19; niedziela - ciąg dalszy

1.2K 180 5
                                    

Sumire napisała do Tsukishimy dobre kilka godzin temu. Teraz zapadł już zmierzch — było koło jedenastej wieczorem. Nikt jej nie szukał, ani nie zaczepiał. Wcześniej trochę się bała, że ojciec może próbować sprowadzić ją do domu, ale na szczęście nigdzie się nie pokazał. Mimo wszystko poczuła delikatne uczucie żalu, ponieważ gdzieś w środku miała nadzieję, że choć trochę interesuje się swoim dzieckiem, że pomimo swojego zachowania nadal żywi do niej jakieś ciepłe uczucia. Chociaż właściwie sama nie wiedziała na jakiej podstawie opierały się jej nadzieje. Przecież jej brat... Porzuciła tą myśl, zanim zdążyła ją dokończyć. Nie potrzebowała kolejnych powodów do cierpienia. Nie była masochistką.

Siedziała na swojej ulubionej ławce w ulubionym parku. Wyglądało na to, że spędzi na niej również noc, bo nadal nie przyszedł jej żaden pomysł na to, kto mógłby przenocować ją przez jakiś czas. Już czuła się jak bezdomna, do której aż strach się zbliżyć przez unoszący się wokół brzydki zapach. Oczywiście nie czuła się jeszcze aż tak brudna, ale mimo wszystko po całym dniu była nieco spocona, a sposobu ani miejsca na chociaż szybki prysznic nie było. Poprosiła Tsukkiego, aby przyszedł do niej i przynajmniej przez chwilę z nią porozmawiał. Potrzebowała kogoś, komu mogłaby się wygadać. Oczywiście zastrzegała, że jeśli nie ma ochoty się z nią spotykać, to nie ma problemu. Jednak gdzieś w głębi serca bardzo jej na tym zależało. Miała ogromną ochotę wyżalić się chłopakowi ze swoich problemów, tak bardzo jej ciążyły. Jednocześnie nie chciała go nimi obarczać, bo wiedziała, że będzie mu z tym ciężko i niekomfortowo. To wszystko powodowało, iż czuła się jak ptak zamknięty w klatce. Miotała się na wszystkie strony, a jedynym wyjściem było pozwolić komuś ją otworzyć. Jednak z wdzięczności mogła udziobać wybawiciela. Musiała przygotować się na to psychicznie i trzymać nadziei, że nie zaboli go to zbyt mocno.

Mimo wszystko cieszyła się z tej ucieczki. Cieszyła się, że zdobyła się na odwagę, by zrobić pierwszy krok w stronę tak bardzo upragnionej wolności. A tę odwagę obudził w niej oczywiście Tsukki. Wszystko ostatnio sprowadzało się do niego. Dlatego bardziej niż chciała, zabolało ją to, że nie odpisał. Była świadoma tego, że może był zajęty, może nie miał czasu, może zepsuł mu się Internet lub cokolwiek innego, ale przygnębienie było silniejsze. To jego wina. To on na początku na siłę chciał się do niej zbliżyć, a teraz nie odzywał się, przez co ona płaciła złym samopoczuciem. Wtedy, kiedy wreszcie zdecydowała się opowiedzieć mu o wszystkim, on był poza zasięgiem.

Siedziała na zimnej ławce, podkulając pod siebie nogi i marznąc coraz bardziej. Przynajmniej chłód chociaż częściowo pomagał ostudzić jej negatywne emocje, co pozwalało racjonalnie myśleć. Chciała przeanalizować wiele spraw i wymyślić plan na kilka kolejnych dni. Nie miała pojęcia, co zrobi, więc pozostawała jej nadzieja, że odpowiedź na to pytanie przyjdzie wkrótce, w najmniej spodziewanym momencie. Ostatnio nadzieja była jej głównym powodem do parcia naprzód. Ją też rozniecił w niej Tsukishima. Prawdopodobnie nieświadomie. Otworzył przed nią tyle nowych drzwi, przez które starał się ją przepchnąć, a miał problem ze zrozumieniem siebie samego.

Z rozmyślań wyrwało ją wibrowanie telefonu.

Podaj mi dłoń | Haikyuu!! - Tsukishima Kei x OC ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz