~7~

1K 138 56
                                    

Hej:)
Jestem z kolejnym rozdziałem, który powstawał mękach... Uważam, że go skopałam:( więc przepraszam jeśli się zawiedziecie.
Pod rozdziałem jest taka "dłużsiejsza" notka;)

Luke

- Byłoby zdecydowanie łatwiej, gdybyś się poruszała - powiedziałem do dziewczyny, która od paru minut, nie robiła nic, poza gapieniem się na mnie.
- Nie wydaje mi się, żeby to ci mogło, jakkolwiek pomóc - odparła cicho, a po jej twarzy przemknął cień uśmiechu.

„Po cholerę, za nią polazłem" - pytałem sam siebie. Oby tylko, Ash mnie nie widział, w przeciwnym razie, nie da mi żyć. Byłem beznadziejny w te klocki, o ile grać mogłem godzinami, o tyle taniec był tym „czymś", co mijałem, szerokim łukiem. Swojego czasu, uczęszczałem nawet na kurs nauki tańca, niestety nawet instruktorka była zdania, że to nie moja bajka, ale stwierdziła również, że nadrobię „buźką" i no cóż... Nadrabiałem. Spojrzałem na dziewczynę przede mną.
- Mam taką samą ochotę na taniec z tobą, jak ty ze mną - powiedziałem, pochylając się nad nią. - Ale coś musimy sobie ustalić - dodałem.
- Już mówiłam, że nikomu nic nie powiem - odparła zduszonym głosem.
- Chodzi o mojego kumpla - kontynuowałem, ciągle się nad nią pochylając. - Nie może się dowiedzieć, że się już spotkaliśmy, jasne? Gwarantuję ci, że on, nie da ci szansy na ucieczkę. -Dziewczyna, słysząc moje słowa od razu spoważniała. - A teraz, poudawaj trochę, że dobrze bawisz się w moim towarzystwie - powiedziałem, kładąc jej dłonie, na swojej klatce piersiowej, nie protestowała, prawdopodobnie ze strachu - czułem przez koszulkę jak drżały jej ręce. Położyłem dłonie na jej biodrach, przysuwając ją bliżej. „Tańczyliśmy" wolno, całkowicie ignorując muzykę wypływającą z głośników. Gdyby nie świadomość, że to wszystko na pokaz, uznałbym, że to całkiem przyjemne, tak bujać się... U boku Aly Preston. Uśmiechnąłem się pod nosem, wdychając znany mi już kwiatowy zapach. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Ashtona - pewnie bawi się w najlepsze z blondynką, czyli robi dokładnie to, co ja miałem nadzieję dziś robić, ale teraz było mi dobrze właśnie tu... Do czasu.
- Twój adorator wraca. - Zwróciłem się do dziewczyny, widząc chłopaka, którego chwilę temu spławiłem. -Chyba ze wsparciem.
Dziewczyna zatrzymała się i zerknęła przez ramię, następnie szybko zdjęła dłonie z mojej klatki piersiowej.
- Muszę stąd iść. - To mówiąc, ruszyła w kierunku przeciwnym, do zbliżających się osób. Podążyłem za nią, choć wiedziałem, że ta próba ucieczki, była bezsensownym rozwiązaniem, logiczne, że ci idioci pójdą za nią.
- Preston, nie uciekaj! - krzyknął ktoś z tyłu. - Chcemy poznać twojego nowego chłopaka - dodał patrząc na mnie. - Ostrzegłaś go chociaż, żeby się nie nakręcał na coś więcej niż spacerki? - zaśmiał się brunet, ubrany w kurtkę z logo szkolnej drużyny piłkarskiej. Obserwowałem tą scenkę w milczeniu, czekając na reakcję dziewczyny, nie zamierzałem wdawać się w bójki z jakimiś młokosami. To najwidoczniej były chłopak, nie mogący się pogodzić z rozstaniem, do tego wysługujący się kumplami, choć biorąc pod uwagę jego stan, nie ma się co dziwić.
Wbrew moim oczekiwaniom, dziewczyna nie odezwała się słowem, jedynie nerwowo zaczęła przystępować z nogi na nogę. Przymknąłem na chwilę oczy, kręcąc z niedowierzaniem głową. Czemu, pozwala im na takie teksty?

- Chodź - rozkazałem, popychając ją w kierunku parkingu. O dziwo, nie protestowała. Następnie wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Asha, informując go, gdzie się spotkamy.
- Zobaczysz, że będziesz musiał szukać rozrywki gdzie indziej, tak jak ja. - Wybełkotał koleś za moimi plecami, jednocześnie klepiąc mnie po plecach. Odwróciłem się i złapałem go za podkoszulek, potrząsając nim. - Gdzie z tymi łapami - warknąłem, na kompletnie zalanego chłopaka. - Spieprzaj stąd, jeśli nie chcesz, żeby twoja morda ryła glebę.
- Gówno mi możesz zrobić. - Sapnął chłopak, bezczelnie się śmiejąc.
- Chcesz sprawdzić?- powiedziałem odpychając go, w rezultacie czego, całym ciałem uderzył o ziemię. Jego kumple od razu zaczęli go podnosić.
- Szkoda mi na ciebie czasu. - Stwierdził chłopak, zataczając się. - Idziemy chłopaki - wybełkotał jeszcze do swoich kumpli, odchodząc.
- Ciągle cię trzeba ratować Preston - powiedziałem, podchodząc do niej.
- Poradziłabym sobie - odparła, patrząc za oddalającymi się chłopakami.
- Tak samo jak poradziłaś sobie na Road Street? Czy może tak, jak radzisz sobie z przechodzeniem przez ulicę? - Zakpiłem.
- Skąd ty... Byłeś tam? - powiedziała niedowierzając. Byłem pewien, że mnie rozpoznała, dlatego nie zrobiła nic by mnie zatrzymać. - To byłeś ty. - Stwierdziła w końcu. - Więc, po co potem, przyszedłeś do mojego domu, groziłeś śmiercią mi i Sam, i Jake'owi?
- Chciałem się upewnić, że będziesz siedzieć cicho.
- Gdybyś nie zepchnął mnie z ulicy, miałbyś stuprocentową pewność, że będę siedziała cicho.

„Słuszna uwaga"

- Gdybym cię zastrzelił od razu, też miałbym pewność - powiedziałem.
- Więc czemu, mi pomogłeś?
- Bo miałem taki kaprys -odpowiedziałem chłodno, odpalając papierosa.
- Skoro już wiesz - zaczęła powoli - że nikomu nic nie powiem, to dasz mi spokój?
- Zobaczymy - odparłem, zaciągając się kolejny raz, doskonale zdając sobie sprawę, że jest zbyt przestraszona by, pójść z tym na policję. W sumie, sprawę można by uznać za zamkniętą. Ash i reszta już praktycznie odpuścili, szukanie dziewczyny widząc, że nic się nie dzieje. Pytanie czy ja będę potrafił odpuścić.
- Zobaczymy? - Powtórzyła po mnie, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Na pewno cię jeszcze odwiedzę. - Wyjaśniłem, patrząc jej w oczy.
- Nic nie powiem, nie musisz mnie sprawdzać i... Straszyć - szepnęła.
- Z tego co pamiętam, nie tylko cię nastraszyłem, całkiem przyjemnie się z tobą pożegnałem - odparłem, uśmiechając się szeroko. - I chyba ci się podobało - dodałem, widząc jej zarumienioną twarz. - W każdej chwili możemy to powtórzyć. - To mówiąc zrobiłem krok w jej stronę.
Niespodziewanie nasza rozmowę, przerwał głośny śmiech Asha, obróciłem się w stronę z której dobiegał podobnie jak moja towarzyszka. Po niedługim czasie, zobaczyłem sylwetkę kumpla i dziewczyny z którą był.
- Aly! - krzyknęła blondynka, machając w jej kierunku. Zerknąłem kątem oka na dziewczynę obok mnie, odwzajemniła gest, ale bez większego entuzjazmu.
- Wysil się trochę - szepnąłem, nie patrząc na nią, w odpowiedzi krzywo się uśmiechnęła i podeszła do koleżanki.
- Może już wracajmy Samy. - Zaproponowała przyjaciółce.
- Żartujesz? Ash chce, żebyśmy poznały pozostałych. - Zastanowiła się chwilę. - Caluma i Michaela, tak? - Zwróciła się do Asha. Ten w odpowiedzi kiwnął głową. Co mu odwaliło? Ash nie przedstawia „nas" laskom, zazwyczaj jego znajomości kończą się, jeszcze tej samej nocy ewentualnie, następnego dnia. Zresztą nie tylko jego...
- Pozostałych? - Spojrzałem na przerażoną twarz Aly. Jak tak dalej pójdzie, Ash się połapię, że coś jest nie tak.
- No tak - zaczęła blondynka - więc nie daj się prosić, obiecałaś coś mi, pamiętasz? - powiedziała blondynka, grożąc przyjaciółce palcem.
- Pamiętam, ale to nie jest dobry pomysł Sam, nie znamy ich. - Aly przekonywała przyjaciółkę.
- Oj, daj spokój Aly - wtrącił się Ash - przecież nic wam nie zrobimy - dodał śmiejąc się. - Nie jesteśmy przestępcami. Słysząc ostatnie zdanie wypowiedziane przez Asha, z moich ust wyrwało się dosyć głośne parskniecie, które starałem się zakamuflować, symulując nagły atak kaszlu.

„No, to ją przekonałeś Stary" - pomyślałem, patrząc na Asha zdziwionego moją reakcją.

- Nawet mi to przez myśl nie przeszło - odpowiedziała mu Aly, przez zaciśnięte zęby.
- W takim razie za mną. - Zarządził Ash.


-------
Oczywiście, dziękuję za wyświetlenia , gwiazdki i komentarze( tu podskakuje jak mała dziewczynka z przyklejonym usmiechem kota z Cheshire) ponad tysiąc wyświetleń, a wstawiając pierwszy rozdział bałam sie, że nikt tu nie zajrzy, tak więc, baardzo dziękuję:-D, no bo to dzięki Wam chcę się pisać.
Bardzo dziękuję dziewczynom, które pogoniły trola z mojego konta;)
Trola natomiast pozdrawiam - dalej twierdze, że ortografy trzeba poprawiać.
Pozdrawiam Majka.

Dark Love || Luke HemmingsWhere stories live. Discover now