15.Rodzinna awantura

1.7K 179 2
                                    

Ciepło... Mrr... Ziewnąłem przeciągając się... Jeju ale mi się spało... Leniwie otwarłem powieki... leżałem na wtulony w Anaru...
-Dzień Dobry, śpiochu...- mruknął kot głaskając mnie po policzku...
-...Bry...- obudziłem się w świetnym humorze, dotknęliśmy się czubkami nosów...
-Jak się spało?-
-Dobrze...-mruknąłem z uśmiechem...
-Głodny?- spytał uśmiechając się
-Yhym!-
Kocur lekko wychylił się z łóżka i wziął z szafki tacę z jedzeniem.
-Śniadanie do łóżka...-
-Kiedy...?- spytałem miło zaskoczony
-Zrobiłem gdy sobie słodko spałeś...- cmoknął mnie w policzek.
Na śniadanie była lekko ścięta jajecznica z szynką i cebulką, chleb z serem i obrane veresim na deser. Same pyszności, mniam! To co kotki lubią najbardziej! Anaru mnie karmił mimo że sam umiem jeść, nie jestem małym kociakiem. Nie pamiętam, który raz już to powiem, ale on naprawdę umie gotować.
-Nie, no... Anaru... ty naprawdę świetnie gotujesz...- mruknąłem zajadając jajecznicę.
-Lubię gotować, ale nie jestem kucharzem.... Chodzi o to żeby smakowało...- stwierdził
-Nie, ale naprawdę...-
-Już się nie przychlebiaj...- poczochrał moje włosy...-Jesteś słodki to wystarczy...- Oczywiście skończyło się na wykłócaniu się że wcale nie jestem słodki...-Dobra, dobra... Nie jesteś słodki...- zaśmiał się.
W końcu zjedliśmy i nadal wylegując się w łóżku, Anaru pocałował mnie w policzek...
-Kocham cię...-mruknąłem wtulając się w niego...
-Ja ciebie też... Ale wypadało by już wstawać, prawda?-
-Jeszcze chwilę...- nie chce mi się...
-Wstawaj słońce...- szepnął mi do ucha swoim niskim głosem, kiedy mówi tym tonem nie mogę mu odmówić...
-No dobrze Anarrru...- zamruczałem...
Zdałem sobie sprawę (trochę późno) że jestem nagi, zarumieniłem się ze wstydu i schowałem pod kołdrą...
-Kurooo...- westchnął zrezygnowany- Wczoraj widziałem cię tak więc przestań się wygłupiać...-
-Ale...-
-Wyłaź...-
-Dobrze...- posłusznie wynurzyłem się z matriału.
Kot zarzucił mi sovre na plecy, przy wstawaniu czułem ból w dolnych partiach ciała...
A to że po tym będzie boleć nie raczył mnie poinformować...
-Ty już się umyłeś?- spytałem widząc że kot zdejmuje swoje sovre.
Nagle podniósł mnie do góry i wpakował do wody.
-Jeszcze nie.- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem również pakując się do wanny i usadawiając się za mną.
-Zaplanowałeś to!-
-Po części...-
Objął mnie ramionami, mruczał mi do ucha. Nieco obrażony skuliłem się. Nie trawło to długo bo zmoczył mi włosy i zaczął delikatnie masować skórę głowy, co niestety było przyjemne, chwilę później zacząłem mruczeć... Spłukując pianę z włosów, dorwał się moich uszu...
-Anaru... zostaw moje uszy...-
-Nie... Lubię je miziać...-
-Anarrruuu... Nie chcę cały dzień siedzieć w wannie...- zamarudziłem.
-Dobrze...- mruknął.
Po kąpieli leniuchwaliśmy w ogrodzie, to znaczy wygrzewaliśmy się na kocu, kot leżał wtulony w moje włosy i mruczał z zadowolenia.
-Kuro ma mięciutkie futro... Jak puszek...- stwierdził jakby po dłuższym namyśle i przytulił mnie mocniej.
-Mam normalne futro...- mruknąłem rumieniąc się.
-Słodki jesteś.- cmoknął mnie w policzek.
Nie chciało mi się wykłócać na ten temat.
-Nie słodź mi tak...-
-Będe...- odpowiedział wesoło.
Sielanke przerwało pukanie do drzwi, kocur ociągając się poszedł zobaczyć kto nam tak chamsko przerywa. Usiadłem zirytowany... Rozmawiał z kimś i wprowadził gości do środka, zainteresowany wszedłem do domu... To była para białych kotów... Rodzice Anaru?!
-Kto to jest?- spytał starszy kocur.
-Emm... To jest...- zaczął
-To twoja nowa partnerka? To przez nią zerwałeś zaręczyny?- przerwał mu.
Koty wpatrywały się we mnie z obrzydzeniem, nie jest dobrze...
-To jest mój Arterin, Kuro...- Anaru mówił niepewnym głosem.
-To czarne zapchlone kocisko? Chyba żartujesz, wybraliśmy tobie najlepszą partię!- oburzyła się kotka.
-Lria zostawiła mnie dla mojego brata... I tak była strasznie kłopotliwa... Nie tęsknie...-
-Nie wspominaj mi o tym bękarcie! Tu chodzi o przyszłość rodziny!-
-Mało mnie ona obchodzi...-
Podszedłem do Anaru, ta rozmowa skończy się awanturą...
-Anaru, przez tego kota ośmieszasz nas wszystkich!-
-Jedynie wy się ośmieszacie naskakując na niego! Co on wam zrobił?!-
-Ten pchlarz tak wogóle co on tutaj robi? Jego miejsce jest na ulicy!-
-Co ja wam takiego zrobiłem że mnie nienawidzicie?- spytałem
Kotka z całej siły uderzyła mnie w policzek.
-Nie odzywaj się niepytany, znaj swoje miejsce śmieciu.-
-Zostaw go!- prychnął
-Czemu tak go bronisz? Przecież to bękart lorda Roteira, który z resztą jest jedynym wysoko urodzonym czarnym kotem.-
-Co...?- spytałem niedowierzając.
Chwila... Oni znają pochodzenie? Nie, nie, nie, to nie prawda!!! Wychowałem się przecież na ulicy! Nikt mi nigdy nie pomógł! Nikt się mną nie interesował!!!
-Roteir czeka na niego u siebie...- prychnęła kotka-W końcu się dowiedział że wogóle ma syna.-
-Nic nie rozumiem...-
Pogrążony w myślach przestałem słuchać rozmowy... Czemu? Czemu?!... !!!
Jakim cudem?! Moją jedyną rodziną jest Anaru, więc czemu?!

Kilka godzin później się wynieśli... Nadal roztrzęsiony siedziałem skulony na ziemii w szafie w swoim pokoju, bałem się wyjść po tym jak wybuchnął Anaru, nigdy nie widziałem go tak wyprowadzonego z równowagii. Cicho popłakując usiłowałem zrozumieć swoją sytuację... Kocur przeklinał i demolował swój pokój... Przerażony nie wiedziałem co robić... Schowany za ubraniami nie byłem w stanie się uspokoić...
Po chyba godzinie kot się opanował i zapukał do mojego pokoju.
-Kuro?-Zakryłem sobie uszy, boje się...-Kuro, jesteś tam?-
-Yhym...- głos mi drżał.
Wszedł do pokoju szukając mnie wzrokiem.
-Kuro... Przepraszam, poniosło mnie...-Nie odpowiedziałem, otwarł szafę i westchnął siadając na ziemii- Przepraszam za nich... Zawsze tacy byli...- pogłaskał mnie po policzku i przytulił, a ja się rozpłakałem...- Już, już...- głaskał mnie po plecach starając się mnie uspokoić.
Trochę nam zeszło...
-Już mi lepiej...- mruknąłem, a Anaru pocałował mnie w głowę nadal tuląc.-Kim jest pan Roteiro?-
-Jakimś szlachcicem i też jest czarnym kotem... Ja też go nie znam... Jutro do niego jedziemy, ubierz się elegancko, dobrze?-
-Yhym...-
-I przestań płakać... Nie wiem wtedy co robić...-
-Dobrze...-

Oczy Barwy SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz