Rozdział XXVI

6K 459 332
                                    

Ren nie mógł zrozumieć, co przed chwilą się stało. Czy Rey naprawdę zamierzała do niego dołączyć? Było to bardzo podejrzane. Kylo zaczął chodzić w kółko po pokoju, zastanawiając się mocno nad tym wszystkim. Chciał, aby to była prawda. Zanim zdążył się namyślić, ubrał się z prędkością światła, założył maskę i pomaszerował w stronę pokoju łączności ze Snokiem. Miał nadzieję, że przywódca sam zdecyduje, jak Ren ma się zachować.

Chłopak w masce nawet nie przystał przy drzwiach. Maszerując, otworzył wrota za pomocy Mocy i szybkim tempem wszedł do środka. Snoke patrzył na niego, jakby czekał tu od dawna. Ren zauważył lekki uśmieszek ze strony przywódcy. Nie był to jednak zwykły uśmiech. Budził on lęk we wszystkich stworzeniach, w tym w mistrzu zakonu Ren.

- Mistrzu, ta zbieraczka złomu się ze mną skontaktowała. - Powiedział, zatrzymując się. - Twierdziła, że pragnie przejść na naszą stronę.

- I co z tym zrobiłeś, mój uczniu? - Zapytał ironicznie Snoke. Nie wyglądał na zdziwionego. Jakby się tego wszystkiego spodziewał. Ren trochę się zakłopotał. Miał nadzieję, że przywódca nie zada mu tego pytania. Jeżeli źle postąpił, to kara będzie sroga.

- Kazałem jej to udowodnić. - Spuścił wzrok, a cały zapał zniknął. - Cały D'Qar ma wiedzieć o jej zdradzie. To dla niej i tak duży cios, znam ją. - Dodał, choć nie chciał.

- A skąd ją znasz? - Padło kolejne pytanie. Snoke mówił spokojnie. Za spokojnie. Ren wstrzymał oddech. Co on ma mu odpowiedzieć?

- Czuję pomiędzy nami dziwną więź. - Odparł całkowicie szczerze. Nawet nie śmiał kłamać. Jego mistrz od razu by to wyczuł, a nie chciał podwójnych kłopotów.

- Cudownie. Teraz tylko czekamy na efekt. - Zaśmiał się przerażająco.

*

Rey czuła się okropnie. Dzisiaj jest zebranie wszystkich Rebeliantów. Leia Organa będzie przemawiała, zachęcała do walki... Jednak nie tylko. To dzisiaj Rey ma wszystkich zdradzić. Ma pokazać swoją ciemną stronę. Miała nadzieję, że Ren jej uwierzy, inaczej wszystko pójdzie na marne.

Teraz stała na korytarzu i tępo wpatrywała się w swój miecz. Czy ona tego chce? Oczywiście, że nie. Jednak musi to zrobić dla dobra sprawy. Jeżeli ktoś będzie chciał z nią walczyć, to co wtedy? Musiałaby go zabić, bo nie mogła udawać słabej w pojedynku. Nikt, oprócz Luke'a Skywalkera, nie dorównywał jej we władaniu bronią.

- Rey, bo się spóźnimy. - Usłyszała głos Finn'a i poczuła, jak chwyta ją za dłoń i ciągnie w stronę wyjścia. Kiedy już znaleźli się na zewnątrz, zobaczyli ogromny tłum rebeliantów i lekkie podwyższenie, na którym stała Leia Organa wraz z bratem. Obydwoje rozmawiali ze sobą. Wyglądali na zmartwionych. Tylko oni wiedzieli o tej misji. Rodzeństwo posiada Moc i dzięki temu potrafią postawić barierę pomiędzy sobą, a innymi osobami, którzy chcieliby z nich te informacje wyciągnąć.

- Zaraz wrócę, zapomniałam czegoś. I tak muszę iść do mistrza. - Stwierdziła, a przyjaciel skinął porozumiewawczo głową. Rey szybko pobiegła do swojego pokoju i wzięła ciemne szaty, które wisiały w jej szafie. Do tej pory ubierała się w jasne odcienie, jednak ciemna strona mocy wiązała się prawdopodobnie ze zmianą wizerunku. Było to trochę idiotyczne, jednak przekonujące. Dziewczyna nałożyła kaptur na swoją głowę i podążyła korytarzem w kierunku kulis. W swojej dłoni mocno trzymała swój miecz świetlny. Była zdecydowanie zdenerwowana. Ona nadal nie chciała...

Stanęła za sceną i tępo przysłuchiwała się temu, co generał Organa mówi do rebeliantów.

- Najwyższy Porządek myśli, że została nam jedynie nadzieja. - Usłyszała pełen emocji głos. - Jednak srogo się mylą. Nasz zapał do walki nigdy nie zgaśnie. Nie spoczniemy, dopóki Galaktyka nie będzie wolna.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz