolicy. Stała przy wielkim, oszklonym wieżowcu, do którego co jakiś czas wchodzili elegancko ubrani ludzie. Samochody pędziły po drodze, a żółte taksówki zatrzymywały się przy chodniku i z ich środka wychodzili inni.

Niebieska jeż popatrzyła w kierunku Sonic'a, który próbował za wszelką cenę wejść do środka szklanego olbrzyma. Jednakże bezskutecznie. Wejście było pilnowane przez rosłego mężczyznę ubranego na czarno. W uchu miał słuchawkę, którą naciskał co chwilę. Alex postanowiła rozejrzeć się i poszła kawałek za budynek. Przyglądała się biurowcowi, który z tyłu wyglądał, jakby był z gipsu, albo czegoś podobnego... Nagle zobaczyła kratkę wentylacji. Niewiele myśląc, pobiegła do kolegi, który teraz darł się na pół ulicy.

- Sonic... - powiedziała cicho, ale na tyle głośno, aby Sonic ją usłyszał.

- Zaczekaj, rozmawiam - powiedział szybko. -Nie rozumiesz, że jesteśmy na służbie i musimy wejść do środka?! - zwrócił się do ochroniarza, żywo wymachując rękoma. Na mężczyźnie nie robiło to jednak najmniejszego wrażenia...

- Sonic! - Alex znów spróbowała zwrócić na siebie uwagę. Tym razem próbowała nieco głośniej. Jednak Sonic wciąż krzyczał do ochroniarza i albo nie słyszał towarzyszki; albo ją zignorował. Alex skrzyżowała ramiona i zmrużyła gniewnie oczy.

- SONIC! - huknęła. Jeż wówczas przestał się produkować i gwałtownie odwrócił się do koleżanki, mówiąc:

- Co? - takim tonem, że ochota na rozmowę od razu mogła przejść. Dziewczyna jednak chwyciła Niebieskiego za nadgarstek i pociągnęła za sobą tak, że omal nie wyskoczyła ze swoich czerwonych, długich butów. Odciągnęła Sonic'a na bok i powiedziała wesoło:

- Po co wchodzić głównym wejściem? Mamy wentylację! - uśmiechnęła się do bohatera, który na te słowa również się uśmiechnął. Oba jeże pognały do szybu i bez większego problemu do niego weszły. Jednak szybko znowu znaleźli się na zewnątrz, gdyż omal nie zostali usmażeni przez lasery. Nie spodziewali się ich. A widać powinni byli.

Sonic podrapał się po głowie i spuścił wzrok. Nagle podskoczył, jakby doznał nagłego oświecenia. Popatrzył na Alex, która teraz smutnymi oczami przyglądała się puszce po daniu do mikrofalówki. Gdy podniosła wzrok, Sonic doskoczył do niej.

- Mamy jeszcze jedną drogę wejścia, ale do końca nie wiem, czy wypali - powiedział. Niebieskooka kiwnęła głową i podążyła za kolegą. Znaleźli się kilka numerów dalej od miejsca, do którego chcieli się dostać. Niebieski jeż podniósł płytę od ścieków i wskoczył do środka. Zachęcił przyjaciółkę gestem do zrobienia tego samego.

„W co ja się wpakowałam?" - Ziemianka zacisnęła zęby i wskoczyła do kanałów.

Blue speed of sound #1 Nadciągają kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz