Rozdział 11

20.4K 1K 108
                                    

-Wszystko w porządku?

Przerwałam chwilę rozkoszy i odwróciłam się w stronę dźwięku. Za sobą zobaczyłam chłopaka ze stosem książek w rękach. Przyglądałam mu się dobrze.

Szatyn z lekko kręconymi włosami i zielonymi oczami, ale nie tak jak u Ethan'a, Czy ja właśnie porównałam kogoś do tego człowieka? Boże tego nie było... Chyba nawet są w podobnym wieku.

Wysoki, całkiem bardzo przystojny. Ubrany w czarny uniform z naszywką księgarni na piersi. Sky ty się gapisz podpowiedział mój rozum. Odpowiedź coś bo weźmie cie za kretynke.

-Co?... Nie yyy... Wszystko okej.-Jezu co za wstyd. Chętnie zapadłabym się pod ziemię.

-Wyprzedaż jest za rogiem, przejdziesz jeszcze parę przecznic i będziesz widziała tłum lasek. - powiedział odchodząc.

-Ja nie po to, ale dzięki. - uśmiechnęłam się lekko i podbiegałam do półek zapełnionych różnościami, w których zaraz się zatopie.

Zaczęłam skanować wzrokiem każdą po kolei i jeździć palcami po ich brzegach jakby miały powiedzieć mi coś o sobie. W sumie nie szukałam niczego konkretnego, ale to chyba jest w tym najlepsze.

Czułam na sobie wzrok chłopakami, który co chwila przechodził obok i się mi przyglądał, ale w tym przypadku mi to nie przeszkadzało, byłam całkowicie pochłonęła mojemu zajęciu, aż w końcu znalazłam.

Stała samotnie na końcu regału jakby tam na mnie czekała. Niewielka w skórzanej brązowej oprawie. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam tytuł napisany na złoto co ładnie komponowało się z resztą "Wichrowe wzgórza". Przejechałam palcami po jej już zżółkniętych stronach i usiadłam na podłodze. Zaczęłam czytać, jedną potem drugą godzinę nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał.

Wyciągnęłam telefon, żeby zobaczyć, ile jestem poza domem, było trochę po dziewietnastej, nie powiem zasiedziałam się .Na ekranie zobaczyłam też 3 nowe wiadomości.

Od Ethan:

"Gdzie ty do cholerny jesteś? "

Spadaj kolego, miałeś mnie nie szukać. Chyba, że" Nie będę za tobą latać. " mam rozumieć inaczej.

Od Max:

" Siostra wrócę dziś później, zostań z Ethan'em. Już mu mówiłem. Kocham Cię. "

Też ci mówiłam i to nie raz, że nie potrzebuje niańki. Czemu nikt tu nie słucha co mam do powiedzenia.

Od Ethan :

" Nie ma Cię u Ariany. Jak wrócisz do domu to sobie pogadamy."

Westchnęłam głośno na wiadomość, że on siedzi nadal u nas w mieszkaniu ,ale nie miałam zamiaru się nigdzie śpieszyć. Co to, to nie. Nie powiem zdziwiło mnie to, że pofatygował się aż do niej. Jej mina była pewnie bezcenna kiedy otwożyła mu drzwi.

-Hej nie chciałbym Ci przeszkadzać, ale już zamykam. - podniosłam głowę z nad ekranu i spojrzałam na chłopaka.

-Tak jasne, już mnie nie ma. - wstałam niechętnie z podłogi i odłożyłam książkę na miejsce. Przy wyjściu zobaczyłam przyczepioną kartkę do szyby z informacją, że potrzebują pracownika do pomocy.

Zerwałam ją jednym ruchem ręki i podeszłam do szatyna. Zapukałam w jego plecy, żeby zwrócił na mnie uwagę i tak też się stało. Zaczęłam niepewnie.

-Ymm... czy to nadal aktualne? - uniosłam kartkę do góry.

-Zaczynasz od przyszłego tygodnia.-otworzyłam szerzej oczy i jeszcze raz na niego spojrzałam. - Simon. - wystawił do mnie rękę, którą uścisnełam i się przedstawiłam.- Coś nie tak?

-Ty tak porostu mnie przyjmujesz? Bez żadnych pytań?- zapytałam z niedowierzaniem.

-No tak.-wzruszył ramionami. Miałam coś powiedzieć, ale mi przerwał. - Nie będzie przeszkadzał twój wiek to na pewno.-dobra już u mnie zapunktowałeś.-Będziesz pomagała w układaniu książek i od czasu do czasu może obsłużysz jakiegoś klienta. To chyba tyle. - powiedział uśmiechnięty. - Nie potrzebuje wypytywać cie o nic, wystarczy, że widziałem jak patrzysz na to miejsce, pozatym twój wybór daje wiele do mówienia. To nie będzie dla ciebie za....ciężkie? Sądziłem bardziej, że pójdziesz na dział czwarty wiesz fantasy, przystojni bohaterowie rozkochujący w sobie dziewczyny, a tu proszę miłe zaskoczenie.

-Lubie zaskakiwać ludzi.- powiedziałam przez śmiech.

****
Dobra Sky weź się w garść to jest twój dom wejdź tam i idź przed siebie jak gdyby nigdy nic.

Stałam pod drzwiami chyba z 10 minut zastanawiając się czy dobrze zrobię wchodząc tam. Jest już dziewiąta, tak wyszło po prostu nie uśmiechało mi się wracać. Dobra wchodzę. Nacisnełam ostrożnie klamkę i po cichu weszłam do środka.

Wszystko szło po mojej myśli dopóki nie rozbrzmiał głośny dzwonek mojego telefonu, który obudził by trupa. Zamorduje tego, kto właśnie to zrobił, szybko zaczęłam grzebać po kieszeniach. Chwilę później moje palce napotkały przedmiot, który zaraz mnie wyda. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam odrazu.

-Oby to był dobry powód? - powiedziałam ściszonym głosem.

-Tak się wita ze swoim przyjacielem? Całkiem milutko kochanie. - powiedział obrażonym głosem choć wiem, że żartuje.

-Boże Jack wybrałeś najgorszy momet. - jęknęłam zdejmując buty.

-Przeszkodziłem w utracie dziewictwa?

Tak dobrze usłyszeliście. Jack jako jedyny o tym wie. W sumie to wiemy o sobie wszystko i nie widziałam sensu tego przed nim ukrywać.

-Zamknij się. Ja na serio nie mogę teraz gadać kochanie. - dałam nacisk na ostatnie słowo i zaśmiałam się do telefonu, który został mi odebrany.

Odebrany?! Co jest? Podniosłam głowę i zobaczyłam Ethan, ze słuchawką przy uchu.

-Tak, Sky nie może teraz rozmawiać. Zadzwoń kiedy indziej, a najlepiej wogóle. - rozłączył się i spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem.

Mam jedno zasadnicze pytanie. Co to było?

_____________________

Zmieniłam imię z Jace'a na Jack'a

My Brother Best Friend Where stories live. Discover now