9.Czarny Kruk

1.8K 177 5
                                    

Anaru wyszedł uzupełnić zapasy, zostawiając mnie samego. Świat żyje własnym życiem, podobnie jego mieszkańcy...
Ludzie stali się bardziej okrutni i zapragnęli zawładnąć resztą ras. Nie odpuszczają nawet spokrewnionym arvennom*, pięćset lat temu z powodu swojego barbarzyństwa ukarano ich starzejącym się słabym ciałem i odebrano długowieczność. Sam Eraven Smok Początku i Końca**, osobiście odebrał im siłę umysłu, uniemożliwiając tym samym kontakt z duchami i osłabił im wzrok oraz ciała. Teraźniejsi ludzie nadal mają nadzieje że pozbędą się nieludzi i nie skończyli z zabijaniem, nie mają dumy. Nie cierpie ich...
Po posprzątaniu w moim pokoju i zabraniu książki do pooglądania, usiadłem na łóżku.
Z książki oczywiście nic się nie dowiedziałem, dzięki mojej nadzwyczajnej (nie)umiejętności czytania...
Westchnąłem odkładając książke. Balkon kusił żeby na niego wyjść, ale bezskutecznie. Nawet nie mam pieniędzy żeby wyjść na miasto, nie wyglądam odpowiednio... Rozmyślając nad możliwościami rozrywki kątem oka zauważyłem postać. Z przerażeniem spojrzałem na tajemniczego osobnika, wyglądał jak człowiek, ale miałem wrażenie że nim nie jest. Miał granatowe krótkie włosy oraz dwukolorowe oczy, prawe miał czerwone, a lewe zielone, poważny wzrok wbijał się we mnie. Nosił ciemnoniebieski szal i fioletowe ovre***.
-Czego się boisz?-spytał, miał niski głos z arvennijskim akcentem.
-Kim jesteś?!- szepnąłem zjeżony
-Millenium Czarny Kruk, bóg ciemności, władca strachu...- odpowiedział spokojnie.
-Cz-czarny Kruk...?-powtórzyłem tępo i dopiero po chwili dotarło że jest on bogiem ciemności- Nie wiem jak powinienem się zachować w tej sytuacji...-
-Nie oczekuję specjalnego traktowania... Chciałem jedynie porozmawiać, Kuro...-
-Rozumiem...- stwierdziłem niepewnie
-Czego tak bardzo się boisz? Twoje przerażenie jest bardzo wyraźne...-
Milczałem... Millenium cierpliwie czekał na moją odpowiedź.
-...Boje się... innych... Widzą mnie tylko przez pryzmat mojego czarnego futra....-
-Anaru też się boisz?-
Pokiwałem głową. Prawda jest taka że jeszcze nikomu nie zaufałem, nigdy... Bo nawet nie wiem czy mogę... Gdy spojrzałem na Millenium... już go nie było...
O co chodziło? Pewnie się nie dowiem...
Zszedłem na dół i wyjrzałem na ulicę uchylając zasłonę, koty, wilki, ludzie, wszyscy w swoim świecie nikt nie zakrywał głowy. Tego najbardziej zazdroszczę... Nie muszą się całe życie ukrywać... Chciałbym tak... ale, to nie dla mnie... Jestem czarnym kotem i mogę jedynie przeklinać swój los... Jak to jest być innym kotem? Jak to jest nie być mną? Nie mam porównania, nie znam innego życia... W milczeniu odszedłem od okna... Bezmyślnie plątając się po domu, usłyszałem otwierane i zamykane drzwi. Anaru wrócił, zaniósł zakupy do kuchni.
-Zbieraj się, idziemy na miasto.- stwierdził zaraz po powrocie z kuchni.
Po chwili byłem gotowy i mogliśmy wyjść. Tak jak kot zapowiadał miałem dostać nowe ubranie, poszliśmy do krawca, a tam szary tygrys.
-Dzień Dobry!... Anaru! Co tam u ciebie?- spytał błękitnooki kot w ciemnoszarym futrze
-Dobrze, mam do ciebie prośbę Enrui...- Czyli się bardzo dobrze znają
-A my się znamy?- Enrui zwrócił się do mnie
-Raczej nie...-mruknąłem nieśmiało
-Spokojnie nie gryzę, jestem Enrui-uśmiechnął się miło
-K-kuro...-
-Miło cię poznać!... Jaką prośbę? Zamieniam cię w słuch...-
-Kuro potrzebuje nowe ubrania...-
-Nie ma sprawy.-
-Tylko chodzi o to...- zaczął Anaru i ściągnął mi kaptur z głowy, na co próbowałem zakryć uszy rękoma-...Kuro jest czarnym kotem. Rozumiesz?-
-Taa... Biedaczek...-mruknął tygrys współczująco- Kuro idź za parawan...- Wykonałem prośbę i chwilę później zjawił się Enrui, musiałem zdjąć część ubrań, które miałem na sobie.- Chudziutki jesteś...-mruknął i zmierzył mnie.
-Ile będę musiał potem zapłacić?- Spytałem
-Ty nie musisz płacić.- kot uśmiechnął się
-No to ile to będzie kosztować?- spytał Anaru
-Dam ci pół ceny zniżki, czyli to wyjdzie jakieś 75000 sot****...-
-I tak dużo...-
ILE?! ZA TYLE PRZEZ DWA LATA MÓGŁBYM JEŚĆ TRZY POSIŁKI CODZIENNIE?!?!?!?! Prawie się udławiłem powietrzem słysząc tą liczbę...
-Za tydzień będzie gotowe.- oznajmił Enrui.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
-Nie musisz tyle na mnie wydawać...-szepnąłem do kota.
-Jesteś moim Arterinem, więc powinienem się tobą zająć, a poza tym musisz mieć ubrania na zmianę, głuptasie.-
-Tyle że nigdy nie dam rady spłacić tego długu...-
Anaru złapał mnie za ramiona.
-Spójrz na mnie...-wykonałem polecenie- Przestań o tym myśleć, nie wymagam tego od ciebie, ponieważ, wiem że cię nie stać.-
-Ale...-
-Potraktuj to jako prezent...- Posłał mi pierwszy raz miły uśmiech... i ścisnął mi policzki.
-...D-dobzie...-
-No to... Chodźmy zobaczyć co jeszcze mają...- puścił mnie.
Byliśmy u jubilera, świecidełka aż się prosiły by je przymierzyć. Anaru przeglądał pierścienie, a ja obróżki i naszyjniki. Wszystko było takie śliczne... i cholernie drogie. Ostatecznie to kocur się obłowił bo ja nie mogłem się zdecydować. Łaziliśmy już dobre dwie godziny, więc zrobiliśmy przerwę w miejscowej restauracji. Kot zamówił coś bo ja nie umiem czytać... Źle mi z tym... Chwilę później dostaliśmy rybę, a była taka dobra... że... Że nie mam porównania...
Gdy wróciliśmy z powrotem było już ciemno, a ja śpiący. Anaru musiał jeszcze po coś wyjść, położyłem się na sofie. Nie wracał jakiś czas i... zasnąłem. Dobrze mi się spało, ciepło... Ciepło... I czyjś zapach... Śpie na kanapie... ale milutko... aż zacząłem cicho mruczeć... ktoś miział mi ucho... Mrr... Chwila! Co jest?! Otwarłem oczy... spałem wtulony w kogoś... I ten ktoś miział moje uszy... Zerwałem się jak oparzony.
-Dobry...-mruknął Anaru
-Co ty robisz?!- pisnąłem czerwony ze wstydu
-Nie mogłem cię obudzić. Gdy chciałem cię zanieść wtuliłeś się we mnie i musiałem z tobą spać na sofie...- westchnął- Ale tak dobrze ci się spało że mruczałeś...-
-Nie mruczałem...-burknąłem
-Lubisz gdy się mizia twoje uszy...-dodał z nutką zwycięstwa w głosie
-Wcale nie...- zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony, jeśli to wogóle możliwe i klapnąłem uszy.
-Dobra, dobra...- zaśmiał się i wstając poczochrał mi włosy.
-Ić siobie...- naburmuszyłem się.
____________________________________
Tym razem dużo odnośników...

*arvennowie - wyglądają podobnie jak ludzie, ale nie starzeją się, są długowieczni, mają kocie źrenice i opierzone skrzydła oraz są dużo silniejsi niż ludzie,
**Eraven Smok Początku i Końca- jedno z bóstw w tamtym świecie, stworzyciel itd... itp...
***ovre - wersja sovre do noszenia na co dzień,
****sota - tamtejsza waluta, ma postać monet wykonanych z białego metalu.

Oczy Barwy SłońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz