...

Do końca tego dnia wszystko mnie denerwowało. Dosłownie, jakbym był dziewczyną z okresem. Skoro ten idiota stwierdził, że nie przyjdzie dziś do mnie na tą, pieprzoną, próbę postanowiłem, że chociaż nauczę się na coś. Próbowałem skupić moje myśli na podręczniku.

Od kilku minut tępo wgapiałem się w kartkę papieru. W rzeczywistości nie przeczytałem więcej niż dwa zdania. Dodatkowo usłyszałem, jak moje drzwi powoli się uchwalają, a to mogło oznaczać tylko jedno stworzenie - Molly.

Kotka wpakowała się na moje kolana i standardowo włożyła łebek pod moja koszulę. Zachichotałem, czując jak liże mój brzuch.

- M...Molly - powiedziałem, powstrzymując śmiech. Kotka wstała i zaczęła chodzić wokół mnie i ocierać się o moją czarną koszulkę. Z naciskiem na...czarną koszulkę, ona ma białą sierść.

Po pewnym czasie stwierdziłem, że i tak nic się nie nauczę, więc zszedłem na dół, chcąc zrobić sobie kolację. Moich rodziców, jak zwykle nie było w domu, a to oznaczało, że musiałem przyrządzić sobie coś sam. Wybór padł na tosty z serem. Nalałem też wodę do czajnika i włączyłem go.

Poczułem dłonie na moich ramionach i już chciałem wydać z siebie, jakiś głośny pisk, ale ktoś zasłonił moje usta.

- Shhh kotku - usłyszałem za sobą. Chciałem się wyrwać, ale ta osoba była zbyt silna. Poczułem okropną woń alkoholu, przez co skrzywiłem się. Ostatecznie wyrwałem się z jego uścisku, oddychając płytko. Jak dobrze jest znowu oddychać.

- Kurwa mać Hemmings, przez ciebie kiedyś umrę na zawał! - warknąłem wkurzony.

Odwróciłem się w jego stronę. Jego czarna koszulka w białe paski, była totalnie pognieciona. Sylwetka zgarbiona, a jego oczy rozbiegane. Musiał dużo w siebie wlać.

- Nie krzycz na mnie Mikeeeee - powiedział przeciągając samogłoskę i uśmiechnął się. Jego kosmyki opadały mu na czoło.

Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Był spocony chyba w każdym możliwym miejscu. Najchętniej bym go teraz wywalił z domu i zadzwonił po Liz, ale naprawdę nie chciałem być takim kablem. Westchnąłem cicho, patrząc na jego entuzjazm.

- Co tam robisz Mikeeeeee? - wyszczerzył się. - Mikeeeee, Mikeeeey zrobisz mi loda - powiedział, poruszając znacząco brwiami.

- Nie mam maszyny do lodów - próbowałem odrzucić od siebie wszelkiego rodzaju skojarzenia i podteksty.

- Ależ owszem masz - powiedział. Byłem przekonany, że chwyci do ręki czajnik, sokowirówkę i będzie twierdził, że to jest maszyna do lodów, ale on podszedł do mnie, dotknął mojego podbródka i mocno pocałował moje usta. Wbrew wszystkiemu to naprawdę nie był przyjemny pocałunek. - Twoje usta mogą zrobić mi loda - powiedział zwycięsko.

- Um...Um nie Luke. Jesteś pijany i...

- I nigdy tego nie robiłeś?

Poczułem jak się czerwienie. Cholerny Hemmings.

To chyba normalne, że nigdy nie robiłem żadnemu chłopakowi loda, prawda? Niedługo kończę dopiero dziewiętnaście lat!

- Idziemy do mojego pokoju - powiedziałem, widząc jak jego ciało giba się we wszystkie strony.

Blondyn włożył dwa palce do ust i zagwizdał głośno, na co natychmiast przysłoniłem usta.

- Aż tak ostro Mikey? Lukuś lubić - powiedział. Postanowiłem tego nie skomentować.

Wziąłem go pod ramię i zaprowadziłem na górę. Pomogłem mu położyć się na łożku, a on natychmiast ściągnął swoją koszulkę, podniósł się i podszedł do mnie.

Przez moment skupiłem swój wzrok na jego umięśnionego klatce piersiowej. Cholera, dlaczego on ma takie boskie ciało?

- M...Mike proszę - uśmiechnął się uroczo, a ja natychmiast spuściłem wzrok. Wciąż byłem na niego wściekły. Teraz przylazł pijany i oczekuje (pewnie) kolejnego numerka tego dnia. Nie wykonałem najmniejszego ruchu, ani drgnąłem, a on otarł się o moje krocze. Wytrzeszczyłem na niego oczy

- Ugh, Luke spać! - warknąłem, a on natychmiast się ode mnie odsunął i rzucił na łóżko. Naprawdę zdziwiłem się, że się nie zarwało. Rzucił się na nie, całym ciężarem swojego ciała.

- Oczywiście tatusiu - powiedział i przykrył się kołdrą pod samą brodę, tym samym zrzucił z łóżka Molly, która nastroszyła swoje futerko i przybiegła do mnie, jakby chciała się naskarżyć.

- Tak wiem Molly. Przepraszam za niego.

- Rozmawiasz z kotem? Ja też chcę! Tatusiu chodź tutaj!

- Nie jestem twoim tatusiem do cholery, przestań.

- Mike, Molly - zaśmiał się. - Wasze imiona zaczynają się na tę samą literę, ale to śmieszne.

Zajebiście śmieszne. Boki zrywać.

- Mike chodź się poprzytulać.

- Luke jesteś spocony.

- A ty jesteś uroczy, chodź tutaj.

- Ugh, Luke nie. Idę spać do salonu.

- Nie! - wydarł się, a ja wywróciłem teatralnie oczami i w końcu położyłem się obok niego. - Ściągnij koszulkę - zażądał.

- Nie - odburknąłem natychmiast. Niech się cieszy, że w ogóle tu leżę.

- Miiike.

- Dobranoc - powiedziałem, gasząc lampkę.

- Jaka ładna ciemność Mike widzisz ją. Wszędzie jest czarno.

- Takjakwtwojejgłowie.

- C...co? Mieszkasz w rowie?

- Dobranoc.

- Dobranoc Mike - pocałował mój policzek, wtulił się w moje ciało, a po niecałych dwóch minutach, słyszałem juz tylko jego chrapanie. Głośne chrapanie.

***
Miałam dodać dopiero za tydzień, ale ktoś (Lexeeey) mnie natchnęła i nie mogłam tego nie wykorzystać. Dobranoc miśki, widzimy się za tydzień.

skymichael

» wanna be my kitty? | muke ✔️Where stories live. Discover now