Nigdy więcej - rozdział 5

1.6K 137 7
                                    

Siedziałam na swoim łóżku i patrzyłam na niego intensywnie. On robił to samo, stojąc w progu mojej sypialni. Każde z nas wyczekiwało ruchu drugiego. Ale ostatecznie skończyło się to na naszych przyspieszonych oddechach i niewykonanych gestach. Jedyne na co nie mogłam pozwolić, to żeby słowa nie zostały niewypowiedziane. 

-A teraz co robisz? - zapytałam cichutko, miałam wrażenie, że tego nie usłyszał, ale na tak nieśmiały dźwięk mojego głosu, on od razu przełknął ślinę.

-Nie chcę ci pozwolić wypić całej butelki wina w samotności. - powiedział. - Jutro musisz wyjechać wcześnie, żeby wyrobić się na godzinę piętnastą na jedne spotkanie. A o osiemnastej masz drugie. - dodał, nadal nie ruszając się z miejsca. Wstałam, a on cały się spiął.

-Nie interesują mnie te spotkania. To ma być dopiero jutro, dzisiaj jest dzisiaj. - powiedziałam już pewniejszym głosem. Zrobiłam jeden krok w przód, a on lekko zacisnął palce w prawej ręce. - Powiedz mi, dlaczego tak na mnie reagujesz? - zapytałam, a odpowiedzią było tylko jego zmieszane spojrzenie. Zaczęłam pokonywać dzielący nas dystans i stanęłam z nim twarzą w twarz w tym nieszczęsnym progu. 

-Co masz na myśli? - odparł głosem pewnym siebie, jak zawsze. Z każdą chwilą mam jednak wrażenie, że to jest swego rodzaju maska. Że pod tą maską odwagi on jest zupełnie inny. Dotknęłam jego ramienia, objęłam mocno jego biceps i czułam jaki jest napięty.

-Nie udawaj. Przecież każdy mięsień, którego dotknę na twoim ciele będzie napięty. Zadam ci to pytanie jeszcze raz. Dlaczego tak na mnie reagujesz? - zapytałam, nie spuszczając wzroku z jego oczu. Zamknął oczy. Otworzył. Cisza. Odeszłam w stronę kuchni i wyciągnęłam kieliszki do wina. Otworzyłam butelkę i od razu napełniłam je do pełna. Podałam jeden Rafałowi, bo stał już obok mnie, ale skierowałam się na kanapę i włączyłam telewizor. Nawet na niego nie patrzyłam.

-Myślisz, że ci nie odpowiadam, bo po prostu nie chcę odpowiadać, prawda? - zapytał. Nie usiadł obok mnie. Stał nadal w tym samym miejscu w kuchni, w którym podawałam mu kieliszek do ręki. Tak właśnie myślałam, ale tym razem również moją odpowiedzią była cisza, bo to pytanie po prostu było zbyt oczywiste. - Nie odpowiedziałem ci, bo po prostu kurwa nie wiem. Myślisz, że dlaczego tu dzisiaj jestem? - powiedział już lekko wzburzony, co zwróciło moją uwagę i skierowałam wzrok na niego. - Miałem wysłać tutaj pierwszego lepszego pracownika, bo co to za zadanie: przekazać parę rzeczy... Każdy głupi by się do tego nadał. - zrobił lekką przerwę, opróżnił cały kieliszek za jednym razem, lekko krzywiąc się już na końcu. - Przyszedłem tutaj, bo nie potrafię sobie poradzić z tym, jak na ciebie reaguję. Bo nie umiem tego określić. Na początku przecież tak nie było. Spotkaliśmy się już przecież tyle razy... i co? I kurwa nic. - powiedział wyraźnie skonsternowany i oparł się rękami o blat. Spuścił na dół głowę. Bardzo ze sobą walczyłam, żeby tego nie robić, ale nie dałam rady. Także wypiłam kieliszek za jednym razem i podeszłam do niego. Wepchnęłam się w szparę między nim, a blatem, oczywiście znajdując miejsce między jego rozłożonymi rękami i jedną ręką dotknęłam jego twarz. Od razu otworzył oczy i ponownie poczułam, jak zaciska szczękę. Przytuliłam go. W pierwszej chwili jednak nie odwzajemniał mojego uścisku. Po dłuższym zastanowieniu jednak także mnie przytulił. Poczułam jak z jego mięśni uchodzi całe napięcie i z każdą chwilą coraz bardziej się rozluźnia. Oderwałam się od niego i szybciutko poszłam po swój kieliszek i napełniłam oba kolejną porcją wina. Od razu wypiłam porządny łyk, a Rafał poszedł w moje ślady.

-Nie myśl zbyt wiele, bo to zawsze wszystko komplikuje. - odezwałam się, kiedy nastąpiła już zbyt długa cisza. 

-Uwierz mi, że muszę myśleć, bo gdybym sobie tego nie komplikował, to doprowadziłoby to nas do czegoś, czego byśmy potem nie chcieli. - powiedział poważnie, tym swoim tonem, którego tak bardzo nie lubiłam. 

Tajemnicza OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz