8

77.3K 5.4K 908
                                    

Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu usłyszałam ostatni dzwonek. Wstałam, po czym szybko zebrałam wszystkie rzeczy, chcąc jak najszybciej opuścić szkołę.

- Jakie masz plany na dziś? - zapytała Rose, próbując za mną nadążyć.

- Na dziś nic konkretnego - odpowiedziałam zwalniając, żeby dziewczyna nie musiała biec za mną.

Chociaż na początku nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do zawieranie znajomości z kimkolwiek to po paru godzinach spędzonych z brunetką, odkryłam że trudno było jej nielubić.

- Nawet nie wiesz jak mi przykro, że już zapomniałaś, że byliny umówieni - powiedział ktoś za nami z wyraźnym oburzeniem.

Kiedy się odwróciłam moje oczy spotkały znajome zielone tęczówki, które widziałam kilka godzin wcześniej. Alex stał za nami, z zadowolonym uśmieszkiem na ustach przyglądając się zarówno mi jaki i mojej towarzysze.

- Niestety oboje będziecie rozczarowani, bo ona nie pójdzie nigdzie z żadnym z was - wtrącił się nagle ktoś inny.

Nie musiałam nawet patrzeć w tamtą stronę, żeby wiedzieć, że właścicielem tego głosu był Aron. Chłopak stał z założonymi rękoma, wpatrując się podejrzliwie w Aleca, który odpowiedział mu lekceważącym spojrzeniem.

- Na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien - prychnął szatyn.

- Zapytajmy jej - stwierdził Aron, wyraźnie przekonany, że grzecznie pójdę z nim do samochodu.

- Pójdę gdzie będę chciała i kiedy będę chciała. A teraz nie mam ochoty przebywać z żadnym z was - oświadczyłam, co wywołało zdziwione miny obu chłopców. - Do zobaczenia Rose - mruknęłam jeszcze w stronę dziewczyny, która ze zdezorientowaniem przyglądała się tej całej scence, po czym odeszłam szybkim krokiem.

Wyszłam z terenu szkoły i skierowałam się przed siebie. Nie znałam za dobrze tej części miasta, jednak po drodze do szkoły zauważyłam jakiś park całkiem niedaleko stąd, których na tamtą chwile był jedynym miejscem, do którego mogłam się udać.

Szłam chodnikiem z nadzieją, że się nie zgubie, aż zobaczyłam dobrze znany mi czarny samochód, który zatrzymał się gwałtownie obok mnie. Szyba odsunęła się a ja zobaczyłam zdenerwowanego Arona, czym za bardzo się nie przejęłam.

- Wsiadaj - warknął, patrząc na mnie gniewnie.

- Nie mam zamiaru - prychnęłam, idąc dalej.

Aron zaklął głośno, po czym wysiadł z samochodu, głośno zamykając drzwi. Podszedł do mnie i podniósł mnie, przerzucając mnie sobie przez ramię.

- Co ty kurwa robisz? - wrzasnęłam na niego.

- Nie mam zamiaru czekać, aż łaskawie raczysz wsiąść do samochodu - odparł.

Chłopak wsadził mnie do auta a następnie zablokował drzwi, żebym nie mogła wysiąść. Sam zajął miejsce kierowcy, mocno zaciskając ręce na kierownicy.

Jechaliśmy w ciszy, której żadne z nas nie zamierzało przerywać. Uparcie wpatrywałam się w okno, nie zwracając uwagi na Arona, który także nie wydawał się chętny do rozmowy.

Po dwudziestu minutach byliśmy pod domem. Chciałam wysiąść ale moje drzwi wciąż były zablokowane.

- Możesz mi w końcu otworzyć? - zapytałam.

Chłopak bez słowa je odblokował, a ja od razu opuściłam samochód. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Nie czekając na niego poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.

Opiekun [poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz