Hey Kid, I'm drunk.

20K 1.7K 247
                                    

Nowa okładka, którą wykonała dla mnie @GoToSleep_

Dziękuję za miłą niespodziankę.

__________________________________


To było szaleństwo. Zaliczaliśmy jeden bar po drugim, wypijając piwo i dwie pięćdziesiątki. Wychodząc z piątej knajpy straciłem rachubę. W głowie mi szumiało. Zdawało mi się nawet, że jest kilka razy cięższa niż zwykle. Miałem ochotę położyć się w łóżku i po prostu iść spać, ale chłopaki nie mieli zamiaru dawać za wygraną. Keeira wspomniała im wcześniej o imprezie w akademiku i to był ich główny punkt wieczoru. Nie oponowałem, wiedząc, że moje protesty zostaną najzwyczajniej w świecie zignorowane. Akurat oni potrafili mnie przegadać jak nikt inny. Powlokłem się więc za nimi, ciesząc, że w budynku jest winda. Wchodząc pieszo, z pewnością nie zaszedłbym daleko. Ava miała rację, co do organizowanych w tym miejscu melanży. Cały korytarz na ostatnim piętrze był zatłoczony. Ludzie tańczyli, wygłupiali się i grali w sztandarowe, studenckie gry z alkoholem. Niektóre pokoje były pozostawione otwarte. Zapewne należały do tych największych imprezowiczów, którzy nie obawiali się o swoją własność. W pokojach tych gromadziły się mniejsze grupki ludzi. Pili oni i rozmawiali. To w gruncie rzeczy było całkiem fajnym rozwiązaniem. Korytarz był wąski. Ciężko było usiąść tak, żeby nikomu nie przeszkadzać. Michael aby przełamać lody zagadał do grupki dziewczyn. Oczywiście były bardziej zainteresowane oliwkowym Calumem i irwingowymi dołeczkami, niż zielonymi włosami Clifforda, ale mój współlokator zdawał się tego nie zauważać. Musiałem się odlać. Zameldowałem się Ashtonowi jak mały chłopiec i poszedłem szukać kibla. To nie było trudne. Mniej więcej w połowie korytarza odnalazłem drzwi z niecenzuralnym słowem przyklejonym pod znaczkiem „WC". Po wyjściu próbowałem odszukać kumpli, ale zniknęli. Dwa razy przemierzyłem korytarz, ryzykując życie, aby znaleźć tych debili, a oni po prostu wyparowali. Próbowałem dzwonić, ale żaden z nich nie odbierał. To był znak, że muszą gdzieś tutaj być. Inaczej słyszeliby dźwięk telefonu. Stanąłem przy windzie i jeszcze raz rozejrzałem się po ludziach. Zauważyłem Keeirę, więc bez namysłu do niej podszedłem. Wyglądała świetnie. Jak zwykle zresztą. Uśmiechnęła się do mnie, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Człowiek mógłby się nabawić przy niej kompleksów.

-Cześć, widziałaś gdzieś chłopaków? - nie miałem zamiaru owijać w bawełnę – Poszedłem się odlać i kiedy wróciłem, już ich nie było.

-Nie widziałam, ale skoro nie ma ich tu, pewnie są piętro niżej. Pójdę z tobą - pociągnęła mnie za rękę i wcisnęła guzik przywołujący windę. Czułem się dziwnie, kiedy czekając na nią, nie puściła mojej dłoni. Nie zrobiła tego także wtedy, gdy weszliśmy do windy i kiedy zjeżdżaliśmy na dół.

-Eee, Keeira... Chyba pomyliłaś numerki – zauważyłem. Drzwi otworzyły się na siódemce.

-O, Boże! - roześmiała się – To z przyzwyczajenia. Mieszkam na tym piętrze.

Była wstawiona. Nie na tyle, by nie kontaktować, ale jednak było to widoczne po tym, jak się zachowywała.

-Może chcesz się napić wody, czy coś? - zapytałem, na co uśmiechnęła się z wdzięcznością.

-W sumie chodź, skoro już tu jesteśmy.

Wcale nie chodziło mi o to, żeby zahaczyć o jej sypialnię. Byłem tym pomysłem trochę skrępowany, ale zostawienie jej samej byłoby niegrzeczne z mojej strony. Poszedłem więc za nią, myśląc tylko o tym, żeby jak najszybciej wrócić na górę.

Jej pokój był odwzorowaniem pokoju Avy. Tylko ściany były w innym kolorze. Miała też więcej ubrań niż książek. U dzieciaka było ich pełno. Walały się nawet po podłodze.

-Musisz mi wybaczyć bałagan, ale jest tu tak mało miejsca, że nie mam gdzie trzymać tych wszystkich rzeczy.

-Daj spokój, to nic takiego – nie chciałem, żeby poczuła się przez to źle – Mieszkam z Cliffordem, więc nawet gdybyś przyprowadziła mnie na śmietnik i powiedziała, że tam mieszkasz, nie czułbym żadnego obrzydzenia.

Wybuchnęła śmiechem i zaczęła opowiadać jakąś anegdotkę ze swojego życia. Nie słuchałem tego. Wyłapywałem tylko pojedyncze słowa takie jak sprzątanie, bracia, chowanie jedzenia w szafkach na ubrania. Widziałem linie jej obojczyków i odnotowałem, że jest o wiele chudsza, niż mi się wcześniej nie wydawało. Nie miała także zbyt dużych piersi. Przynajmniej nie takich, jak Ava. Imię mojej dziewczyny, które przywołałem w myślach sprawiło, że poczułem się nie na miejscu. Nie powinienem był tu przychodzić. Powiedziałem to Keeirze.

-Luke, podobasz mi się. Prawie każda dziewczyna do Ciebie wzdycha, kiedy widzi cię w tym pieprzonym, białym podkoszulku, ale nie mam zamiaru Cię uwodzić czy coś w tym stylu – przekonywała - Może i wyglądam na taką, ale wierz mi, że to nie jest coś, czym zajmuję się na studenckich imprezach.

Po jej słowach poczułem się jeszcze gorzej niż wcześniej. Nie chciałem, żeby tak to odebrała. Od razu ją przeprosiłem.

-Wcale nie uważam, że taka jesteś, Keeira. Po prostu Ava jest o ciebie zazdrosna i nagle... To znaczy wiesz... W pewnym momencie pomyślałem, że to nie w porządku, że teraz tu jestem – wyjaśniłem.

Pokiwała ze zrozumieniem głową i machnęła ręką.

-Napisz do chłopaków esemesa, że tu jesteś i żeby się nie martwili. Mam trochę whiskey, więc napijemy się na zgodę i wrócimy na górę, okej?

-Okej.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz