~6~

1.1K 135 87
                                    

Hej;)
Kolejny rozdział, chyba trochę nudny, ale mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję za wyświetlenia, głosy, komentarze i wskazówki ;), dzięki nim chce się pisać. Na pewno są jeszcze błędy, przepraszam za nie i oczywiście wytykajcie mi je.
Miłego czytania:)
Pozdrawiam Majka

Aly

Leżąc na łóżku, w czterech ścianach swojego pokoju, zastanawiam po jaką cholerę obiecałam Sam, że pójdę z nią na tą imprezę. Wiedziałam, że bardzo jej na tym zależy, ale obecnie balanga, to ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. Praktycznie, nie wychodziłam z domu, powód - bałam się, miałam świadomość, że on gdzieś tam był i mnie obserwował. W biały dzień, wszedł do mojego domu... Na samo wspomnienie przeszły mnie ciarki i jeszcze ten pocałunek. Co to w ogóle miało być? Zamknęłam oczy, przypominając sobie zajście z przez ponad tygodnia. Trzeba było pozwolić mu zginąć, w tym zaułku. Niewielu ludzi zachowało się na tyle podle, żebym mogła ich znienawidzić, ale blondyn z kolczykiem w wardze, atakując mnie we własnym domu i całując wbrew mojej woli, znalazł się na szczycie mojej listy. Przez niego, chciałam siedzieć w domu i co najwyżej płakać do poduszki, a nie szykować się na spotkanie, gdzie będzie masa obcych ludzi. Gdybym tak, jeszcze potrafiła pozbyć się nieśmiałości, byłoby mi zdecydowanie łatwiej. Niestety, w moim przypadku, imprezowanie, sprowadzało się do spotkań, tylko w gronie najbliższych znajomych, bo na tych „masowych" balangach, najzwyczajniej w świecie nie miałam co robić. Krępuje się do kogoś podejść i zagadać, ponieważ boję się, że rozmowa zakończy się zanim dobrze się rozpocznie, do mnie, też nikt za bardzo nie garnie, zwłaszcza, gdy obok jest Sam. Jakby nie było, blond piękność z nogami do samej szyi, to całkiem spora konkurencja, dla niczym nie wyróżniającej się mnie. Czasami patrząc na nią, miałam ochotę wmieszać się, w ten roztańczony tłum, ale gdy sobie siebie wyobrażałam, od razu mi przychodziło.


„Czemu się na to zgodziłaś Aly?" - Po raz kolejny zadałam sobie pytanie.


Z rozmyślań wyrwał mnie, dzwonek, sygnalizujący otrzymanie smsa. Odczytałam wiadomość od Sam, miała być u mnie o dziewiętnastej. Spojrzałam na budzik, „godzina zero", zbliżała się nieuchronnie, z westchnieniem podniosłam się z łóżka i stanęłam przed szafą.


- Dobra - powiedziałam do siebie, zastanawiając się w co mam się ubrać, zdecydowałam się na czarny top, spodnie rurki w tym samym kolorze i czerwone baleriny. Sam, nie darowałby mi, gdybym wystąpiła w trampkach. Upchałam wszystko do torby i byłam gotowa do wyjścia. Schodząc do salonu usłyszałam nerwowy głos Jake'a. Zaciekawiona, wyjrzałam zza rogu.


- Tego nie wiem - powiedział do telefonu - ale jeśli Clifford tu jest, to Luke też, a ty wiesz gdzie.


Normalnie pomyślałabym, że chodzi o jakiegoś klienta, ale Jake wydawał się zbyt poruszony, aby sprawa dotyczyła warsztatu. Gdyby, nie jego dziwne zachowanie, wtedy gdy był u niego ten „stary znajomy", wypytujący o strzelaninę, darowałabym sobie, to dziecinne podsłuchiwanie, ale byłam pewna, że coś przede mną ukrywał, dlatego zamierzałam wysłuchać tej rozmowy do końca.


- Nie obchodzi mnie to, muszę pogadać z Hemmingsem, rozumiesz! - krzyknął do słuchawki.


Otworzyłam szeroko oczy. Słyszałam już to nazwisko, wtedy na Boston Road! Na samo wspomnienie, zrobiło mi się słabo. Skąd mój brat znał tego kryminalistę, bo na pewno chodziło o niego, nie chciało mi się wierzyć, że to po prostu zbieg okoliczności i dotyczy całkiem kogoś innego z tym samym nazwiskiem. I czemu, chce się z nim spotkać!? Miałam totalny mętlik w głowie.


- Aly? - zapytał zmieszany Jake. - Podsłuchiwałaś?


- Co? - Zająknęłam się. - Nie, ja tylko myślę czy wszystko wzięłam. - Skłamałam.

Dark Love || Luke HemmingsWhere stories live. Discover now