Rozdział 9

21.1K 1.1K 58
                                    

Boże czy on nie da mi spokoju?

-Co chcesz? - założyłam ręce na piesi.

-Po co to zrobiłaś? 

-Nie mam pojęcia o co ci chodzi. - postanowiła grać głupią.

-Doskonale wiesz Sky. -zrobił jeszcze parę kroków w przodu. Przestrzeni błagam!

-Nudziło mi się. - wzruszyłam ramionami. - W końcu lubię poznawać się bliżej to czemu by nie?

- Ty się tak nie zachowujesz.

-Z kąd to niby możesz wiedzieć co? Znamy się niecały tydzień.

Zamiast odpowiedzi zostałam złapała w talii i przyciągnięta do chłopaka, jak najszybciej wyrwałam się z jego objęć i spiorunowałam go wzrokiem.

- Sama widzisz, więc po co to zrobiłaś? - powiedziałem z tym swoim uśmieszkiem.

-Wymyśl sobie. Jesteś w tym całkiem dobry. - powiedziałam z wyrzutem. - Dopowiedz końcówkę,a gdy już wymyślisz nie mów mi jej zachowaj ją dla siebie.- waliłam palcem wskazującym w jego tors. - A teraz się przesuń bo chciałabym pójść spać jak normalny człowiek. Nie dość, że swieciłam tyłkiem przed obcymi facetami to jeszcze ty wypytujesz mnie o jakieś głupoty.-zrobiłam przerwę na dwa głębokie wdech i kontynuowała. - Teraz ja stoję przed tobą kiedy nie powinnam nawet na ciebie spojrzeć. Po co ja się wogóle produkuje? - zapytałam bardziej siebie niż jego. - Ty jesteś pijany i nie zapamiętałeś nawet jednej czwartej z tego co mówiłam. - zrezygnowana walnełam otwartą dłonią w czoło.

-Nie piłem. - odpowiedział krótko,skanując moją twarz.

-To w takim razie rozumiesz co do ciebie mówię i to co ty powiedziałeś. Odsuń się. Wiesz co? Ja zaczynałam cię lubić.- Powiedziałam szczerze, na co się uśmiechnął- Ale przestałam. - Zostawiłam go tam samego i poszłam prosto do pokoju roskoszując się ciszą.

****
Piątek, piątek, piątek.... powtarzałam to sobie jakby miało pomóc przeżyć ten dzień. Spałam zaledwie dwie godziny a na wory pod oczami nie zadziałał nawet korektor. Jeśli wygląda się tak jak czóje to ja odrazu poproszę reklamówke na głowę.

-Mówię coś do ciebie Sky. - podniosłam niechętnie głowę i spojrzałam na rudowłosą dziewczynę siedzącą przedemną. - Mogę wiedzieć dlaczego w naszą stronę idzie kapitan szkolnej drużyny? Jak wyglądam? Zaczęła poprawiać swoją szarą bluzkę.

-Wyglądasz ładnie, z resztą jak co dzień, a idzie się pewnie przywitać, nie powiedziałam ci, że wczoraj na siebie wpadliśmy i się tak jakoś zgadaliśmy, bardzo miły chłopak.

-Czy ty nie umiesz powiedzieć niczego innego o ludziach tylko same pozytywy?

-Oczywiście, że umiem, ale staram się wychwytywać ich lepsze strony. Ale skoro nalegasz Ethan Black to skończony idiota. - Nie skończyłam ponieważ podszedł do nas Jacob.

-Cześć dziewczyny! Mogę się dosiąść?

-Tak jasne. - Ari przejęła inicjatywę i odrazu zaprosiła go obok siebie.

- Chciałem zapytać się was czy niechciałybyscie wpaść dziś wieczorem do mnie na imprezę. Będzie połowa szkoły fajnie jakbyście też się pojawiły.

-Z chęcią. - Ona to chyba nigdy nie spędziła Piątku w domu.

-Ym.. Jackob? - chłopak spojrzał na mnie i już wiedział o co chodzi.

-Nie ma sprawy, ale po szkole zabieram cie na kawę. - uśmiechnełam się do niego i potrząsnełam potwierdzająco głową. - No to po lekcjach widzimy się przy wyjściu. Cześć Ariana, Dozobaczenia Sky.

Gdy tylko odszedł od nas zaczęło się jedno wielkie przesłuchanie. Zmuszona mówiłam wszystko co i jak po kolei zaczynając od spotkania Jackob'a po akcje w łazience. I co uzyskałam w odpowiedzi?

-Ale ja ci zazdroszczę! Dwóch najprzystojniejszych chłopaków w tej szkole się na ciebie leci teraz co chwila się tu gapią. - szepnęła. - Jeden z nich zaprosił cie właśnie na randkę, a drugi jest o ciebie zazdrosny. Trzeci jest twoim bratem, przystojnym bratem i tylko się temu przygląda, żeby jeszcze bardziej mnie dobić, właśnie pisze do ciebie kolejne ciacho. Jak to jest możliwe, że ty nie miałaś jeszcze chłopaka?

-Ugh... Ile mam Ci tłumaczyć, że to nie jest randka. Nikt tu o nikogo nie jest zazdrosny. Max to głupek. Jack wygląda normalnie,i nikt się na mnie nie patrzy. Wydaje ci się jesteśmy na stołówce wokół nas siedzi mnóstwo osób.

-To się obróć i zobacz. - nalegała.

-Nie będę się do nikogo obracać Ariana. - Miałam dość słuchania tych głupot. No może trochę mnie ciekawiło czy to prawda, ale bez przesady.

****
Przy wychodzeniu postanowiłam jednak zerknąć na jednego i drugiego czy, rzeczywiście Ari nie wyolbrzymia. Ciekawość dała górę. Muszę popracować nad samokontrolą. Wracając... Brązowe tęczówki Jackob'a i zielone Ethan'a świdrowały we mnie dziurę. Pomocy?

Lekcje zleciały mimo wszystko dość szybko z czego się cieszę. Szłam właśnie pod umówione miejsce, już z daleka widziałam opartą sylwetkę chłopaka, piszącego coś na telefonie.

-Melduje się.- Stanełam przed nim salutując. - popatrzył na mnie znad komórki i się uśmiechnął. - No to co idziemy? - polubiłam go i rozmowa z nim mnie nie krępowała jeśli można tak powiedzieć.

-Tak.

****
-Jak to możliwe, że zabrałem cie na kawę a ty pijesz herbatę co? - powiedział roześmiany chłopak.

-Nie lubię kawy. Ale liczą się chęci. Dzięki, że mnie tu wogóle zabrałeś. Dzisiejszy dzień mnie dobija.

-Mam nadzieję, że będę mógł to robić częściej. - czy ja się przesłyszałam? Proszę nieee... Zaczęłam zawzięcie przyglądać się mojemu kubkowi. Nastała między nami chwila niezręcznej ciszy, którą postanowiłam przerwać.

-Jacob? - zaczęłam niepewnie. - To nie jest no... randka, prawda? - proszę nie, proszę nie, proszę nie...

-A nie podoba Ci się? - o cholera!

-Jest bardzo fajnie i wogóle tylko zaskoczyłeś mnie trochę.

-Czemu to cię tak dziwi. Jesteś naprawdę ładna. - Ładna tylko tyle. Po przeglądaniu ze mną wczorajszego wieczoru i dzisiejszego popołudnia stwierdza, że jestem ładna. Co jest ze mną nie tak? Powinnam się cieszyć z tego komplementu, ale nie potrafię.

-Wiesz co ja się będę już zbierać. Max pewnie się martwi, nic mu nie wspominałam, że wychodzę po szkole.

-Zrobiłem coś nie tak? - powiedział zmieszany.

-Nie nie, wszystko w porządku. Musimy powtórzyć to kiedyś.-powiedziałam prawdę bo serio dobrze się z nim bawiłam. - Dzięki za kawo-herbatę. A teraz  musze lecieć trzymaj się. I jeszcze raz przepraszam za to, że nie przyjdę.- posłałam mu buziaka w powietrzu i jak najszybciej wyszłam z kawiarni.

My Brother Best Friend Where stories live. Discover now