17

3.2K 282 7
                                    

W czwartek zadzwoniła sekretarka z biura Zuhów. Powiadomiła mnie, że środowe spotkanie z panną Lilianą i jej prawnikami jest niemożliwe i musi zostać odwołane na czas nieokreślony. Pan Zuch miał wypadek. Skręcił nogę i razem z córką wrócił do Niemiec na rehabilitację. Wszystkie kontrakty zostały wstrzymane na co najmniej dwa tygodnie. Firma Zuhów miała się z nami skontaktować, gdy ich szef wróci do zdrowia. Kiedy powiedziałam o tym Jakubowi, nawet się ucieszył.

- No i dobrze - mówił, - teraz będziemy zajmować się inną sprawą, która z pewnością pochłonie dużo czasu.

Na piątkowym zebraniu starałam się nie patrzeć na Jakuba, kiedy przemawiał. Wydawał mi się teraz niezwykle przystojny i pociągający.

W biurze nie okazywał mi większego zainteresowania. Czasami, kiedy patrzył na mnie, a ja do niego coś mówiłam, miałam wrażenie, że w ogóle mnie nie słucha, ale wiedział, o czym mówię i odpowiadał mi rzeczowo. Jego wzrok wydawał mi się władczy. Nie bałam się go, ale chciałam wiedzieć, o co chodzi. Od spotkania z Julkiem, kiedy Kraft na mnie patrzył, to odnosiłam wrażenie, że jego wzrok stał się głębszy, że chciał mi coś powiedzieć. Przez ułamek sekundy mówiłam sobie w duchu: "Powiedz to proszę, powiedz, że ... ". Ale zaraz potem odwracałam się na pięcie i odchodziłam do swoich obowiązków.

"Muszę się uspokoić" - mówiłam sobie w duchu, patrząc przed siebie w sali pełnej ludzi. "Chyba zwariuję - hormony buzowały mi w żyłach - dobrze, że jutro jest weekend i zajmę się innymi sprawami". Wzięłam głębszy oddech. "Uspokój się, to tylko chwilowe". Spojrzałam na Jakuba, jednak zaraz odwróciłam głowę. Po konferencji poszłam szybko do swojego gabinetu i zaczęłam pracować. Byle tylko zagłuszyć te natrętne myśli. Jak na złość za dziesięć minut zjawił się u mnie Kraft. Oparł się o biurko i zaczął mówić coś o spotkaniu z Loggiem. Odsunęłam fotel i starałam się raczej patrzeć w dal niż na niego.

- Słuchasz mnie w ogóle? - spytał i położył jakieś papiery na biurku.

- Tak. Wszystkiego dopilnuję - odpowiedziałam w sposób naturalny i utkwiłam wzrok w doniczce.

- Wydajesz się być jakaś zmartwiona. Znam cię już trochę i chyba potrafię poznać, kiedy coś jest nie tak. Ula, o co chodzi?

"To ty mi powiedz, panie cudowny." Zorientowałam się, że położył swoją dłoń na mojej ręce, która leżała na biurku.

- Nic mi nie jest - powiedziałam i poczułam falę ciepła. Wstałam z miejsca. Odwróciłam się do niego plecami i patrzyłam w okno. Nie chciałam, żeby zobaczył rumieńce na mojej twarzy. Stał za mną w odległości dwóch kroków.

- Wiesz, że możesz na mnie liczyć, że zawsze ci pomogę - powiedział łagodnie.

- Ale mi nic nie jest - upierałam się.

- Rozumiem - odpowiedział smutnie. - To nie moja sprawa - i wyszedł.

Stałam jak sparaliżowana. "Jak to nie twoja - krzyczałam w duchu. - To wszytko przez ciebie, przez to że jesteś taki ... och, chyba zwariuję".

Zamknęłam oczy i podparłam głowę rękami. Ale było jeszcze gorzej. Od razu widziałam jego czarujący uśmiech, przyjemne rysy twarzy i te ciemne oczy. Chciałam żeby tu był, żeby mnie objął.

Zadzwonił telefon. Podbiegłam szybko i odebrałam.

- Tak panie Ring, w ten poniedziałek o ósmej - odpowiedziałam. - To nie jest żart. Pan Logg będzie osobiście u nas w biurze. Dowiedzenia.

Z biura wyszłam o godzinie piętnastej i poszłam na zakupy. Kiedy weszłam do mieszkania, była w nim już Kiki. Siedziała na tapczanie, oglądała TV i jadła chipsy.

BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz