#3 Ty też?

1.1K 46 3
                                    


Piątek

Dziś jest ten dzień. Egzaminy na dostanie się do szkoły w Europie. Kto wie...

O 6:30 usłyszałam budzik. Niepewnie ruszyłam ręką w jego stronę. Próbując wyłączyć zwaliłam go, kurde, budzik sam ucichł. Pewnie się znów rozwalił. Cholera ugh.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną koronkową bieliznę, czarne spodnie z wysokim stanem, podkoszulek i niebieski sweterek w małe dziurki. Zabrałam ze sobą rzeczy i poszłam wziąść szybki prysznic. Z racji tego, że dziś przyjeżdza po mnie Nash, muszę się sprężać. Po wykonanej czynności udałam się na dół i zjadłam szybko śniadanie.
Oczywiste, kawusia i płatki. Normalne. Nie lubię się upychać czymś innym rano.

Cholera, 7:18, nie zdążę, nie zdąże. Co robić?
Dobra, lekki makijaż i tyle, uda się.
Nie czekając, pobiegłam do łazienki.

••

od KOCHANY NASH

- Czekam już, mała :*

do KOCHANY NASH

- Ok, chwila, juz idę.

Ubrałam swoje Converse'y i zamknęłam dom. Na podjeździe stał rzeczywiście Nash, opary o maskę samochodu.

- Hej śliczna - odrzekł brunet.

- Hej Nash - odpowiedziałam mu z uśmiechem.

Nash podszedł do mnie i nim zdążyłam na cokolwiek zareagować, przywarł do mnie swoimi ustami. Były miekkie, ale i jednocześnie szorstkie. Ten pocałunek oddał z czułością.
Może to tylko pozory, nigdy nie wiadomo.
Zresztą jak juz sobie mówiłam wczoraj, kto nie próbuje, ten nie pije szampana.
Oddałam pocałunek, tak jak on. Był delikatny, a zarazem namiętny. Jego lekki kilkudniowy zarost kuł mnie w buzię. Był duzo wyższy, mimo, że ja miałam 171 cm wzrostu. Ledwo sięgałam mu do szyi. W sumie taki urok koszykarzy.

Nash w końcu odsunął się ode mnie, przez co mimowolnie zrobiło mi się pusto. Brakowało mi w jakiś sposób jego bliakości. Mimo, że od wczoraj jesteśmy w jakiejś chorej relacji, nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie, chcę go więcej i więcej.
Nash otworzył mi drzwi od pasażera. Gdy wsiadłam do jego samochodu, zamknął je, okrążył samochód i usiadł za kierownicą. Odpalił samochód i ruszył w stronę szkoły. Jechaliśmy w ciszy do czasu.
Nash w czasie, gdy staliśmy na czerwonym świetle, złapał mnie za kolano. Spojrzałam się na niego, ale nie patrzył się na mnie, tylko na drogę i lekko się uśmiechał.

Niepewnie chwyciłam jego dłoni, ktora dalej była na mojej nodze i spostrzegłam, że ma bardzo malutki tatuaż. Był widocznie dawno temu zrobiony, ponieważ był lekko już wyblakły. Było to małe "M".
Nie wiem, dziwne.

Chłopak zobaczył, że przyglądam się, zabrał rękę, by zmienić bieg, iż zmieniło się światło. Gdy ruszyliśmy, ponownie położył rękę na mojej nodze, a ja dalej się przyglądałam jego małej dziarce.

- Czemu tak bardzo przyglądasz się mojej ręce - zapytał.

- Co oznacza to "M" na palcu - zapytałam.

Nash tylko się zaśmiał.

- Miriam, skarbie, M jak Miriam - smiał się dalej. Dla ciebie mała zrobiłem - dodał.

Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz