36

2.3K 195 10
                                    

Świąteczny czas zleciał im bardzo spokojnie i leniwie. Przez zamieć śnieżną nad Włochami nie udało się dołączyć do nich ciotce Weronice i jej hałaśliwej drużynie. Jedli i leżeli na kanapach na zmianę, oglądając jakieś filmy, jak za dawnych lat. Jedynie ciotka Kasia była bardziej milcząca. Jakby nad czymś ciągle myślała. Artur powiedział, że pewnie chodzi jej po głowie jakiś nowy projekt.

– A żebyś wiedział – zakończyła temat. Jednak kiedy czasem patrzyła na Justynę, można było domyślić się, nad czym tak rozmyśla.

Na dwa dni przed Sylwestrem z samego rana zadzwonił telefon Justyny. Odebrała zaspanym głosem, gdyż wieczorem do późna ponownie oglądała z tatą telewizję.

– Justi, już wiem, gdzie możesz go spotkać.

– Słucham?

– Wiem, gdzie możesz spotkać Alaina i z nim porozmawiać.

– Ciociu prosiłam cię, byś nic w tej kwestii nie robiła – rozbudziła się natychmiast.

– Ale ja nic nie zrobiłam, tylko przekazuję ci wiadomość. Jak tylko uda ci się z nim spotkać, to na pewno wszystko sobie wyjaśnicie.

– Kiedy ja nie wiem, czy chcę z nim rozmawiać.

– Posłuchaj, w Sylwestra jest bal charytatywny, którego jednym ze sponsorów jest rodzina Hauzów. Myślę, że Agata powinna się tam zjawić, a wraz z nią Alain.

– To tylko twoje domysły.

– Słuchaj – przerwała jej. – Chcesz zaproszenie na ten bal czy nie?

– Mam iść sama?

– Nie żartuj sobie, ja i Artur będziemy ci towarzyszyć. Na ojca niestety nie możemy liczyć. Powiedział, że idzie do Wojtka. To jak, załatwiać te wejściówki?

– No dobrze, ale nie wiem, czy to dobry pomysł.

– Okaże się na miejscu. Co masz do stracenia? - i rozłączyła się.

„Do stracenia nic, ale chyba szybciej osiwieje ze zgryzoty" - pomyślała i nakryła się kołdrą.

Od razu też przypomniała sobie tamtą listopadową noc, kiedy on był razem z nią. Dobrze pamiętała, jak wspaniale było zasypiać w jego ramionach. Móc poczuć ponownie dotyk jego dłoni na swoim ciele. Tak, chcę tego! - krzyczała jakaś cząstka jej serca.

Po południu przyszła ciotka i oświadczyła, że razem w trójkę idą na bal charytatywny.

– Bal charytatywny? - zdziwił się Artur, zerkając na zaproszenie. - Od kiedy to ratujemy lasy tropikalne?

– Choćby od dziś – powiedziała, kończąc dyskusje z nim.

– A dlaczego są tylko trzy zaproszenia? - zapytał Kuba.

– No jak to? Mówiłeś, że idziesz do Wojtka.

– Tak, ale myślałem, że wy także. Zawsze chodzimy wszędzie razem. Może Justyna nie będzie chciała iść?

– Nie, ona idzie z nami – zaprotestowała szybko Kaśka. – Może tam kogoś pozna. - I spojrzała na nią, – nawet nie myśl o sprzeciwie.

Śmiać się jej chciało z tej farsy, ale z powagą przytaknęła. Wieczorem, kiedy zostały same, ciotka powiedziała, że ma już plan.

– Nie rób takiej miny. Szczęściu trzeba dopomagać. Razem z Arturem zagadamy i odciągniemy od niego tę Agatę, a wtedy ty z nim porozmawiasz.

– Dobrze ciociu – powiedziała w końcu. – Tylko proszę, nic na siłę. Jak go nie spotkam lub z nim nie porozmawiam, to też się nic nie stanie.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz