~10~

1K 116 93
                                    

Hej, to znowu ja☺ kolejna porcja moich wypocin. Trochę taki naciągany rozdział, nie napiszę, że jest kiepski... Ale co ja sądzę na jego temat, to się pewnie domyślacie☺ Bardzo dziękuję za tak dużą liczbę wyświetleń, głosów i komentarzy. ❤❤❤ Na pewno są jeszcze liczne błędy, więc bardzo proszę wskazujcie mi je.

PatkaPsychopatka staram się pamiętać o przecinkach. Miłego czytania. Majka

Luke


-Czekasz na wiadomość od niej, prawda? - zwróciłem się do Caluma, który co chwilę zerkał na swój telefon.


- Może. - Cal spojrzał na mnie, odrywając wzrok od komórki.


- Mówiłem ci, ona się nie odezwie.


- Skąd do cholery możesz to wiedzieć? Nie odezwie się, bo co? Bo z tobą nie chciała gadać? - Wściekł się Calum.


- Nie wkurwiaj się, nie chcę żebyś robił sobie nadzieję, zresztą zastanów się człowieku nad sensem tej znajomości. Jak to sobie wyobrażasz? Będziecie się umawiać za miastem, bo do kina czy baru, to raczej jej nie zabierzesz - powiedziałem kpiąco. Przecież sam musiał doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma szans na normalne randki, pokazywanie się w miejscach publicznych, źle by się dla niego skończyło. - Myślałeś o tym?


- Myślałem i zdaję się, że wróciliśmy tutaj po to, żeby odzyskać przynajmniej część normalnego życia, a przynajmniej ja, po to wróciłem.


- Całkiem zryło ci mózg, jeśli uważasz, że to ci się uda. - Posumowałem plany Caluma.


- Dobra - rzucił Calum, odkładając telefon na stolik. - Powiedz do cholery, o co ci tak naprawdę chodzi?


Już zamierzałem odpowiedzieć, że dziewczyna wiodącą normalne życie, nie zwiąże się z przestępcą, ale powstrzymał mnie wibrujący telefon Hood'a. Jego rozanielony wyraz twarzy, nie pozostawiał wątpliwości, że dziewczyna mu odpisała. Przyglądałem się jak Cal, wystukuje coś na telefonie z bananem przyklejonym do twarzy. Odezwała się do niego... Musiała zdawać sobie sprawę z tego, że Hood był podobny do mnie, a mimo wszystko mu odpisała. A co do cholery z „jesteś przestępcą". Co z tą laską było nie tak? Jeszcze raz zerknąłem na Caluma, który nieprzerwanie pisał coś ma telefonie.


- Wychodzę - rzuciłem mu przez ramię, w odpowiedzi machnął mi tylko ręką.


Świetnie.


Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Byłem umówiony dopiero na wieczór, ale wkurwiało mnie, patrzenie na tego idiotę. Miałem nadzieję, że jeśli zjawię się wcześniej, nie stworzy to większych problemów. Skierowałem się w stronę miasta. Przemierzałem kolejne ulice, aby dotrzeć pod wskazany adres, w końcu po godzinie jazdy byłem na miejscu. Zajechałem na posesję, parkując obok jakiegoś gruchota, zanim wysiadłem z auta, rozejrzałem się jeszcze. Całkiem niezła przykrywka, dla tego typu interesów - pomyślałem. Spokojna, zadbana dzielnica, większość mieszkańców to pewnie rodziny z tak zwanej klasy średniej i emeryci, nikt tu nie węszył bo i po co? Nic dziwnego, że nie wpadł. Wysiadłem z auta i skierowałem się prosto do jedynego budynku na posesji. Człowiek do którego zmierzałem, nie licząc chłopaków był jedynym, któremu ufałem. Pomógł mi dwa lata temu wyjechać z kraju, chociaż zdawał sobie sprawę, że gdyby Scott dowiedział się , że jeden z bliższych mu współpracowników, maczał w tym palce, sprzątnąłby go bez zastanowienia.


Wszedłem do budynku i zacząłem się po nim rozglądać, nikogo nie widziałem, słyszałem jedynie odgłos pracującej szlifierki? Zdecydowanym krokiem, udałem się za hałasem. Prawie już dotarłem do jego centrum, gdy w drzwiach, które prawdopodobnie prowadziły do jakiejś pakamerki, zobaczyłem wpatrujące się we mnie zielone oczy.

Dark Love || Luke HemmingsTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang