Nigdy więcej - rozdział 28

1.7K 105 16
                                    

Sara

Kiedy schodziłam na dół, wcześniej opuszczając pokój Alicji, miałam kompletny mętlik w głowie. Nie wiedziałam dlaczego tak właśnie potoczyła się cała ta sytuacja, z pewnością zachowałam się zbyt impulsywnie. Jednak tak po prostu tą sytuację odczułam. Miałam ochotę coś rozwalić. Jakoś się wyżyć. I dopiero w tym momencie przypomniało mi się kto schodzi za mną po schodach.

-Ty idioto! - krzyknęłam w jego stronę. Od razu zaniosłam się na niego z pięściami, ale on tylko spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, że mam dać sobie spokój. - Jak mogłeś mi to zrobić? Przecież byłeś moim współpracownikiem. Pomagałeś mi. Kształciłeś mnie. A teraz co? Dosłownie wbijasz mi nóż w plecy. - zwróciłam się do niego z nieukrywaną irytacją w głosie.

-Sara, proszę cię. Nie widzisz, że Alicja już nie czuje względem ciebie tego, co kiedyś? - zapytał mnie, a ja nawet nie spodziewałam się tego, jak mnie to zaboli. Jednak co najgorsze - byłam świadoma tego, o czym mówił. - Myślisz, że jesteś tutaj, bo Ala cię potrzebuje? Prawda jest taka, że jesteś zwykłym pocieszeniem. I co najlepsze, Ty dobrze o tym wiesz, ale nie chcesz tego przyznać sama przed sobą. - mówił do mnie, ale ja nie chciałam go słuchać. Nawet nie wiem dlaczego. Czy może z powodu tego, że miał rację, czy też chodziło o cokolwiek innego. Nie miałam siły na zmagania z nim. Chyba wcześniejsza sytuacja z Alicją wyczerpała mnie już wystarczająco. - I tak ostateczna decyzja należy do Alicji, ale skoro znalazłem się w jej pokoju to po prostu nie licz na zbyt dużo z jej strony. - dodał i skierował się do wyjścia na ogród. Ja jednak nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie miałam tutaj nawet swojego samochodu.

-Jesteś w stanie przyjechać po mnie do Gdyni? Nie mam tu samochodu swojego. - zadzwoniłam do Karola, bo był jedyną osobą, na którą mogłam liczyć w tym momencie.

-Jestem w Warszawie teraz, więc niedługo się zbiorę i wyjadę. Powinienem dotrzeć jeszcze dziś. - odpowiedział na moją prośbę rzeczowo. - Karmen miała dla ciebie jakąś przesyłkę, więc zawiozłem to dotrzeć twojego mieszkania. Potrzebujesz czegoś? - zapytał.

-Weź mi jakieś ciuchy na przebranie. - powiedziałam zrezygnowana. Karol z pewnością zauważył mój ton.

-A gdzie teraz pójdziesz? Bo zgaduje, że u Alicji nie zostajesz. - musiał drążyć temat. No musiał.

-A mam jakiś wybór? Chyba pójdę do domu.

-Przecież nie byłaś tam odkąd uciekłaś, czyli jakieś pięć lat.

-No właśnie.

Alicja

Tydzień później

To był naprawdę ciężki dla mnie czas. Nie potrafiłam się otworzyć na kontakt z kimkolwiek, nawet z moimi rodzicami. Czułam, że sytuacja sprzed paru miesięcy zaczynała się powtarzać, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Wydarzenia na mnie wpływały, a ja na nie reagowałam, wydawało mi się to zupełnie normalne. Lecz oczywiście moje reakcje nie powinny być takie, jakie były. Nie powinnam się aż tak zamykać w sobie. Nie wiem, czy ma na to wpływ fakt, że straciłam Emmę i po prostu nie mam innego tak szczególnego przyjaciela, jakim była dla mnie właśnie ona. Czułam się wtedy naprawdę sama. Nie podobało mi się to uczucie, nie chciałam go odczuwać, ale mimo to wszystko, nie potrafiłam jakoś na to wpłynąć. A może po prostu nie miałam w sobie wystarczająco dużo samozaparcia. Z resztą wskazywał na to każdy dzień z osobna, a raczej sposób w jaki wszystkie spędzałam. Każdego ranka budziłam się, jadłam lekkie śniadanie i znikałam na dłuższy czas, biegając na plaży. Po powrocie i szybkim prysznicu, znikałam ponownie. Tym razem na samotny spacer, podczas którego paliłam garść papierosów. Jedyną osobą, z którą rozmawiałam był Daniel. Chociaż ciężko było to nazwać rozmową. Z początku jeszcze jak przychodził do mnie wieczorami, to próbował ze mną rozmawiać. Zadawał pytania. Szukał kontaktu. Jednak kiedy spostrzegł, że nic mu to nie daje, to po prostu przychodził, żeby wspólnie milczeć. Czasem oglądaliśmy jakiś film, zazwyczaj jakąś bajkę, ponieważ one zawsze wywoływały na mojej twarzy uśmiech, ale czasem po prostu leżeliśmy w łóżku. Dzisiejszego wieczoru jednak nie oglądaliśmy bajki, ani nie leżeliśmy razem w łóżku. Siedzieliśmy na balkonie, wpatrując się w połyskującą morską taflę, wsłuchując się jednocześnie w szum jej cichych fal. Daniel patrzył w dal, a ja paliłam papierosa. Zwróciłam mój wzrok ku niemu. Obserwowałam silną sylwetkę faceta, który różnił się od chłopaka, którego pamiętałam z czasów szkoły średniej. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać dlaczego Daniel nie ma kobiety. Przecież byłby dla każdej wspaniałym partnerem i przyjacielem jednocześnie. A jednak praca jest dla niego ważniejsza.

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz