5. Koszmary i pragnienia

468 31 35
                                    

 ( Clary'Pov)

- Clarissa - ktoś zawołał mnie z oddali.

Z każdej strony otaczała mnie ciemność i nie wiedziałam dokąd iść.

- Clarissa - skądś znałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.

- Clary kochanie - w oddali jakby znikąd pojawił się mój ojciec.

- Tato? - Uśmiechnęłam  się. Nie wierzę. Był tam... Naprawdę tam był.

- Clarisso- powiedział błagalnym tonem - pomóż nam.Odwrócił się i powoli odszedł.

- Tato- byłam przerażona. Zaczęłam za nim biec, ale za nic nie mogłam go dogonić.

- Tato czekaj ! - krzyknęłam najgłośniej jak mogłam. . On jednak jakby mnie nie słyszał. Powoli znikał w ciemnościach . Nie! Tylko nie to. Nie mogłam go znowu stracić.

Nagle o coś się potknęłam. Nie, nie o coś... o kogoś. Spojrzałam w dół i zamarłam .

Moja matka leżała na ziemi ledwo żywa. Miała poderżnięte gardło. Z trudnością łapała oddech.

Kolana ugięły się pode mną.

Policzki zapiekły mnie, a z moich oczu popłynęły łzy.

- Mamo! - pogładziłam ją po policzku i rozpłakałam się na dobre.

Nie, nie, nie... Powtarzałam jak mantrę, ale to nic nie dawało.

- Hej mała- zaśmiał się ktoś nade mną.

Uniosłam głowę i ujrzałam Jace'a. Włosy miał splątane jakby dopiero wstał. Jego biała koszulka była cała zakrwawiona. W lewej ręce trzymał świecące ostrze, które również było zabarwione krwią.

- Jace ? - cofnęłam się i na kogoś wpadłam.

To była Isabelle. Tylko, że jej oczy były tak samo czarne jak u tamtych demonów.

- Clary - złapała mnie za rękę. Chciałam jej się wyrwać, ale trzymała mnie mocno w uścisku.

Odwróciłam się w stronę Jace'a w chwili gdy pochylił się nad moją mamą. Ostrze błysnęło, kiedy wycelował je w jej krtań. Już wiedziałam co chce zrobić.

- Nie! - krzyknęłam rozpaczliwie - Błagam!

Jace uniósł głowę i uśmiechnął się przerażająco. Jego oczy były całkowicie czarne.

Znowu spuścił wzrok i jednym szybkim ruchem wbił ostrze zabijając moją mamę.

- Nie!!!!! - mój krzyk przeciął powietrze. Wszystko zniknęło. Isabelle, Jace, moja mama i wróciłam do rzeczywistości. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie jestem sama. Na moim łóżku ktoś siedział. W ciemności nie widziałam jego twarzy, ale po posturze wywnioskowałam, że jest to mężczyzna.

- Jak na taką małą dziewczynkę robisz dużo hałasu - znałam ten głos.

- Alec - mój głos drżał- Wystraszyłeś mnie.

Co ty tu robisz?

- Pomyślałem, że powstrzymam cię zanim obudzisz cały instytut.

- Przepraszam, ja...

- Miałaś koszmar - stwierdził.

-Nawet nie pytaj - dotknęłam moich włosów. Były całe mokre od potu.

Miasto Potępionych [ Zawieszone]Where stories live. Discover now